Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 2009-09-29 15:04:30 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2009-09-29 14:41:56
Posty: 6
Lokalizacja: Sopot
Witam

Tak jak w powitalni napisalem, mialem stluczke. Koles wjechal na mnie, idzie z jego OC na szczescie. Dostalem wstepna wycene. Chce sprawdzic, czy dam rade za to zamowic orgyginalne czesci Yamahy. Zeby poszukac czegos w necie potrzebuje numerow takich jak: wydech, owiewka, refeltor, felga, migacze, lusterka itd. Szukalem w serwisowce, ale tam nie ma (w zadnym z trzech czesci). Tak samo nie ma w instrukcji obslugi.

No i jak juz bede mial te numery to znacie moze jakies zagraniczne badz polskie strony z czesciami (moga byc z oryginalnymi jak i zamiennikami).

Model to: Fazer FZS600 RJ02

Added:
Wlasnie dostalem z serwisu Yamahy wycene wstepna i tam sa poszczegolne numery katalogowe. Wiec mam to co potrzebuje, ale mimo wszystko, tak na przyszlosc, wie ktos z Was gdzie te numery mozna znalezc. A co do stron to na razie znalazlem te: www.cmsnl.com ale moze znacie inne.


z gory dzieki
pozdrawiam
Bartez


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2009-09-29 15:04:30 
admin ręczy i poleca:)

Dołączył(a):2011-10-03
Posty: 714
Lokalizacja: Polska

 Tytuł:
PostNapisane: 2009-09-29 18:25:55 
Mistrz prostej

Dołączył(a): 2009-05-04 06:57:53
Posty: 147
Lokalizacja: Jaworzno
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZS600
http://www.oemparts.eu/default.asp

do tego słownik pol>ang i znajdziesz numerki bez problemu


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-09-29 19:19:21 
Prawie jak Mistrz Europy

Dołączył(a): 2009-04-28 10:19:35
Posty: 653
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: Mężczyzna
Telefon: 603873840
Obecne moto: Thundercat
lewy napisał(a):
http://www.oemparts.eu/default.asp

do tego słownik pol>ang i znajdziesz numerki bez problemu


ceny z kosmosu, takiego pomiędzy Polską a USA, i numeracja części nieoryginalna.

polecam
www.partshark.com chyba najtaniej i oryginalne numery z fiszek.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-09-29 21:45:38 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2009-09-29 14:41:56
Posty: 6
Lokalizacja: Sopot
Luterq napisał(a):
lewy napisał(a):
http://www.oemparts.eu/default.asp

do tego słownik pol>ang i znajdziesz numerki bez problemu


ceny z kosmosu, takiego pomiędzy Polską a USA, i numeracja części nieoryginalna.

polecam
www.partshark.com chyba najtaniej i oryginalne numery z fiszek.


Dzieki za odpowiedzi. Wiec poszukalem na tych stronach i tak:

w oemparts znalazlem tylko reflektor (a potrzebuje jeszcze tlumik, owiewke, polke zawieszenia, dolna polke zawieszenia i lagi - to z tych drozszych rzeczy). Numer refloktora zupelnie inny niz ten podany przez Yamaha.

W partshark sa bardzo fajne ceny, numery z yamahy (sprawdzilem to na tlumiku do FZ1, bo mam ten numer), ale niestety nie ma FZS 600 :( Nie wiem czemu...Ani jak szukam po konkretnym numerzy (part number) ani nie ma jak wyszukuje po modelach (nie ma modelu, jest tylko FZS1000). Orientujecie sie moze czemu 600tki nie ma ? A to juz drugi sklep w usa, gdzie nie ma 600 a jest 1000.

Dzieki.
Bartez


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-09-29 21:47:55 
Mistrz prostej

Dołączył(a): 2009-04-02 20:50:52
Posty: 110
Lokalizacja: Kraków
Może motocykl nie sprzeawany na danym rynku ( zgaduje ) :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-09-29 22:14:09 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2009-09-29 14:41:56
Posty: 6
Lokalizacja: Sopot
morris35 napisał(a):
Może motocykl nie sprzeawany na danym rynku ( zgaduje ) :)


Nie zalamuj mnie .... Nie chce zamawiac czesci w Yamaha Poland, bo drogo...
np tlumik 700 euro.... A ubezpieczalnia nie daje mi tyle. Maja inne cenniki.

