No dobra - wróciliśmy z wyprawy na Bałkany - zrobiłem kolejne 3tys km na tej krowie i nieco zmieniły się moje odczucia i uczucia co do 1290 ;)
1) Poszedłem za Waszą radą i zacząłem traktować ten motocykl bardziej bezpośrednio i 0-1nkowo i faktycznie przyniosło to oczekiwany rezultat - czyli uśmiech na mordzie, kiedy czujesz że chce Ci się wyrwać z rąk :) Odszczekuję brak mocy, ale żeby się nią bawić - trzeba odpowiednio poustawiać komputer. Mapa Race, Damp Race, MTC off i ABS off - wtedy faktycznie trzeba się trzymać :) Bardzo podoba mi się opcja driftowania, kiedy motocykl wywala komunikat "IT IS NOT LEGAL!" :lol: Nauczyłem się jeździć na niższym biegu, a wyższych obrotach i jest to nawet przyjemne. Jedyny problem - z 3 kuframi mając 90km/h na 6tym biegu - o przyspieszeniu można zapomnieć, albo poczekać czy nie wypadnie mu serducho zanim się rozpędzi :)
2) Prowadzenie - przeciągnąłem tą krowę przez całą magistralę Adriatycką, a jak wiemy tam są same winkle. Jak na tak duży gabaryt motocykla i wysokość zawiasu - motocykl prowadzi się dość przewidywalnie, chociaż wszędobylskie shimmy wymaga przyzwyczajenia. Cały czas jest wrażenie, że przednie koło lekko unosi się nad asfaltem. Opony pozamykałem całkowicie i przód i tył i w zasadzie brakowało mi prześwitu między kufrem bocznym, a asfaltem żeby jeszcze trochę docisnąć ;) Dohamowanie czy przed zakrętem, czy w zakręcie jest mega fajne bo akurat hamulce w tym moto są potężne! Podczas jazdy magistralą bawiłem się nieco opcjami i okazuje się, że motocykl na szybkich winklach (takich 100km/h +) prowadzi się lepiej na ustawieniu comfort lub street niż na ustawieniu race (może to kwestia ciężaru 3 kufrów) Ogólnie przez 2tys km w każdej pogodzie łącznie ze śniegiem złapałem jeden mały uślizg przedniego koła i raz dość potężne shimmy jak puściłem kiere żeby pootwierać sobie zamki w kurtce :)
Pojechałem specjalnie na drogę przez PAG od mostu do miasta - ze 25km długich winkli i starałem się jechać tak samo jak rok temu na mt10. Całą trasę chciałem pokonać w podobny sposób, ale szybko okazało się, że tam gdzie MT10 jechałem 140-170 - na KTM możliwości opanowania motocykla skończyły się przy 130-150 - KTM robił się tak nerowowy, że musiałem nieco odpuszczać bo czułem, że wyciąga mnie z zakrętów na pobocze, a kufry boczne i opona 170 skutecznie przeszkadzają w dociskaniu przeciwskrętem... ;) MT10 jechał jak skalpel, szybko się rozpędzał i miał kłopoty z mocnym dohamowaniem, z KTM trzeba walczyć o przetrwanie w zakręcie, ale na wyjściu i wejściu jest doskonały!
3) Skrzynia biegów - tutaj nadal jest porażka. Niezrozumiałym dla mnie jest działanie tego gó**a. Po zmianie oleju na 7100 sytuacja się poprawiła, ale nadal mam przypadki, że wpadam między biegi z luzem (np między 4 a 5), albo mam sytuację, że mając 140-160 na budziku - chcę wbić 6tkę, a ona mi się odbija i zostaje na 5tce... Rozważałem aktywację QS za 2k, ale koledzy mnie straszą, że z QS dużo gorzej jeździ się pomału i płynnie bo on do dobrej zmiany potrzebuje szybkości.
4) Ogólne wrażenie - ogólnie zacząłem lubić ten motocykl bo ma CHARAKTER! Nie jest łatwy w prowadzeniu i bywa lekko narwany, ale daje niesamowity komfort prowadzenia. Tam gdzie wszyscy mówili, że asfalt nierówny, że frezy, że może trochę mokro bo koła uciekają, KTM daje pewność prowadzenia i cały czas świadomość, że granica przyczepności jest dużo dalej niż jest ;)
Mega fajne uczucie! Drugie fajne uczucie jest takie, że kiedy jedziesz ostro i wychodzisz np. pełnym piecem z zakrętu - to ten motocykl wychodzi idealnie jak pocisk, ale w zakręcie cały czas próbuje Cię zrzucić :) Tutaj na największe uznanie zasługuje elektronika, która go pilnuje bo robi to po prostu dobrze! Cały czas jest uczucie, że ten motocykl dokładnie wie co chcesz zrobić i tylko kiedy przeginasz - to Cię poprawia :)
KTM z 3 kuframi i torbą na zbiorniku pali przy jeździe bez patrzenia na obrotomierz 6L/100 i jest O NIEBO lepszym motocyklem do podróżowania niż MT10. Po tygodniu spędzonym w siodle nie bolało mnie NIC, a codzienne 8-9h w siodle nie robiło żadnego wrażenia. Na mt10 po 3-4h człowiek się modlił kiedy zsiądzie. Dużym minusem dla mnie okazał się gabaryt bo motocykl jest wysoki, ciężki i z kuframi bardzo szeroki (kufry wystają 10cm poza kierownicę) - bardzo ciężko jeździ się korkach i tutaj bez umiejętnej jazdy na tylnym hamulcu - można zapomnieć o przepychaniu się... Zapakowany do pełna jest tak ciężki, że raz stojąc na lekko pochyłem drodze w lewo - nie mogłem podnieść się do pionu ze stopki - nawet stojąc na podnóżkach... :P
MT10 było dużo bardziej precyzyjne w prowadzeniu w zakręcie, ale KTM daje takie uczucie niepewności, które mega mi się podoba! To jest coś na zasadzie, że jedziesz tymi winklami 120, 130,140, a on cały czas do Ciebie woła: "no co? Tylko na tyle Cię stać?...ciotaaa!" :lol:
Ogólnie nie jest to motocykl idealny, ale już nie tęsknię za MT10 to po 1, bawiłem się jak dawno nie...to 2, nie mogę doczekać się kolejnego wyjazdy w trasę...to 3 - więc chyba jest OK :)
|