Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-07-18 21:52:16 
Niemowlak

Dołączył(a): 2009-01-25 00:30:58
Posty: 49
Lokalizacja: Gdynia
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6-S
Ravello, nie wiem na ile Ci się to przyda ale znalazłem taki artykuł na m3m:

UBEZPIECZENIA - BEZPRAWIE 100-PROCENTOWE !

Firmy ubezpieczeniowe zaczynają - pod wpływem naporu agresywnej konkurencji - powolutku i na razie nieznacznie obniżać stawki, by nie stracić klientów. Starają się także przyciągać ich w inny sposób. Nie dotyczy to jednak tzw. szkody całkowitej. W tym przypadku wszystkie towarzystwa stosują praktyki, działające na niekorzyść poszkodowanego.

Gdy nasze auto zostanie w jakiejś kolizji sponiewierane przez jakiś inny pojazd, z oświadczeniem sprawcy udajemy się do przedstawiciela firmy, w której szkodnik wykupił polisę OC. Potem dostajemy pismo, w którym fachowiec z firmy ubezpieczeniowej stawia nas pod ścianą, odmawiając zgody na wykonanie naprawy samochodu i proponując, byśmy pobrali (mizerne) odszkodowanie, bo szkoda jest całkowita, a naprawa nieopłacalna.

Żonglowanie liczbami
By uzyskać taki efekt, firma ubezpieczeniowa musi wykonać dwie podstawowe czynności. Po pierwsze - zaniżyć wartość naszego samochodu przed wypadkiem. Jest to stosunkowo łatwe, gdyż firmy ubezpieczeniowe posługują się z dużą wprawą cennikami samochodów używanych, do tej akurat wyceny sięgając po opracowanie, w którym wartość samochodu jest niższa niż w tabelach opracowania konkurencyjnego. Dowiadujemy się więc zdumieni, że nasze wychuchane auto, któremu ledwie co położyliśmy nowy lakier, wymieniliśmy część podzespołów i wyremontowaliśmy silnik, jest warte mniej, niż wydaliśmy na jego kompleksowy remont. Bo tak stoi w tabelce, która obowiązuje w firmie ubezpieczeniowej.

Przyjęta w ten sposób wartość naszego pojazdu przed wypadkiem jest następnie konfrontowana z kosztorysem naprawy, wystawionym przez warsztat, w którym to kosztorysie, o dziwo, specjalista, zatrudniany przez towarzystwo ubezpieczeniowe, nie dokonał żadnych korekt in minus. Z porównania wychodzi, że koszt naprawy przekracza o 2-3% zaczarowaną barierę 70% wartości naszego samochodu przed naprawą. W tej sytuacji, pisze zadowolony z siebie przedstawiciel ubezpieczyciela, mamy do czynienia ze szkodą całkowitą.

By dokonać jej likwidacji (czyli mówiąc po ludzku, wypłacić odszkodowanie, ubezpieczyciel dokonuje tzw. wyceny pozostałości. Odbywa się to w ten sposób, że specjalista rozbiera (wirtualnie) nasze auto na czynniki pierwsze, wycenia podzespoły (silnik, skrzynię biegów, etc.), najdrobniejsze elementy (szyby, wycieraczki, dywaniki) i sumuje tak uzyskane liczby.

Nie muszę dodawać, że - w przeciwieństwie do wyceny auta przed kolizją - ta akurat wycena jest maksymalnie zawyżona.

Procedura jest następująca: po odjęciu od wartości pojazdu przed kolizją wartości pozostałości, pozostaje jakaś niewielka suma, która czeka na nas w kasie firmy. Ubezpieczyciela nie interesuje, co zrobimy z rozbitkiem. Czy potrafimy go rozebrać i gdzie upłynnimy uzyskane części. Mamy go zabrać, pobrać resztówkę odszkodowania i zakończyć sprawę.

