Forum Motocykli Yamaha
https://www.motocykl.org/

Wypadki :(
https://www.motocykl.org/viewtopic.php?f=17&t=1151
Strona 3 z 225

Autor:  delta [ 2008-09-12 17:33:17 ]
Tytuł: 

miki napisał(a):
Delta81 napisał(a):
miki sado maso?

wiesz, Delta-trza se życie urozmaicać... :wink:


no jaha! nie mówie nie :D

Autor:  rafu [ 2008-09-14 22:19:23 ]
Tytuł: 

i stało się, moja kolej - zaliczyłem w pt szlifa :/ w sumie lajtowego, a do tego idiotycznego - przy dohamowaniu na czerwonym. jechałem powoli (40km/h, może 40mph - na trasie taka prędkość to jak postój), bo już świeciło się czerwone, zwalniałem delikatnie, bo jak przypuszczałem asfalt był mokry... staram się zawsze odpuszczać klamkę hamulca na białym - zebrze, strzałkach, pasach; zawsze! ale nie tym razem...może dlatego, iż jechałem do Częstochowy do znajomych i akurat był znak 'Częstochowa 12', i już poczułem się, że jestem na miejscu. w każdym razie nie było poślizgu, nie było próby ratowania - jadę, a w następnej sekundzie sunę plecami po jezdni a moto sunie gdzieś w bok (w prawo, upadł na lewą stronę), kręcąc się, a potem wpada w pobocze ryjąc ziemię i wyrzucając ją w powietrze...

Jak leciałem po jezdni i mnie wykręciło, widziałem, iż z tyłu nic nie jedzie, tylko ciężarówka jakieś 100m dalej, więc nie było zagrożenia, że mnie coś przejedzie. Na tym czerwonym też jeszcze nic nie stało, na poboczu nie było ludzi, nie było też krawężnika, tylko ziemia. Miałem farta!

Jak tylko się zatrzymałem po ślizgu dałem długą do moto, po drodze zdejmując kask, i natychmiast wyłączyłem zapłon i kluczyk, choć silnik już i tak nie pracował; potem zaparłem się i zdumiewająco łatwo udało mi się go podnieść i postawić na stopce. Po drugiej stronie zatrzymały się cztery motory, krzyknęli czy wszystko ok. Powiedziałem, że chyba tak... Starając się zachować spokój dokonałem oględzin. Starłem błoto - było lepiej niż się spodziewałem (o szkodach za chwilę); przyszła kolej na najważniejszy krok - wystartowanie silnika. Przekręciłem kluczyk, przełączyłem czerwone, guziczek... cisza, kontrolki. No tak, stopka. Złożyłem, guziczek, kręci, nie pali. Trzymam, kręci, kręci, kręci, kręci, zapalił! Pracował równo, normalnie, pozytywnie reagował na ruch manetki, obroty wchodziły jak należy. Potem też udało się wrzucić na luz, a następnie na jedynkę. Ruszyłem, przejechałem ze dwa metry po chodniku obok. Wydawało mi się, że od tej strony jest dobrze, więc jeszcze posprawdzałem światła, nałożyłem z powrotem tankbaga, który oczywiście odpadł, i roztrzęsiony i podłamany pojechałem powolutku dalej...

Miałem pełny strój, więc mi się nic nie stało, nikomu też nie zrobiłem krzywdy, ani nie rozwaliłem innego samochodu, ostatecznie odpaliłem moto i pojechałem dalej, a dziś wróciłem, i wiem, że to nic w porównaniu z innymi zdarzeniami, ale i tak weekend minął raczej w marnym nastroju. Rozbity po tym jestem - gdybym jechał szybko, i próbował się złożyć, czego jeszcze niezbyt umiem - trudno, za bardzo szalałem; gdybym jechał za szybko w deszczu i wyrżnął - też mój błąd. Ale tu hamowałem sobie spokojnie, a i tak skończyłem na glebie. I chyba to mnie najbardziej dobija...

Moto był cały w ziemi. Ale był cały. Prawie. Zaczynając od pikusiów - poszło lusterko, ale nie odpadło, uwaliło się na gałce; poszły kierunki - przedni wisiał na kablach, tylni pękł. Żeby było śmiesznie, nadal mruga, nie ma tylko klosza, a lusterko daje się jakoś zablokować, więc wracając jechałem prawie sprawnym motorem. Oprócz tego, ze gdzieś powyżej 100km/h lusterko spada z powrotem.
Strasznie zdarł się dekiel, jak później zauważyłem - wybiło w nim dziurę. Znowu mój fart - po tej stronie jest sucho, nie miało co się wylać...
Ogon też jest solidnie przerysowany :/ A owiewka... Nie popękała, nie poszły zaczepy - siedzi nadal solidnie, ale odłamały się dwa kawałki, co widać na fotach; jest też oczywiście pościerana. Z crasha praktycznie nic nie zostało.
Czasza na kancie przyrysowała się minimalnie, standardowo końcówka kierownicy, a klamka sprzęgła wygięła się troszkę na samej końcówce. Wygięła się do przodu.


