Wcale nie jestem uzależniony od forum |
Dołączył(a): 2014-08-17 12:43:43 Posty: 1185 Lokalizacja: Przemyśl
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: R1250RS
|
sfazowany napisał(a): Powody były dwa, pierwszy to że bardzo lubię forda za doświadczoną przeze mnie bezawaryjność, idealne zawieszenie, niebywałą trakcję i trwałe wykończenie wnętrza. U mnie nigdy nie było jakiejś wielkiej miłości do Forda, był mi całkowicie obojętny. Dopiero gdy mój brat kupił C-maxa Ghia w fajnym wyposażeniu zwróciło to moją uwagę że auto relatywnie nie tak drogie potrafi być naprawdę fajne. Później dopiero przy różnych kwestiach zaczęły wychodzić dodatkowe plusy m.in. to, że wszystkie kable są pociągnięte pod podzespoły nawet wyższego wyposażenia więc na przykład wystarczyło mu dokupić tempomat do kierownicy i voilà! - wszystko działa plug&play (zamierzona polityka producenta) - wtedy ta marka zyskała u mnie uznanie, choć niewątpliwie ekonomia zużycia paliwa nie była jego mocną stroną. Następnie ojciec kolegi z pracy kupił Mondeo MK3 na taksówkę i do dziś regularnie tylko typowe naprawy/wymiany serwisują co trzeba. Auto eksploatowane do bólu możliwości i wniosek był taki, że o ile serwis jest uczciwie robiony na dobrych częściach i na czas to te auta będą bezawaryjnie służyć długo - dlatego skierowałem swoje poszukiwania na modele tej marki. Tak jak marcingda ładnie to podsumował krążą różnie opinie na temat każdej marki ale jeśli kupimy uczciwie samochód, następnie będziemy o niego dbać jak należy to nie ma co się obawiać stereotypów.
sfazowany napisał(a): A tak naprawdę to od kiedy mam motocykl samochody mnie juz dużo mniej kręcą Święte słowa, od kiedy zacząłem jazdę na moto samochody straciły dla mnie "to coś" i choć są z pewnością interesujące okazy to jednak oglądam się za motocyklami. Bardziej chodzi o lifestyle, uczucie wolności, bezpośrednie bodźce w czasie jazdy i czysty fun z podróżowania nie będąc widzem zza szyby, tylko częścią tego świata który przemierzamy.
sfazowany napisał(a): Auta poleasingowe to jedne z najlepiej utrzymanych młodych używanych samochodów na rynku. W okresie gwarancji wszystko jest robione na czas i w ASO. To przytoczę może historię z lipca 2020 gdzie pojechałem 200 km do Krk obejrzeć wspaniale rokujące Mondeo MK5 wyglądające fantastycznie na zdjęciach - dopiero co kończący się leasing więc gość albo mógł go wykupić i sprzedać albo zostawić - dodajmy na to właściciel warsztatu samochodowego więc od kogo by można nie było lepiej kupić. Samochód za prawie 70K wystawiony, 1,6 ecoboost nawet nieźle wyposażony. Przyjeżdżam z narzeczoną, oglądamy i dostaliśmy kluczyki żeby się przejechać w asyście pracownika. Otwieram auto - wewnątrz smród i fetor niczym zgnilizna, tapicerka upierniczona, podsufitka podarta, manetki od kierunków upaprane smarem - widocznie tak jak stał w kanale właściciel tak wsiadał do niego i jechał po części do hurtowni w celu dokończenia roboty. Przejechałem się samochodem - z pewnością była to super fura jak była nowa i byłem zachwycony ale nie tym egzemplarzem tylko tym jak to auto fajnie zaprojektowano. W sumie naliczyłem 16 usterek których nie szło znaleźć na zdjęciach, choć właściciel był w porządku w czasie ustalania spraw przez telefon jak i aranżowania oględzin przy których go nie było. Samochód porysowany i pozaginany z wielu stron, podarta podłoga bagażnika, widać bardzo niechlujnie prowadzony no i co mi z tego że niemal "nowy" 3-latek z pieczątkami z ASO gdy brało mnie na obrzydzenie gdybym miał tym jeździć - naprawdę szkoda. Samochód fajny ale zniszczony zbyt bardzo i choćby nie wiem ile zszedł mi z ceny to i tak bym go nie