Napisalem do jednego z tych sklepow maila, zobaczymy co i czy odpisza.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-09-29 22:31:07 
Prawie jak Mistrz Europy

Dołączył(a): 2009-04-28 10:19:35
Posty: 653
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: Mężczyzna
Telefon: 603873840
Obecne moto: Thundercat
bartez napisał(a):
Luterq napisał(a):
lewy napisał(a):
http://www.oemparts.eu/default.asp

do tego słownik pol>ang i znajdziesz numerki bez problemu


ceny z kosmosu, takiego pomiędzy Polską a USA, i numeracja części nieoryginalna.

polecam
www.partshark.com chyba najtaniej i oryginalne numery z fiszek.


Dzieki za odpowiedzi. Wiec poszukalem na tych stronach i tak:

w oemparts znalazlem tylko reflektor (a potrzebuje jeszcze tlumik, owiewke, polke zawieszenia, dolna polke zawieszenia i lagi - to z tych drozszych rzeczy). Numer refloktora zupelnie inny niz ten podany przez Yamaha.

ale niestety nie ma FZS 600 :( Nie wiem czemu...A to juz drugi sklep w usa, gdzie nie ma 600 a jest 1000.

Dzieki.
Bartez


A to norma, musisz się pobawić rocznikami, kota z 96 też nie ma, znaczy jest ale inny, taki z dwoma reflektorami wyglądający trochę jak XJ600.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-09-30 08:01:10 
Prawie jak Mistrz Europy

Dołączył(a): 2009-02-18 12:59:30
Posty: 728
Lokalizacja: Warmia
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: GTR 1400
Po wywrotce i opisie z ubezpieczalni nie dałem jednoznacznej odpowiedzi, czy biorę kasę, czy naprawiam moto w zakładzie. Razem z kolegą kierownikiem lakierni samochodowej zrobiliśmy wycenę w audateksie i wtedy wiedziałem czy brać kasę, czy oddać moto do zakładu. Podczas oględzin upieraj się przy wymianach, a nie naprawianiu elementów, później bierz kasę na konto. Ubezpieczyciel posługuje się tym samym programem. Kwestia jest taka, że musiszs wymóc na opisującym gościu z ubezpieczalni wymiany, a nie malowanie i klejenie. Jak nie chce, to w audateksie jest napisane, czy naprawia się element, czy tylko można go wymienić.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-09-30 10:15:51 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2009-09-29 14:41:56
Posty: 6
Lokalizacja: Sopot
t_racer_ napisał(a):
Po wywrotce i opisie z ubezpieczalni nie dałem jednoznacznej odpowiedzi, czy biorę kasę, czy naprawiam moto w zakładzie. Razem z kolegą kierownikiem lakierni samochodowej zrobiliśmy wycenę w audateksie i wtedy wiedziałem czy brać kasę, czy oddać moto do zakładu. Podczas oględzin upieraj się przy wymianach, a nie naprawianiu elementów, później bierz kasę na konto. Ubezpieczyciel posługuje się tym samym programem. Kwestia jest taka, że musiszs wymóc na opisującym gościu z ubezpieczalni wymiany, a nie malowanie i klejenie. Jak nie chce, to w audateksie jest napisane, czy naprawia się element, czy tylko można go wymienić.


Dzieki za rady. Ja zaprowadzilem motor do Yamahy, oni mi zrobili wycene. Do nich przyjechal rzeczoznawca i on spisywal elementy. Robil to przy mnie. Teraz dostalem dokumenty od ubezpieczyciela ze wstepna wycena. Bede sie od tego odwolywal na pewno, bo nie uwzglednili np krzywych lag albo polki (wiec musze poprosic ich o powtorne ogledziny). A co do np malowania felgi gdzie ona jest ukruszona, to chyba jest oczywiste, ze musza mi dac nowa, bo to jest aluminium, aluminium sie nie spawa, nie klei,itd. Wiec tez sie odwolam.
Wycena z Yamahy zawiera ceny podzespolow, np tlumik 700 euro, owiewka 450 euro, itd. Wiec ceny ogromne. Dlatego szukam jakiegos sklepu zagranicznego skad moglbym sobie te drogie czesci pozamawiac. Ale musze znac ich cene zanim zaakceptuje wysokosc odszkodowania. Bo jesli i tak to przekroczy odszkodowanie, to bede robil na rachunek.