Dziś wracając, jechałem strasznie sztywny. Mimo, iż nie upadłem w zakręcie, bardzo niefajnie mi się w nie wchodziło, o hamowaniu nie wspomnę. Do tego miałem odcinki zajebistych kolein, a wiatrem pi*dziło jak w kieleckim, tankbag dokładał swoje, więc cały czas miałem wrażenie, że zaraz odpadnie mi koło. Ale skoro nie wpadało w shimmy, to tam powinno być ok, no nie? Oczywiście na dniach jadę na poupadkowy przegląd. A zaraz zasiadam do czytania starych postów (np. o crashach), i wertuje alledrogo...

Pozdrawiam!


[ img ]
[ img ]
[ img ]
[ img ]
[ img ]

Autor:  Nemmo [ 2008-09-14 22:38:04 ]
Tytuł: 

Najwazniejsze, ze Tobie nic sie nie stalo, moto zawsze da sie odbudowac. Tego typu gleby najbardziej wkurzaja, jak czlowiek zadnego wplywu na sytuacje nie ma ;/

Autor:  jojo [ 2008-09-14 22:43:45 ]
Tytuł: 

Najważniejsze że tobie się nic nie stało i w sumie kocurowi też przez zime będziesz miał czas żeby go wypieścić całe szczęście że nic nie jechało

Autor:  jojo [ 2008-09-14 22:46:45 ]
Tytuł: 

Nemm napisał(a):
Najwazniejsze, ze Tobie nic sie nie stalo

Heh Nemm
8)

Autor:  Nemmo [ 2008-09-14 22:48:30 ]
Tytuł: 

jojo napisał(a):
Najważniejsze że tobie się nic nie stało


Heh jojo
8)

Autor:  thundercat_98 [ 2008-09-14 23:50:07 ]
Tytuł: 

Kolego też miałem ostatni szlifa ale na prawą stronę:P dekielek masz do wymiany widzę. na allegro części znajdziesz. jak będziesz dekielek od alternatora zmieniał sprawdź dokładnie czy tam Ci jakiejś kichy te odłamki nie zrobiły no i wyczyść to porządnie...ziemia tam jest raczej nie porządana. owiewki pospawasz ale niestety malować będziesz musiał:( widzę zę mamy w tych samych kolorach hehe to oddajmy razem bo ja prawą stronę mam do malowania to możę taniej będzie hehehe;D


P.S

Pociesz się tym co by było gdybyś nie miał crash padów....straty kolosalnie większe

Autor:  Koma600 [ 2008-09-14 23:53:34 ]
Tytuł: 

no troche się narozrabiało

Autor:  Radekx [ 2008-09-15 01:22:25 ]
Tytuł: 

rafu Dobrze ,że jesteś cały i zdrowy to jest cenniejsze niż jakiekolwiek pieniądze.
Bardzo dobrze ,że opisałeś tą sytuację. Może komuś się to przyda.
Martwi mnie tylko fakt ,że crashpady się raczej pokruszyły ,a nie przetarły!
Według mnie powinny się trochę zetrzeć i bardziej ochronić motocykl.
Napisz co miałeś za crashpady??

Autor:  Rafal_84 [ 2008-09-15 08:15:38 ]
Tytuł: 

Rafu wystarczyło , że najechałeś ma miejsce gdzie był sliski od płynów z aut aswalt.. w takich miejscach jest jak na lodzie ;/ i nic nie przewidzisz..

PS to twojego kota oglądaliśmy po zakupie pod Centrum handlowym na Zakopiańskiej wraz z Pawłem i Damianem jakoś na początku Sierpnia?

Autor:  rafu [ 2008-09-15 08:32:01 ]
Tytuł: 

radekss771 nie wiem co to za crashe, były już przy motorze. Ale chętnie przyjmę sugestie co do nowych.

Rafal_84 tak, widzieliśmy się w sierpniu. jak wyprawa na Chorwacje?

Autor:  delta [ 2008-09-15 08:47:15 ]
Tytuł: 

Rafał podróżowałeś i nic się nie pochwaliłeś w odpowiednim dziale :?:
A kopa w zadupek chcesz? :D :wink:

Autor:  tonio555 [ 2008-09-15 08:54:39 ]
Tytuł: 

Siema, współczuje, jeśli chodzi o crashe to powinny być przykręcone w miejsca blizej środka (w te śruby bardziej z tyłu) moto, przy tym szlifie nie miało to znaczenia ale przy większym może być niefajnie.

Autor:  Rafal_84 [ 2008-09-15 09:23:32 ]
Tytuł: 

Rafu no to tym bardziej współczuje bo dopiero kupiłeś... ale ważne że jesteś cały.

Delta81 napisał(a):
Rafał podróżowałeś i nic się nie pochwaliłeś w odpowiednim dziale :?:
A kopa w zadupek chcesz? :D :wink:


Haha a no troszkę km nakręciliśmy ;) ale nie ma się czym za bardzo chwalić bo tylko 3tys. km w składzie mój kot i 3 x honda VFR. Jak znajdę chwilę czasu to opiszę i wkleję jakieś fotki ;)..
Generalnie wyprawa udana ;)

Autor:  miki [ 2008-09-15 09:47:32 ]
Tytuł: 

RAFU, ciesz się żeś cały, a moto wymuskasz, jak chłopaki napisali wyżej...
P.S.: jakie masz opony w kocie?[/b]

Strona 3 z 225 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/