kupił - po prostu ten egzemplarz był spalony. Powstrzymam się od wrzucania tutaj zdjęć jak to wyglądało bo sprawa jest zakończona ale to było poleasingowe auto prywatne serwisowane w ASO za nie małe pieniądze które powinno no nie powiem że lśnić ale przynajmniej reprezentować jakiś godny poziom. Moja Vectra B z 1996 roku którą mam do dzisiaj jest w lepszym stanie choć to stary samochód ale o niebo lepiej utrzymany od tamtego - nie raz ktoś składał mi oferty kupna ale ten samochód zostanie w rodzinie, nie oddam go z sentymentu ale tez mi sie to nie opłaca - i tak jeżdżę nim często do pracy bo lubię. Dla porównania samochód który kupiłem również właściciel firmy miał ale kupił w jednym roku dwa nowe samochody: sobie C-maxa i tego Focusa dla żony, która robotę przez covid straciła i musieli z czegoś zrezygnować bo jego firma też już powoli klękała. Na podwórzu pod domem porządek, w garażu drugie świetnie utrzymane auto i widać było że to się wszystko jakoś składa - i rzeczywiście co do samochodu nie było zarzutów. W ogóle gość był bardziej przejęty ode mnie komu sprzedaje swój samochód - wiem co to za uczucie bo miałem to samo sprzedając Fazera, ale poszedł z pewnością w dobre ręce. Tak więc z tym czy to jest leasing, osoba prywatna czy import nie ma co kategoryzować bo finalnie kupujemy od jakiegoś człowieka i od jego uczciwości, dbałości o sprzęt najwięcej zależy. Jak ktoś jest niechluja, ma gdzieś podstawowe sprawy w poważaniu to obojętnie w jakiej formie używał samochodu spodziewać się dobrego po nim nie można. Wydaje mi się, że też nasze podejście jako kupujących dużo robi, chcąc zapłacić marne grosze najtaniej jak się da trafiamy na takie "perełki" a później jest lament że nas oszukali - a jak ktoś poświęcił czas i pieniądze, dbał i troszczył się o coś to nie odda tanio komuś kto to w tydzień zaprzepaści - z czystej po prostu zasady że nie. Tu takie trochę "cebulactwo" pokutuje że słuchamy historii jak ktoś coś kupił ale nie pomyślał że w tej cenie to myślał nie może być okazji a jak wiemy "okazji" rynek jest pełen ale takich żeby kupić trupa, ulepa, gniota. Ja użytkowałem też kilka samochodów służbowych i do dzisiaj traktuję je jak swoje, sprzątam i serwisuję bo sam do niego wsiadam i ryzykuję swoim życiem i nie pozostawiam nic przypadkowi. Jak nie posprzątam to będę jechał w syfie co sprawi mi wątpliwą przyjemność więc jak coś już robię to mam daleko co firma o tym myśli - robię to głównie z troski o swoje bezpieczeństwo i przyjemność z jazdy nawet jeśli ten samochód to nie limuzyna chcę się w nim tak czuć żeby mi było podczas jazdy przyjemnie.
sfazowany napisał(a): Obecnie armatura i oprzyrządowanie "eco" przy silniku w autach jest o wiele bardziej skomplikowana i tu bym szukał potencjalnych kosztów przy awariach Dzisiaj dyskutowałem na ten temat w pracy z kolegą i trafiliśmy w punkt na fajny film na temat prezentacji nowszego focusa z silnikiem trzycylindrowym ecoboost 1.0 + elektryczny silnik. Z filmu wynika, że zamiast zastosować od razu sensownej pojemności i parametrów silnik benzynowy włożono zbyt słabą i wyśrubowaną jednostkę która musi być wspomagana elektrykiem co ma jedynie sens w świetle obecnej mody na ekoterroryzm. Nie ma w tym żadnej poza ekopropagandową logiki, ponieważ auto pali i tak dużo za dużo jak na obiecane "eko" a w razie awarii to jest tam co naprawiać i z pewnością wysokie koszty będą nieuniknione. Jeśli macie ochotę sami obejrzeć to podlinkowuję ten film dla ciekawych tematu: https://www.youtube.com/watch?v=zQKpVK8DCT4 Tyle się naprodukowałem ale nie miejcie mi tego za złe :lol: - konkretny post albo żaden, nie ma półśrodków :twisted:.
|
|