Pokażmy problem na autentycznym przykładzie Opla Astry:
Wartość pojazdu przed wypadkiem - 20.300 zł
Koszt naprawy (czyli 73% wartości) - 14.850 zł
Wartość pozostałości (58% wartości przed kolizją!) - 11.800 zł
Kwota odszkodowania - 8.500 zł

Desperacka obrona
Potraktowany w ten sposób klient próbuje wszystkich możliwych sposobów, by skłonić ubezpieczyciela do zmiany krzywdzącej decyzji. Przedstawia rachunki za dokonaną przed tygodniem wymianę zawieszenia, kwit za kupiony przed chwilą akumulator, faktury z myjni, gdzie raz na tydzień woskował nadwozie, i plik oświadczeń sąsiadów, że auto prawie nie wyjeżdżało z ogrzewanego garażu. Wszystko po to, aby podwyższyć wartość wozu przed kolizją i zmienić jej niekorzystny stosunek do kosztu naprawy.

Czasem to się udaje, ale bardzo, bardzo rzadko. Ubezpieczyciele są odporni na takie chwyty i jeżeli nawet - aby wykazać dobrą wolę - podwyższą wartość samochodu o kilkaset złotych, to i tak naprawa jest według nich nieopłacalna.

Bardziej zdeterminowani poszkodowani sięgają wówczas po inną argumentację, pisząc (i tu znów sięgamy po autentyczny list):

"W przypadku, gdy zdecydujecie się Państwo na pokrycie kosztów naprawy samochodu, obciąży to konto firmy sumą 14 tysięcy złotych. W przypadku, gdy firma podtrzyma decyzję o przekroczeniu progu ekonomiczności naprawy, nie zdecyduję się na odbudowę auta. Jako świadomy obywatel nie mogę bowiem narażać innych użytkowników dróg na niebezpieczeństwo wynikające z wprowadzenia do ruchu samochodu naprawionego niezgodnie z technologią producenta i z użyciem wyeksploatowanych części zamiennych. Zgodnie z przepisami, nie mogę również bez wyrejestrowania samochodu rozebrać tzw. pozostałości i sprzedać części. Podejmuję decyzję o wyrejestrowaniu samochodu (co zgodnie z Prawem o ruchu drogowym, wiąże się z koniecznością odstawienia auta do składnicy złomu, upoważnionej przez wojewodę). Jak wynika z sondażu, przeprowadzonego przeze mnie w trzech składnicach, są one skłonne zapłacić za mój pojazd w granicach 2 tys. złotych. Wówczas będę domagał się od państwa wypłacenia różnicy między wartością samochodu przed wypadkiem, a sumą, jaką za wrak uzyskam, plus koszty przewozu auta na lawecie, czyli ok. 19 tysięcy. W żadnej mierze nie jest to dla firmy opłacalne".

Duże brawa dla twórcy. Argumentacja jest prosta i logiczna (nawiasem mówiąc - skuteczna; postraszony w ten sposób ubezpieczyciel zmienił swoją decyzję i zgodził się na naprawę auta).

Nie polecam jej jednak Czytelnikom. Można bowiem natknąć się na urzędnika, który pójdzie w zaparte i narazi swoją firmę na straty, po to tylko, aby nie stracić cnoty i nie zgodzić się na precedens przekroczenia bariery 70%.

Podajcie podstawę!
Z uporem maniaka namawiam Czytelników, aby w każdym konflikcie z (szeroko rozumianą) władzą, żądali podania podstawy prawnej wydanej decyzji. To najskuteczniejsza metoda. Proponuję więc, aby w takiej sytuacji zażądać przedstawienia przepisu, który stanowi, że naprawa jest nieopłacalna, jeżeli jej koszt przekracza owe mityczne 70% wartości auta przed kolizją.

Uwaga! Wszelkie wyłgiwanie się, typu: "takie rozwiązania przyjęto w naszej firmie" albo "tak stanowią ogólnie przyjęte normy", czy też "jest to zgodne z naszymi wewnętrznymi przepisami" spokojnie wyrzućmy do kosza. Wewnętrzne przepisy mogą dotyczyć wyłącznie zasad premiowania urzędników i godzin pracy sprzątaczki. Ogólnie przyjęte normy to pustosłowie.

Jest tylko jeden jedyny przypadek, gdy forma ubezpieczeniowa może powoływać się na przyjęte przez siebie rozwiązania. Ten, w którym szkoda jest likwidowana z autocasco, a rozstrzygnięcia są zawarte w podpisanej przez nas umowie. Wtedy można wszystko.