EDIT:
Dostalem odpowiedz od BOATS.NET, tez sprzedaja czesci. Napisali, ze jesli to nie amerykanski model, to moga nie miec tych czesci. Zapytalem ich, czy oni moga to sprawdzic i na razie czekam (wiadomo, roznica czasowa :) ). A moze ktos z Was wie, czy fazer FZS 600 byl sprzedawany na rynek amerykanski ?


pozdrawiam
Bartez


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-10-01 12:11:58 
Prawie jak Mistrz Europy

Dołączył(a): 2009-02-18 12:59:30
Posty: 728
Lokalizacja: Warmia
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: GTR 1400
Poniżej tekst tyczący się odszkodowań, znalazłem gdzieś w necie, może na tym forum? nie pamiętam ;)

Cytuj:
UBEZPIECZENIA - BEZPRAWIE 100-PROCENTOWE !

Firmy ubezpieczeniowe zaczynają - pod wpływem naporu agresywnej konkurencji - powolutku i na razie nieznacznie obniżać stawki, by nie stracić klientów. Starają się także przyciągać ich w inny sposób. Nie dotyczy to jednak tzw. szkody całkowitej. W tym przypadku wszystkie towarzystwa stosują praktyki, działające na niekorzyść poszkodowanego.

Gdy nasze auto zostanie w jakiejś kolizji sponiewierane przez jakiś inny pojazd, z oświadczeniem sprawcy udajemy się do przedstawiciela firmy, w której szkodnik wykupił polisę OC. Potem dostajemy pismo, w którym fachowiec z firmy ubezpieczeniowej stawia nas pod ścianą, odmawiając zgody na wykonanie naprawy samochodu i proponując, byśmy pobrali (mizerne) odszkodowanie, bo szkoda jest całkowita, a naprawa nieopłacalna.

Żonglowanie liczbami
By uzyskać taki efekt, firma ubezpieczeniowa musi wykonać dwie podstawowe czynności. Po pierwsze - zaniżyć wartość naszego samochodu przed wypadkiem. Jest to stosunkowo łatwe, gdyż firmy ubezpieczeniowe posługują się z dużą wprawą cennikami samochodów używanych, do tej akurat wyceny sięgając po opracowanie, w którym wartość samochodu jest niższa niż w tabelach opracowania konkurencyjnego. Dowiadujemy się więc zdumieni, że nasze wychuchane auto, któremu ledwie co położyliśmy nowy lakier, wymieniliśmy część podzespołów i wyremontowaliśmy silnik, jest warte mniej, niż wydaliśmy na jego kompleksowy remont. Bo tak stoi w tabelce, która obowiązuje w firmie ubezpieczeniowej.

Przyjęta w ten sposób wartość naszego pojazdu przed wypadkiem jest następnie konfrontowana z kosztorysem naprawy, wystawionym przez warsztat, w którym to kosztorysie, o dziwo, specjalista, zatrudniany przez towarzystwo ubezpieczeniowe, nie dokonał żadnych korekt in minus. Z porównania wychodzi, że koszt naprawy przekracza o 2-3% zaczarowaną barierę 70% wartości naszego samochodu przed naprawą. W tej sytuacji, pisze zadowolony z siebie przedstawiciel ubezpieczyciela, mamy do czynienia ze szkodą całkowitą.

By dokonać jej likwidacji (czyli mówiąc po ludzku, wypłacić odszkodowanie, ubezpieczyciel dokonuje tzw. wyceny pozostałości. Odbywa się to w ten sposób, że specjalista rozbiera (wirtualnie) nasze auto na czynniki pierwsze, wycenia podzespoły (silnik, skrzynię biegów, etc.), najdrobniejsze elementy (szyby, wycieraczki, dywaniki) i sumuje tak uzyskane liczby.

Nie muszę dodawać, że - w przeciwieństwie do wyceny auta przed kolizją - ta akurat wycena jest maksymalnie zawyżona.

