To ja Wam zazdroszczę, na wiosce na wakacjach na motorynkach i innych MZ byłem tylko pasażerem. Moze ze dwa razy przejechałem sie jakims skuterem wokół bloku. Motocykle nawet mi się śniły, ojciec opowiadał jak szlifował podnóżkami po Bieszczadzkich serpentynach w latach 80tych. W obecjnej pracy okazało się, że mam sporo kumpli motocyklistów, w zimie 2017 dojrzałem do decyzji o zrobieniu kat. A. Po sylwestrze, w 2018 zapisałem się na kurs w Kulikowisku, luty-marzec teoria, kwiecień-maj praktyka i egzamin na Odlewniczej, zdany za pierwszym razem na mt07. Tydzień później kupiłem fazera. Generalnie jestem świeżym motonitą, na razie zrobiłem łącznie ok 35kkm na moto. Prawko kat B robiłem w 2002 a zawodowo tłukę kilometry od 2008 i myślę że autami zrobiłem koło miliona kilometrów.
Fazer był znakomitym motocyklem jako pierwszy ale uważam, że taki motocykl ma sens jeśli ktoś właśnie zrobił prawko w nowym systemie i obył się już chociaż wstepnie z maszyną o mocy >70 koni. Jesli ktoś powraca do jazdy po latach i wczesniej miał kontakt z lekkimi motocyklami 250 itp to zdecydowanie powinien sobie wykupić z 10h jazd doszkalających na normalnym sprzecie z dobrym instruktorem który nauczy solidnie przeciwskrętu i hamowania awaryjnego, wciąż spotykam motocyklistów z wieloletnimi lejcami którzy fajnymi sprzętami jeżdżą totalnie kwadratowo i bez zaufania do sprzętu, boją się nawet mocno zahamować.
|