Jeżeli jednak szkoda likwidowana jest z polisy OC sprawcy kolizji - należy przywołać przepisy obowiązujące wszystkich bez wyjątku. Na przykład kodeks cywilny, ustawę ubezpieczeniową, lub wydane na podstawie zawartej w niej delegacji, rozporządzenia właściwego ministra.

I otóż wszyscy milcząco przyjmują, że istnieje bariera 70%, po przekroczeniu której ubezpieczyciel może nie zgodzić się na dokonanie naprawy. Tymczasem jest to mit, troskliwie pielęgnowany przez wszystkie firmy ubezpieczeniowe. Mit, który nie ma żadnych podstaw w obowiązującym prawie. Powiedzmy wprost: takie działania są bezprawne!

Co mówią przepisy
Zakład ubezpieczeń, zawierając umowę OC, przejmuje na siebie zobowiązanie do naprawienia szkody, jakie ciążyłoby na posiadaczu pojazdu. W polskim prawie obowiązuje z reguły zasada pełnego odszkodowania, a dla ustalenia wysokości odszkodowania miarodajne są przepisy kodeksu cywilnego.

Zakład ubezpieczeń jest zobowiązany do wypłaty takiej sumy odszkodowania, która jest konieczna, by przywrócić stan pojazdu przed kolizją. Stan, w którym pojazd pod każdym względem - na przykład estetycznym, ale też trwałości - będzie taki sam jak przed kolizją. Nawiasem mówiąc, jeżeli z różnych względów nie udało się uzyskać stanu przed naprawą, należy - prócz pełnego pokrycia jej kosztów - wypłacić dodatkowe odszkodowanie.

Ustawodawca przewidział wprawdzie taką sytuację, gdy naprawa jest niemożliwa lub nieopłacalna. Cóż, trudno mówić o przywróceniu stanu sprzed wypadku, gdy nasze auto zostanie przejechane przez walec drogowy. Teoretycy prawa powiadają wówczas, że odszkodowanie powinno być obliczane przez odjęcie wielkości amortyzacji od ceny nowego pojazdu, albo przez ustalenie wartości rynkowej, to znaczy takiej sumy, za którą poszkodowany może na rynku kupić auto z tego samego rocznika, o takim samym wyposażeniu i z zbliżonym stanie do posiadanego przez siebie samochodu.

Naprawa jest nieopłacalna wówczas, gdy jej koszt przekracza wartość pojazdu przed wypadkiem. Wartość pojazdu, a nie żadne 70%! Powtórzę jeszcze raz, żeby nie było żadnych wątpliwości: jeżeli samochód przed wypadkiem był wart 30 tysięcy złotych, to naprawa jest nieopłacalna dopiero wówczas, gdy jej koszt wyniesie 30.001 zł

Strusia polityka
Stosowany przez zakłady ubezpieczeń proceder przyjęcia 70-% progu opłacalności jest tak powszechny, że wszyscy przyjmują go na zasadzie obowiązującego uzusu. Jest on bezprawny i krzywdzący nie tylko dla poszkodowanych. Właściciel uszkodzonego pojazdu ma dwa wyjścia. Może za przyznane odszkodowanie naprawiać samochód w jakimś warsztacie pod chmurką, gdzie stosuje się części ze szrotu, a podstawowym narzędziem serwisowym jest młotek, i z którego to warsztatu pojazd wyjedzie w stanie technicznym zagrażającym bezpieczeństwu swego właściciela i innych użytkowników dróg - notabene przyczyniając się do konieczności wypłaty większej liczby odszkodowań komunikacyjnych. Może też - a działają już od dawna wyspecjalizowane w tym firmy - sprzedać wrak komukolwiek, kto zechce go kupić ("Spalony, rozbity, w każdym stanie kupię"). Nabywca albo zdecyduje się odbudować wrak z konsekwencjami jak wyżej, albo są mu potrzebne tylko dokumenty (i ewentualnie pola numerowe), "pod które" ukradnie się w Polsce (albo sprowadzi zza granicy) odpowiedni model. W pierwszym wariancie koszty poniesie zakład ubezpieczeń, wypłacając odszkodowanie z tytułu AC za skradziony pojazd, w drugim - skarb państwa, do którego nie wpłyną należności podatkowe i celne.

