Po pierwsze dziękuję, bo o taką rzeczową dyskusję mi chodziło wrzucając tutaj filmik.
Po drugie teraz to sobie uświadomiłem, że nie wiecie tego wszystkiego co wiem ja. To jest droga do pracy i zjadła mnie rutyna :/
michal.m napisał(a):
2. nigdy w takich miejscach co w 0:22 min nie jeździj tym torem jazdy. Przecież tam jest nierówno, do tego może być syf na drodze łącznie z gwoździami, szkłem itp. itd.
No to jest pierwsze czego nie wiecie. Ten zakręt jest tak ciasny, że tiry których tam dużo przemyka muszą wykorzystywać całą drogę, bo się nie mieszczą. Z tego względu ten odcinek po wewnętrznej jest jak czarny wyjeżdżony ślad na jezdni.
Gdy nie było "płotka" cięły tak, że krawędź asfaltu się zapadała. Dodatkowo jest na drodze linia od stopu, a nie ma znaku - właśnie przez skręcające tiry.
Gdybym jechał pierwszy raz to bym tam nawet nie próbował się zapuszczać.
michal.m napisał(a):
3. W 0:25 zbliżyłeś się auta na tyle blisko, że powinieneś dać kierunek (ale może i był - nie wiem tego) i zbliżyć się do lewej krawędzi drogi (z naprzeciwka dobry widok i nic nie jechało) - tym sposobem dać kierowcy auta jednoznaczny sygnał, że go chcesz wyprzedzić. Ale Ty odpuszczasz a miałeś czas spokojnie do 0:35 na jego wyprzedzenie. Fakt, że jechał jakoś tak "po pijanemu" powinno było Ci dać do zrozumienia: albo go wyprzedzasz albo trzymasz się z dala od niego.
Kierunkowskazu nie było, ale jak zacząłem się zbliżać to samochód zjeżdżał do lewej - dlatego odpuściłem.
michal.m napisał(a):
4. Najpoważniejszy wg mnie błąd i stąd to zdarzenie: wyprzedzanie auta na parkingu gdy ten (chyba nie trudno się domyśleć) poszukuje wolnego miejsca gdzie zaparkować i sam nie wie gdzie zaraz skręci.
NIGDY ale to NIGDY nie wyprzedza się na parkingach. Czy Ty parkując będąc już na parkingu włączasz kierunkowskaz? Może i się tak powinno robić ale kto tak robi ?
Cimaj napisał(a):
Jak dla mnie to że policja powiedziała że winny jest kierowca astry nie oznacza że sasza rozpoczął wyprzedzanie w super momencie. Nie wiem może się nie znam ale tam oprócz samochodu był jeszcze pieszy. I w efekcie o mało co on nie dostał po kulasach! A nawet jak by saszy udało się wyprzedzić astrę to co przejechał by z dużą prędkością obok tego kolesia bo tak jak w przypadku wymuszenia było dużo miejsca na to? Tak naprawdę tego manewru nie powinien rozpoczynać bo: koleś z astry był niepewny a dodatkowo pieszy przechodził więc gdzie tu mówimy o tym że ktoś powinien wyprzedzać? Raczej to wyglądało że był impuls, później manewr a na końcu to co wyszło. Myślmy za innych a gmoli nie trzeba będzie kupować.
No widzicie tego też nikt nie wie prócz mnie. Te miejsca po lewej są przeznaczone dla zarządu i znam wszystkie samochody które tam parkują. Te miejsca po prawej są takie trochę naciągnięte i parkują tam ludzie z magazynu.
Jak zobaczyłem, że samochód zjeżdża na prawo to byłem przekonany, że tam wiedzie przodem.
Gdyby to był inny parking postąpił bym inaczej.
To da się zauważyć na filmie: tak naprawdę zwalniam od momentu minięcia samochodu (dzięki temu łatwiej opanować motocykl). Przesunęło mnie o dobre 0.5m, miałem na uwadze pieszego i gdyby nie astra spokojnie bym dotoczył się do miejsca postoju 8m dalej :/
michal.m napisał(a):
A co do kierunkowskazów na parkingach: wjeżdżając na miejsce parkingowe włączam kierunek TYLKO i wyłącznie wtedy jak ktoś jedzie za mną. Jak nikogo z tyłu nie mam (lub go nie widzę) - NIGDY tego nie robię. I z moich obserwacji wynika, że mało kto na parkingach używa kierunków.
To nie dobrze. Czytelna jazda to podstawa. Dlatego też naciskam lekko hamulec podczas hamowania silnikiem.
Mnie to osobiście strasznie wkurza, żarówka do kierunku kosztuje 1,5PLN, prądu to zżera chyba najmniej z całego samochodu.
