|
Witam forumowiczów, Mamy wciąż zimę, nuda, deszcz na zmianę ze śniegiem za oknem. Ile można pić piwko i popalać różne takie? ;) No właśnie. Można czas i kasę poświęcić, zamiast na popijanko i popalanko, na jakiś miły tuning maszynki. Wymyśliłem sobie, że założę nowe chwyty i ciężarki. Niby nic, ale jak się okazało roboty było na parę godzin. Wybór padł na ciekawego producenta - włoską Barracudę, mającą w swojej ofercie wiele ciekawych produktów do tuningowania (głównie wizualnego) motocykli.
Po odczekaniu swojego, listonosz wreszcie zapukał do drzwi i dostarczył zabawki. Przyszły takie cuda. https://www.dropbox.com/s/bvslizeoswepwz8/11.jpg
Z wypiekami na twarzy poleciałem do garażu na montowanie. Zeszło dość szybko gdyż okazało się, że stokowa kierownica ma w środku wkładki z gwintem i tzw. uniwersalne ciężarki się nie za bardzo nadają. Owszem, można je wbić młotkiem ale… jakoś tak szkoda. Na tym zakończyłem tego dnia prace. Jak się powiedziało A trzeba rzec B, czyli kupić kierownicę. Jako, że typ ze mnie lubiący ładne logotypy wybierałem wśród firm: Renthal, Rizoma i Barracuda. Padło na tego ostatniego. Lepsza cena i wszystkie zakładane dziś dodatki są tego samego producenta, więc nie powinno być dodatkowych niespodzianek z montażem. Znów parę dni czekania i kiera „nadejszła”. Różnica z oryginałem: szersza, bo 740mm (oryginał 670mm), lżejsza chyba z pół kilo i nie da się ukryć ładniejsza. Poza tym nieco inne gięcie, ale o tym za chwilę.
Wydawać by się mogło, że wymiana kierownicy to mały pikuś i może dla gościa z serwisu owszem, ale jak się nie robi tego codziennie i chce się zrobić dobrze to zabawa na 3 godziny. Co robimy? Otóż:
1. Demontujemy stokowe ciężarki. Zero filozofii, po prostu odkręcamy.
2. Demontujemy chwyty. Tu zależy na czym nam zależy :) Niszczymy chwyty i je odcinamy, czy chcemy sobie je zostawić na tzw. wszelki wypadek. W przypadku „wszelkiego wypadku”, należy wpuścić pomiędzy kierownicę a chwyt nieco wody, aby bez problemu zeszły. Przyda się strzykawka i jakiś długi cienki patyk. Np. bierka, czy patyczek do ciasta. Wpychamy nasz patyczek (hehe, bez skojarzeń) pomiędzy chwyt a kierownicę , najlepiej na całej długości chwytu i wpuszczamy wodę ze strzykawki. Można też wodę w przypadku braku strzykawki „wstrzyknąć” za pomocą ust. Jak woda rozejdzie się pomiędzy chwytem a kierą, bez problemu zdejmujemy chwyty.
3. Demontujemy manetki. Odkręcamy kilka śrub i gotowe.
4. Demontujemy starą kierę.
5. Zakładamy nową
6. Zakładamy manetki i … jest problem. Kable stokowe są za krótkie. Możemy albo iść dalej w koszty i założyć nowe kable lub potraktować naszą nową śliczną kierownicę piłą. Wybieram opcję zero nowych kosztów i jadę z piłą. Odmierzamy ile obciąć (u mnie wyszło, że wystarczy po 2cm z każdej str). Jako, że nie mam imadła, kierownicę obciąłem na motocyklu. Warto zabezpieczyć bajka jakimiś gazetami. Szkoda, że opiłki leciały nam po sprzęcie.
7. Zakładamy manetki – podejście drugie. Uff, udało się. Kable, z racji nieco innego gięcia nowej kierownicy udało się w końcu ułożyć bez większych problemów.
8. Zakładamy nowe chwyty. Jako „smar” do łatwego założenia chwytów osobiście polecam 7UP lub Sprite. Po wyschnięciu nie ma opcji aby się chwyty kręciły wokół kierownicy. Patent z MTB! Działa zaje...e!
9. Zakładamy ciężarki i regulujemy lusterka itd.
Czy było warto? Ja uważam, że tak.
1. W moim mniemaniu mam fajniejszą pozycję. Stokowa kierownica była bardzo mocno pogięta w stronę kierowcy. Na oko ze 25 - 28 stopni. Barracuda ma gięcie na 20 stopni i jest to wyczuwalne. Przy mojej długości ramion dużo lepiej się siedzi. 2. Zdjąłem z kokpitu ponad pół kilo. W rowerze byłaby to wartość cud, przy motocyklu ważącym 200kg to „promil”, ale wyjdzie w praniu. 3. Fajniej wygląda, a o to chodziło.
Koszty? Kiera 199, chwyty również. Łącznie 400, ale lepiej mi nie przypominajcie ;)
Po zamontowaniu kokpit wygląda tak: https://www.dropbox.com/s/li0tljf6j7kfhlb/1.jpg https://www.dropbox.com/s/d4z53zdonkeoy4v/2.jpg https://www.dropbox.com/s/h1ya3izktc2h1iq/3.jpg https://www.dropbox.com/s/z079s944yif2cjg/4.jpg
|
|