|
To ten o którego ostatnio pytałem, ze Strzelina (okolice Wrocławia).
Maszyna jest z 97 roku, w Polsce od 2001 (cztery razy zmieniała właściciela), 55 tyś przebiegu, i zapłaciłem 7 tyś.
Co do staniu: sprzedający rzekomo robił skrzynię, sprzęgło, hamulce, świece, synchronizację gaźników (kupił go w zaszłym roku i szykował na ten sezon) ale nie miał żadnych potwierdzeń zakupu, bo jak mówił robił to u znajomego we Wrocławiu, i gdyby chciał dostać faktury to by go to kosztowało więcej. Robił go dla siebie, ale potrzebuje kasy i sprzedaje.
Napęd w połowie naciągu, opony przód ok. tył słaby. Wizualnie ładny z 2 metrów, jak się podejdzie bliżej widać ryski, drobne pęknięcia na plastikach, oba dekielki porysowane, lekko wygięta prawa rączka kierownicy (syn właściciela przewrócił motocykl) z tej strony również wygięte mocowanie owiewki, która teraz ociera o ramę i lekko wgięta chłodnica (ale to musiało się stać w inny sposób), motocykl miał zamontowane crashpady, ale teraz ich nie i ma niema również śrub – brak śrub mnie bardzo niepokoi.
Przed zakupem motocykl osłuchałem stetoskopem, pojeździłem całkiem sporo, wyjechałem poza miasto (kumpel został z sprzedającym i mówił mi potem, że facet zaczął się niecierpliwić), pociągnąłem na pierwszych trzech biegach. Nie miałem żadnych negatywnych odczuć w trakcie jazdy, silnik pracuje normalnie, biegi wchodzą cicho i nie wypadają, jedzie prosto i chyba ładnie wchodzi w zakręty.
Oczywiście to moja subiektywna i nie fachowa opinia. Kolega który był ze mną ocenił moto jeszcze lepiej, konkretnie to pracę skrzyni, silnika i zawieszenia, wszystko w porównaniu do xj-ty(jej stan jest bardzo doby to wiemy na pewno).
Ogólnie po obejrzeniu kilkunastu motocykli: kotów, fazerów , hornetów i xj-t oraz ich właścicieli, nabawiłem się awersji do nastolatków i dwudziesto parolatków (z góry przepraszam wszystkich porządnych młodzieńców), handlarzy miałem z definicji (choć u kilku byłem). Ten motocykl i jego właściciel zrobili na nas pozytywne wrażenie, bardziej może nawet właściciel.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z ryzyka, jakie niesie za sobą kupno 12 letniej maszyny z na 100% wypadkową przeszłością i za 7 tyś, którą poprzedni właściciel sprzedaje po rzekomym przygotowaniu do sezonu bo potrzebuje kasy. Jednak wziąwszy pod uwagę to co widziałem do tej pory i moją obecną sytuację postanowiłem że lepiej będzie zaryzykować 7 niż 12 tyś. Czy decyzja była słuszna pokaże czas.
Teraz zamierzam nim jeździć (w tym roku to tylko w niedzielę – mam mało czasu), wrażeniami (miejmy nadzieję pozytywnymi) będę dzielił się na forum.
Fotki jak zarobię to wrzucę, tylko pożyczę aparat i znajdę czas – kończę dom i mam masę roboty poza pracą – póki co można jeszcze go obejrzeć na allegro.
Już na sam koniec dodam, że motocykl podoba mi się bardzo i jeśli nie pojawią się jakieś kosztowne w usunięciu usterki to zimą zainwestuję w kosmetykę i będzie super piękna maszyna:D. Na tą chwilę czekałem chyba 12 lat, marząc o wietrze, krętych drogach, dźwięku silnika, zapachu rozgrzanego metalu, oleju, benzyny spalin.
|
Zaloguj
Zarejestruj
FAQ
Szukaj