Dziś byłem na pogrzebie kolegi Gabrysia (gixer) w Ligocie był motocyklistą lecz niestety chory na białaczkę i nie udało mu się wygrać z chorobą na śląskim forum motocyklowym był czynnym uczestnikiem co sprawiło że dziś na pogrzeb przyjechało tylu chłopaków i dziewczyn na sprzetach że dosłownie przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Spotkanie zaczynało się w Czechowicach Dziedzicach na stacji Jet,myślałem że przyjedzie paru kolesi a przyjechało tylu że jak wjeżdżałem to nie miałem gdzie motoru zostawić. Frekwencja jak na porządnym zlocie samych Thundercatów było tyle że widziałem chyba w każdym malowaniu + 3 przerobione na streety a jak sami wiecie nasze koty nie są częstym zjawiskiem na drogach. Piękny gest ze strony rodziny motocyklistów,wielu ludzi przyjechało co w ogóle nie wiedzieli kto umarł co świadczy o tym jak mocna jest więź między braćmi motocyklistami.Cieszę się że mogłem tam być i godnie pożegnać kolegę...
|