Ciężko włączyć? Po co te oszczędności? A tak nie ma problemów z innymi uczestnikami, nie ma problemów z Policją jak nas kiedyś przyuważy. Poza tym jak dla mnie to szkoda mózgu na zastanawianie się kiedy je włączyć, a kiedy nie. Także dla świętego spokoju lepiej je uruchomić :D
michal.m napisał(a):
W świetle prawa nie jest jak widać winny. Gdyby nie miał nagrania - sprawa nie byłaby tak oczywista. Ale nagranie było i dlatego ja też praktycznie zawsze jeżdżę z kamerką. I obym nie musiał nagrań pokazywać policji.
Policjanci po samym obejrzeniu miejsca zdarzenia podjęli już decyzję - przynajmniej takie było moje odczucie.
Jazda lewym pasem, brak kierunkowskazów i samo zdarzenie postawiło według mnie tylko kropkę nad i.
No ale fakt, że kamerka to genialna sprawa. Ja jadąc po mieście zawsze mam ją na kasku, kusi mnie jakaś jej zabudowa, żeby nie odprawiać czarów przy wsiadaniu i zsiadaniu.
jarzombek napisał(a):
Sasza dokonaj może samobiczowania czy coś, bo jesteś winny.
michal.m napisał(a):
Tyle się mówi o prewencji a nawet wśród motocyklistów panuje przekonanie, że jak kierowca auta jest uznany przez policję winnym to motocyklista jest oczyszczony z winy.
Słowo winny kojarzy mi się z całkowitą odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację - a tego nie dam sobie wmówić, choć kierowca astry 5 minut po zdarzeniu był bliski wmówienia mi tego.
Mój błąd to:
michal.m napisał(a):
Sasza7 zrobił błąd bo zaufał kierowcy.
Myślę, że tu największym moim problemem była rutyna, uznałem za pewnik to, że zjedzie na prawo i lekki ruch samochodu w tą stronę, był impulsem do wyprzedzania. Poza tym byłem lekko wkurwiony na kolesia, bo gdyby nie jego ruch lewostronny to dawno byłbym już na śniadaniu. Miałem dużo szczęścia, że astra trafiła blisko środka masy i zamiast mnie wywalić/obrócić przesunęło mnie po asfalcie.
Mam teraz trochę inny problem, kierowca jest ogólnie rzecz biorąc mało reformowalny.
Po zdarzeniu jak odmówiłem zapłaty za cokolwiek stwierdził, że nie chcę się dogadać i zaczął straszyć mnie Policja.
Trochę zdrefiłem jak usłyszałem o "koledze w policji". Nigdy nie byłem w podobnej sytuacji - tętno mi jeszcze do końca się nie unormowało i ciężko mi się myślało.
Mam czyste konto (pamiętajcie, że za kolizje na terenie prywatnym nie ma punktów ;) ), wszystkie kwity w porządku, więc stwierdziłem, że tak będzie najlepiej, bo rozstrzygnie strona trzecia.
Mimo mandatu nadal nie ma sobie nic do zarzucenia i obarcza mnie całą winną. Jeżeli chodzi o jego roszczenia to mam je gdzieś - przyjął mandat, więc pozamiatane. Pikanterii dodaje fakt, że ja pracuje jako informatyk "w biurze", a on na magazynie - kto pracował w podobnych firmach wie o co chodzi. Pracy z tego powodu zmieniać nie zamierzam.
Widzę, że pod filmikiem pewnie jacyś jego znajomi wrzucili jakieś komentarze, na które teraz już nawet nie mam zamiary odpowiadać. Choć pani on szminek wspięła się chyba na wyżyny :P Miałem je zablokować, ale w sumie są miernikiem złego nastawienia do mnie.
W każdym razie boję się odwetu na motocyklu. Na razie mam plan nie pojawiać się na motocyklu przez dwa-trzy tygodnie. Wiadomo, że ludzie są zawistni. Już w piątek wracając z pracy sprawdziłem czy hamulce działają i czy w oponach jest powietrze. Przez chwile zastanawiałem się nad jakimś alarmem, ale to raczej nic nie pomoże i da mi złudne poczucie bezpieczeństwa. Jakieś rady? Mam do pracy kikanaście kilometrów i przyjemnie się w piątek wraca bocznymi drogami omijając korki :)
Pytanie numer dwa tak z ciekawości. Jakie są wasze reakcje po takich zdarzeniach? Ja byłem w szoku, że tak mocno nie bluźniłem i dwa, że szybko zdjąłem kask i wyłączyłem kamerę. Żałuję, bo z tego co kojarzę to kodeks drogowy i tłumaczenia kierowcy były niezłym kabaretem. Dziś bym nagrywał dłużej.