Procedura jest następująca: po odjęciu od wartości pojazdu przed kolizją wartości pozostałości, pozostaje jakaś niewielka suma, która czeka na nas w kasie firmy. Ubezpieczyciela nie interesuje, co zrobimy z rozbitkiem. Czy potrafimy go rozebrać i gdzie upłynnimy uzyskane części. Mamy go zabrać, pobrać resztówkę odszkodowania i zakończyć sprawę.

Pokażmy problem na autentycznym przykładzie Opla Astry:
Wartość pojazdu przed wypadkiem - 20.300 zł
Koszt naprawy (czyli 73% wartości) - 14.850 zł
Wartość pozostałości (58% wartości przed kolizją!) - 11.800 zł
Kwota odszkodowania - 8.500 zł

Desperacka obrona
Potraktowany w ten sposób klient próbuje wszystkich możliwych sposobów, by skłonić ubezpieczyciela do zmiany krzywdzącej decyzji. Przedstawia rachunki za dokonaną przed tygodniem wymianę zawieszenia, kwit za kupiony przed chwilą akumulator, faktury z myjni, gdzie raz na tydzień woskował nadwozie, i plik oświadczeń sąsiadów, że auto prawie nie wyjeżdżało z ogrzewanego garażu. Wszystko po to, aby podwyższyć wartość wozu przed kolizją i zmienić jej niekorzystny stosunek do kosztu naprawy.

Czasem to się udaje, ale bardzo, bardzo rzadko. Ubezpieczyciele są odporni na takie chwyty i jeżeli nawet - aby wykazać dobrą wolę - podwyższą wartość samochodu o kilkaset złotych, to i tak naprawa jest według nich nieopłacalna.

Bardziej zdeterminowani poszkodowani sięgają wówczas po inną argumentację, pisząc (i tu znów sięgamy po autentyczny list):

"W przypadku, gdy zdecydujecie się Państwo na pokrycie kosztów naprawy samochodu, obciąży to konto firmy sumą 14 tysięcy złotych. W przypadku, gdy firma podtrzyma decyzję o przekroczeniu progu ekonomiczności naprawy, nie zdecyduję się na odbudowę auta. Jako świadomy obywatel nie mogę bowiem narażać innych użytkowników dróg na niebezpieczeństwo wynikające z wprowadzenia do ruchu samochodu naprawionego niezgodnie z technologią producenta i z użyciem wyeksploatowanych części zamiennych. Zgodnie z przepisami, nie mogę również bez wyrejestrowania samochodu rozebrać tzw. pozostałości i sprzedać części. Podejmuję decyzję o wyrejestrowaniu samochodu (co zgodnie z Prawem o ruchu drogowym, wiąże się z koniecznością odstawienia auta do składnicy złomu, upoważnionej przez wojewodę). Jak wynika z sondażu, przeprowadzonego przeze mnie w trzech składnicach, są one skłonne zapłacić za mój pojazd w granicach 2 tys. złotych. Wówczas będę domagał się od państwa wypłacenia różnicy między wartością samochodu przed wypadkiem, a sumą, jaką za wrak uzyskam, plus koszty przewozu auta na lawecie, czyli ok. 19 tysięcy. W żadnej mierze nie jest to dla firmy opłacalne".

Duże brawa dla twórcy. Argumentacja jest prosta i logiczna (nawiasem mówiąc - skuteczna; postraszony w ten sposób ubezpieczyciel zmienił swoją decyzję i zgodził się na naprawę auta).

Nie polecam jej jednak Czytelnikom. Można bowiem natknąć się na urzędnika, który pójdzie w zaparte i narazi swoją firmę na straty, po to tylko, aby nie stracić cnoty i nie zgodzić się na precedens przekroczenia bariery 70%.

Podajcie podstawę!
Z uporem maniaka namawiam Czytelników, aby w każdym konflikcie z (szeroko rozumianą) władzą, żądali podania podstawy prawnej wydanej decyzji. To najskuteczniejsza metoda. Proponuję więc, aby w takiej sytuacji zażądać przedstawienia przepisu, który stanowi, że naprawa jest nieopłacalna, jeżeli jej koszt przekracza owe mityczne 70% wartości auta przed kolizją.

