|
w zasadzie jak pada deszcz to mój motocykl stoi w domu. 2, może 3 razy tylko mnie złapał w drodze. Raz to było tylko około 3km po mieście - było ślisko, na białym praktycznie zero panowania nad przyczepnością opona. Drugi raz deszcz złapał mnie w trasie, przejechałem około 200km przejeżdżając kilka razy przez chmury deszczowe. Najgorzej było jechać za TIRem - bo strasznie chlapał, koszmarnie, nic nie było widać, a wyprzedzic też strach bo po a) ciężko dostrzec czy coś jedzie z naprzeciwka, po b) strach odkręcać bo mokro i ślisko, ale w końcu udało się go wyprzedzic. Ogólnie po prostej jak po prostej, o ile nie ma kolein nie jest tak zupełnie tragicznie. Jazda ze stabilną prędkością, przewidywanie dużo na przód żeby było jak najmniej hamowania a tylko delikatne zwalnianie. Za to w zakrętach bardzo ograniczałem prędkość obserwując uważnie nawierzchnię i starając się jak najmniej pochylać motocykl. Chyba tyle ode mnie.
|
Zaloguj
Zarejestruj
FAQ
Szukaj