Wiedzą o tym wszystkie właściwe instytucje. Rzecznik praw obywatelskich, policja, urzędy skarbowe, komisje sejmowe i kto tam jeszcze. I milczą udając, że nie ma sprawy.

Na proceder "70%" nie reaguje także Komisja Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Być może wprowadzona w błąd przez ubezpieczycieli, którzy informują, że to do decyzji poszkodowanego pozostawiają wybór sposobu likwidacji szkody.

Przy okazji drukujemy więc odpowiedni fragment pisma PZU do Komisji, po to, aby Czytelnicy mogli go wykorzystać, gdy będą stawiani pod ścianą. Według tej oficjalnej deklaracji klient ma następujące możliwości:

wypłatę gotówkową - ustaloną kwotę odszkodowania w kwocie równej różnicy wartości pojazdu minus pozostałości;
wypłatę 100% wartości pojazdu przed wypadkiem, po przekazaniu praw własności na rzecz PZU SA
Wybór formy likwidacji szkody w każdym przypadku należy do poszkodowanego.
O każdej z form likwidacji szkody poszkodowany jest informowany na piśmie, w postaci odpowiednich druków, zawsze przy zgłoszeniu szkody, nie później jednak niż przed rozpoczęciem naprawy pojazdu.

Czy ktokolwiek z poszkodowanych Czytelników był przez jakąkolwiek firmę ubezpieczeniową informowany (i to na piśmie) o każdej z możliwych form likwidacji szkody? Czy wiedzieliście Państwo, że to do Was należy wybór? No to teraz już wiecie.

Wracaj do zdrowia i powodzenia w walce o odszkodowanie.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re:
PostNapisane: 2009-07-18 21:52:16 
admin ręczy i poleca:)

Dołączył(a):2011-10-03
Posty: 714
Lokalizacja: Polska

 Tytuł:
PostNapisane: 2009-07-18 22:39:51 
Wcale nie jestem uzależniony od forum

Dołączył(a): 2008-09-19 21:38:05
Posty: 1133
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Fz6S
Proponuję, by powyższy post wydzielić i przykleić. Świetny materiał dla każdego poszkodowanego w kolizji bądź wypadku.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-07-18 22:59:19 
Niemowlak

Dołączył(a): 2009-06-06 19:23:09
Posty: 23
Lokalizacja: Gdynia
Dzieki za cytat .
Jak wycenia mi wg. rocznika to pewnie znajda taki za 13tys. tyle ze moj mial autentyczne 5tys przebiegu a nie 70tys. jak taki za 13tys. - oj bedzie wojna. Jak nie ustapia to moja Pani adwokat najwyzej zarobi.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-07-20 09:39:09 
Pierwszy wydech regionu

Dołączył(a): 2008-01-18 13:29:15
Posty: 315
Lokalizacja: Raszyn W-wa P-no
Szkoda maszyny, wracaj do zdrowia i nie daj sie ubezpieczalni.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-07-20 10:11:06 
Zamykacz opon

Dołączył(a): 2008-12-07 13:47:18
Posty: 290
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: Mężczyzna
Telefon: 664 420 971
Obecne moto: RSVR
Miałem podobną sytuację 1go kwietnia ;) rozjebane moto, stłuczaony bark i przetarte kolano. Tyle ze gosc się nie zatrzymał nawet...naszczęście moto żyje i ja również!!! Uratowało mnie to że nie wypadłem na sąsiedni pas ruchu (w godzinach szczytu)! Szybkiego porotu do zdrowia i kolejnej maszyny...pozdro 600


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-07-24 12:03:17 
Niemowlak

Dołączył(a): 2009-07-06 15:55:32
Posty: 15
Lokalizacja: Warszawa
Po pierwsze dużo zdrowia.

Mam też pytanie odnośnie ubezpieczenia. Może ktoś wie jak z praktyki wygląda sytuacja odszkodowania dla motocyklisty za szkody na osobie ?

Tzn. Czy pokrywa koszty ewentualnej rehabilitacji, etc ???