Uwaga! Wszelkie wyłgiwanie się, typu: "takie rozwiązania przyjęto w naszej firmie" albo "tak stanowią ogólnie przyjęte normy", czy też "jest to zgodne z naszymi wewnętrznymi przepisami" spokojnie wyrzućmy do kosza. Wewnętrzne przepisy mogą dotyczyć wyłącznie zasad premiowania urzędników i godzin pracy sprzątaczki. Ogólnie przyjęte normy to pustosłowie.

Jest tylko jeden jedyny przypadek, gdy forma ubezpieczeniowa może powoływać się na przyjęte przez siebie rozwiązania. Ten, w którym szkoda jest likwidowana z autocasco, a rozstrzygnięcia są zawarte w podpisanej przez nas umowie. Wtedy można wszystko.

Jeżeli jednak szkoda likwidowana jest z polisy OC sprawcy kolizji - należy przywołać przepisy obowiązujące wszystkich bez wyjątku. Na przykład kodeks cywilny, ustawę ubezpieczeniową, lub wydane na podstawie zawartej w niej delegacji, rozporządzenia właściwego ministra.

I otóż wszyscy milcząco przyjmują, że istnieje bariera 70%, po przekroczeniu której ubezpieczyciel może nie zgodzić się na dokonanie naprawy. Tymczasem jest to mit, troskliwie pielęgnowany przez wszystkie firmy ubezpieczeniowe. Mit, który nie ma żadnych podstaw w obowiązującym prawie. Powiedzmy wprost: takie działania są bezprawne!

Co mówią przepisy
Zakład ubezpieczeń, zawierając umowę OC, przejmuje na siebie zobowiązanie do naprawienia szkody, jakie ciążyłoby na posiadaczu pojazdu. W polskim prawie obowiązuje z reguły zasada pełnego odszkodowania, a dla ustalenia wysokości odszkodowania miarodajne są przepisy kodeksu cywilnego.

Zakład ubezpieczeń jest zobowiązany do wypłaty takiej sumy odszkodowania, która jest konieczna, by przywrócić stan pojazdu przed kolizją. Stan, w którym pojazd pod każdym względem - na przykład estetycznym, ale też trwałości - będzie taki sam jak przed kolizją. Nawiasem mówiąc, jeżeli z różnych względów nie udało się uzyskać stanu przed naprawą, należy - prócz pełnego pokrycia jej kosztów - wypłacić dodatkowe odszkodowanie.

Ustawodawca przewidział wprawdzie taką sytuację, gdy naprawa jest niemożliwa lub nieopłacalna. Cóż, trudno mówić o przywróceniu stanu sprzed wypadku, gdy nasze auto zostanie przejechane przez walec drogowy. Teoretycy prawa powiadają wówczas, że odszkodowanie powinno być obliczane przez odjęcie wielkości amortyzacji od ceny nowego pojazdu, albo przez ustalenie wartości rynkowej, to znaczy takiej sumy, za którą poszkodowany może na rynku kupić auto z tego samego rocznika, o takim samym wyposażeniu i z zbliżonym stanie do posiadanego przez siebie samochodu.

Naprawa jest nieopłacalna wówczas, gdy jej koszt przekracza wartość pojazdu przed wypadkiem. Wartość pojazdu, a nie żadne 70%! Powtórzę jeszcze raz, żeby nie było żadnych wątpliwości: jeżeli samochód przed wypadkiem był wart 30 tysięcy złotych, to naprawa jest nieopłacalna dopiero wówczas, gdy jej koszt wyniesie 30.001 zł

Strusia polityka
Stosowany przez zakłady ubezpieczeń proceder przyjęcia 70-% progu opłacalności jest tak powszechny, że wszyscy przyjmują go na zasadzie obowiązującego uzusu. Jest on bezprawny i krzywdzący nie tylko dla poszkodowanych. Właściciel uszkodzonego pojazdu ma dwa wyjścia. Może za przyznane odszkodowanie naprawiać samochód w jakimś warsztacie pod chmurką, gdzie stosuje się części ze szrotu, a podstawowym narzędziem serwisowym jest młotek, i z którego to warsztatu pojazd wyjedzie w stanie technicznym zagrażającym bezpieczeństwu swego właściciela i innych użytkowników dróg - notabene przyczyniając się do konieczności wypłaty większej liczby odszkodowań komunikacyjnych. Może też - a działają już od dawna wyspecjalizowane w tym firmy - sprzedać wrak komukolwiek, kto zechce go kupić ("Spalony, rozbity, w każdym stanie kupię"). Nabywca albo zdecyduje się odbudować wrak z konsekwencjami jak wyżej, albo są mu potrzebne tylko dokumenty (i ewentualnie pola numerowe), "pod które" ukradnie się w Polsce (albo sprowadzi zza granicy) odpowiedni model. W pierwszym wariancie koszty poniesie zakład ubezpieczeń, wypłacając odszkodowanie z tytułu AC za skradziony pojazd, w drugim - skarb państwa, do którego nie wpłyną należności podatkowe i celne.

Wiedzą o tym wszystkie właściwe instytucje. Rzecznik praw obywatelskich, policja, urzędy skarbowe, komisje sejmowe i kto tam jeszcze. I milczą udając, że nie ma sprawy.

Na proceder "70%" nie reaguje także Komisja Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Być może wprowadzona w błąd przez ubezpieczycieli, którzy informują, że to do decyzji poszkodowanego pozostawiają wybór sposobu likwidacji szkody.

Przy okazji drukujemy więc odpowiedni fragment pisma PZU do Komisji, po to, aby Czytelnicy mogli go wykorzystać, gdy będą stawiani pod ścianą. Według tej oficjalnej deklaracji klient ma następujące możliwości:

wypłatę gotówkową - ustaloną kwotę odszkodowania w kwocie równej różnicy wartości pojazdu minus pozostałości;
wypłatę 100% wartości pojazdu przed wypadkiem, po przekazaniu praw własności na rzecz PZU SA
Wybór formy likwidacji szkody w każdym przypadku należy do poszkodowanego.
O każdej z form likwidacji szkody poszkodowany jest informowany na piśmie, w postaci odpowiednich druków, zawsze przy zgłoszeniu szkody, nie później jednak niż przed rozpoczęciem naprawy pojazdu.

Czy ktokolwiek z poszkodowanych Czytelników był przez jakąkolwiek firmę ubezpieczeniową informowany (i to na piśmie) o każdej z możliwych form likwidacji szkody? Czy wiedzieliście Państwo, że to do Was należy wybór? No to teraz już wiecie.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2009-10-02 17:45:29 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2009-09-29 14:41:56
Posty: 6
Lokalizacja: Sopot
Dzieki za rady, wykorzystam :)


A jeszcze pytanie czysto teoretyczne:

Dali mi wykaz rzeczy, ktore podlegly uszkodzeniu i wedlug nich podlegaja wymianie. Np reflektor - koszt 490 zl ( skad oni biora takie ceny? i niby gdzie ja mam kupic reflektor za 490 zl ?!). Procz reflektora jest kilka innych rzeczy za powiedzmy dla prostego rachunku lacznie 5000 zl. Przelewaja mi pieniadze.

Co wiem: moge naprawic motor i przedstawic rachunek za czesci jesli bedzie wiekszy niz wyliczony przez ubezpieczyciela - zwroca mi roznice.

Co nie wiem: Np naprawilem na razie tylko reflekor, koszt np 800 zl. Moge ubiegac sie o zwrot roznicy? Czy musze wszystko naprawiac i ogolny rachunek za wszystko przedtsawic - i dopiero jesli ten przekroczy calosc (5000 zl) to oddadza mi roznice ? Wie ktos?

pozdrawiam
Bartez

ps wiem, ze temat troche sie rozmyl, no ale nie wiem, czy sens zakladac nowy temat.


EDIT: Dostalem odpowiedz z PartShark - niestety nie maja tych czesci co ja potrzebuje, napisali, ze w przypadku Europejskich modeli kontaktuja sie z Yamaha USA a oni z Japonia i zamawiaja - ale nie wiem czemu akurat dla tego modelu nie mogli zamowic.

W takim ukladzie, moze znacie jakies inny sklepy (nie usa, moze japonia wlasnie) ?


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Administracja forum: admin@motocykl.org