Jak rozumiem odszkodowanie, o które się starasz po 10 metrowym przelocie nie dotyczy tylko szkody na mieniu, ale wspomina o urazie barku, etc. ???

Pozdrawiam,


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-08-03 13:16:14 
Niemowlak

Dołączył(a): 2009-06-06 19:23:09
Posty: 23
Lokalizacja: Gdynia
Odszkodowanie za szkody cielesne to odrębna sprawa którą zgłaszam w wypadku Allianz po zakończeniu leczenia - jak najbardziej się należy !

Dodatkowo jeśli mamy czas pieniądze i silne nerwy to można się sądownie domagać zwrotu za utracone wynagrodzenie - w moim wypadku to ma uzasadnienie gdyż prowadzę działalność a 3 tygodnie bez prawej ręki to duży cios i nikt nie da mi kasy za to co mógłbym zrobić a nie zrobie bo fizyczne możliwości są ograniczone.

Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-08-21 22:09:50 
Pryszczaty jeździec

Dołączył(a): 2009-03-31 09:08:45
Posty: 97
Lokalizacja: kob/krk
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: fzs600 game over
odświeżam temat zeby nie zakładać nowego, w wyniku stluczki moj fazerek uleg uszkodzeniu a w wyniku tego ze bylem na lewym pasie przy podwójnej ciagłej byla to moja wina:(:(( pozostaj mi tylko AC , tylko ze ja jestem zielony w temacie:(( czekam na spotkanie z rzeczoznawca i nie wiem na co mam uwazac w wycenie uszkodzen i calej reszcie?? z tego co juz sie dowiedzialem bede mial szkode calkowita bo mam uszkodzone lagi , bak , chłodnice, czache, lusterko i kierunkowskaz, oba dekle sielnika dzwignie sprzegła i hamulca, ograniczniki całe, zegary raczej tez całe, nie wiem jak reszta bo moto zobacze dopiero we wtorek,
jest to fazer z '01r wiec naprawa przekroczy 70% jego wartości (8200 przy zawieraniu polisy AC), ma ktos jakies doswiadczenie w odszkodowaniach z AC??? byłbym bardzo wdzięczny za pomoc i rady


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-08-21 22:21:35 
Zamykacz opon

Dołączył(a): 2009-01-18 15:07:21
Posty: 248
Lokalizacja: Pniów/Rzeszów
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: YZF600R Thundercat
slepy, a co z Tobą? Zakładam że skoro piszesz to żyjesz :D i masz się całkiem ok? To najważniejsze... Ehhh kolejna maszyna poległa :(


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-08-21 22:28:37 
Legenda forum

Dołączył(a): 2008-04-10 22:54:31
Posty: 4037
Lokalizacja: Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna
Telefon: Czarny
Obecne moto: YZF 600R
slepy wazne ze ty jestes caly. Jeszcze ac miales tro na nowego sprzeta jakby co tez bedzie....

Ludzie kuwa uwazajcie bo do wrzesniowego zlotu jeszcze wiecej sie nas wykruszy :/


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-08-21 23:11:27 
Pryszczaty jeździec

Dołączył(a): 2009-03-31 09:08:45
Posty: 97
Lokalizacja: kob/krk
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: fzs600 game over
dzisiaj dopiero lapie azymut po tym jak zaliczylem z bani w szybe i zamienilem ja w pył, jeszcze tylko kolano nie bardzo daje rade ale jakos sie wyliżę, planowalem pojechac na wrzesniowy zlot ale teraz napewno nie dam rady, musze na spokojnie zobaczyc co z fazerem, ograniczniki sa podobno ok nie wiem co z polkami i główka ramy, nie wiem czy reanimacja czy nowe moto ale do zlotu na pewno nie dam rady nic zdziałac tym bardziej ze nie wiem jak sie potocza losy z odzyskaniem jakis funduszy z AC na moto ale i tak wiem ze mialem szczeście i wiem ze jazda byla wolna ale tez byla na zbyt dużym luzie:( i to mnie pokonało:( wiec pamiętajcie zawsze 100% koncentracji, a jak idzie za dobrze to naprawde trzeba zrobic przerwe!!!


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Administracja forum: admin@motocykl.org