Dołączył(a): 2011-02-15 15:47:22 Posty: 4024 Lokalizacja: 3miasto
Płeć: Pół człowiek pół muffin
Obecne moto: tiger 800
|
sfazowany napisał(a): Czyli litowy powinien być tej samej wielkości co klasyczny akumulator? Oby faktycznie tak było :) myślałem że co innego litowy w miejsce oryginalnego kwasowego a co innego fabryczny litowy, tak jak dyski SSD, teraz są na kości M.2 choć na początku były w kształcie dysków talerzowych... zazwyczaj litowe są mniejsze. więc pewnie jak będziesz chciał wsadzić kwasiaka to będziesz miał mniejszą pojemność. ale akcesoryjne litowce wymiarami powinny się zgadzać. minus taki ze inna ładowarka bedzie potrzebna, i jak ci się rozładuje w trasie możesz mieć problem z znalezieniem na szybko kogoś z łądowarką, ale zawsze będzie opcja odpalenia na pych/kable i doładowania w czasie jazdy.
A ja zmienię temat, w końcu miałem szansę przejechać się GASGAS 700 es. niezły dzik, znajomek nazwał go dual sportem naszych czasów... coś w tym jest choć jedną z cech dualsportów było to, że były łagodniejsze od enduro i przez to łatwiejsze w obsłudze przez zwykłęgo kowalskiego, podczas gdy tutaj latając po liściach leżących na błocie musiałem się nieźle nastarać żeby spokojnie przejechać nim bo zrwał trakcje jak szalony.
[ img ]
Na focie powyżej wspomniany dzik (z akcesoryjną okleiną) razem z moim staruszkiem. Polatałem gasem jakieś 80 km, początkowo miałem problem jak go zakwalifikować w głowie, ale jak już w końcu emocje opadły jest werdykt. Ten motocykl jest tym, czym chciałbym żeby była tenere 700, tylko że niestety bez owiewek. Ale wszystko po kolei.
Na początku silnik. To ta sama 690'tka co w husce 701 i ktm'ie 690. Bardzo fajny silnik, zrywny, z mocnym dołem. Powiedzieć że silnik jest dobrze dozowany to troszkę przesada, ale jest bardzo przewidywalny - zakładasz że jak odwiniesz to odleci i tak jest. po 5 min pez problemu leciałem nim po twardym seteczką, spokojnie zrywając trakcję żeby w ciaśniejszych zakrętach zarzucić dupką, całość w pełni kontrolowana. Tutaj ideolo. Podobne wrażenia miałem z odcinków na asfalcie - 74KM i tyle samo Nm powodowało że moto bez problemu leciał z prędkością którą byłbym w stanie polecieć gdzieś dalej po asfalcie, nie było problemu z dozowaniem, a jak mu nadgarstkiem powiedziałem "hop" to pięknie podniósł koło na kilkanaście cm i pozwolił mi je dość delikatnie odstawić na glebę. Problem pojawił się jak z ubitych szutrów czy asfaltu wjechaliśmy w las, gdzie pod warstwą liści było sporo błota oraz jak jechaliśmy wzdłuż budowy drogi ekspresowej (kaszubska) w błocie prawie po osie. puki tylne koło łapało przyczepność motocykl był bez problemowy, ale w momencie gdy na jakiejś nierówności, koleinie czy kamieniu lekko zsunął się na bok, silnik momentalnie dostawał obrotów, koło traciło trakcję, musiałem się sporo napracować udami żeby go utrzymać w linii, bo jak tylko wyskoczył tak z 20 stopni w bok to momentalnie tył zaczynał mnie wyprzedzać i gleba. przyznam się że latałem na trybie "2" w którym moto miało pełną moc i abs tylko na przód, znajomek po wszystkim wspomniał że on czasem w takich warunkach przepina na tryb "1" bo tam mniej mocy. Inna sprawa że jak ktoś ma doświadczenie/przyzwyczai się do tego to pewnie nie będzie to stanowiło takiego problemu. Niestety u mnie honda z racji mniejszej mocy nie ucieka tak energicznie, tiger z racji większej masy też ma większą inercję która mimo koła idącego w bok pcha do go przodu co ułatwia opanowanie. Zaskakującym pozytywne były wibracje. Owszem, singiel wiec wibruje, i daleko mu do rzędowej czwórki, ale nawet przy 120 nie było to jakoś specjalnie upierdliwe. Dałbym radę z takimi wibracjami pojechać gdzieś dalej.
Zawieszenie też świetne. Nie grzebałem w ustawieniach, ale jako że kumpel podobnej masy co ja jest, to moto było ustawione ok. Przód i tył regulowany. Było twardo, i nawet na suchych dziurach trzeba było pracować na kolanach, za to jak tylko zagapiłem się to przez dziury przelatywał tak, że nie czułem nic, żadnego wybicia, pełna kontrola jazdy. Nawet w lekkim pochyleniu motocykla, lekko lecąc bokiem jak złapałem tyłem dziurę motocykla nie wbiło w ziemię, nie przeleciał górą, przyjął to tak że z pełną kontrolą leciałem dalej. Tutaj inna uwaga - moto jest wysoki (katalog mówi 935mm), mając 186cm wzrostu stałem na styk, tak na styk że w zależności od ułożenia przedniego koła czasem odrywałem piętę, czasem nie. motocykl miał sporo skoku i nie siadał za bardzo pode mną. ot tak na oko wzorcowe 20% skoku jako SAG.
Jeśli chodzi o plastiki i wykończenie, to tutaj dął bym tak 4 z plusem. niby jest ok, nie wali tandetą, a dualsport ogólnie ma prostotę, ale jedna kontrolki kierunków itp umiejscowione są tak, że w pozycji siedzącej zasłania je kierownica, natomiast miniaturowy licznik prędkości ma taki kąt widzenia, że na stojąco nie byłem w stanie powiedzieć ile lecę. na dodatek po glebie w miękkim błocie kierownica mi się przekręciła na mocowaniach (lagi i półki były ok, sama góra się przesunęła), i żeby to naprawić na stojąco musiałem mocniej szarpnąć i wróciło do normy. Lecąc szybciej w większych kamieniach obawiałbym się że nie będę miał precyzji ruchów potrzebnej do przelecenia przez nie. Co innego z samą ergonomią - na stojąco kierownica w idealnym, naturalnym ułożeniu, wcięcie na buty takie że spokojnie można się chwycić motocykla, masz komfort pracy ciałem i w przód i w tył. Kanapa jak na taką podpaskę zaskakująco wygodna. Jadąc na siedząco po asfalcie można wygodniej siąść z tyłu, można by tam nawet dać nieco szerszą i miększą kanapę, myślę że razem z wibracjami nie wymęczyła by mnie na trasie przez Europę. Nie będę oszukiwał po takiej trasie byłbym styrany, ale dało by się ją zrobić, i chciałbym zrobić podobną ponownie. Może nie 1500km dziennie, ale te 800 do ogarnięcia jak już ma się dupę stwardniałą jak moja. No i tu się pojawia największy problem - osłona przed wiatrem. KTM, Husquarna ani GasGas nie wypuszczają czegoś w wersji "rally" z osłoną z przodu. Znaczy - do huski i ktm'a są dodatkowe zestawy, więc tu jest jakiś myk, ale nawet ten myk ma swój problematyczny myk. myk w myku - taka incepcja
Ogólnie dla mnie, po dorzuceniu jakiejś osłony na przód i kanapy z grubszym "bobrzym ogonem" był by idealny średni adventure nastawiony na offroad. Tutaj mała gwiazdka - zbiornik o pojemności 13,5l. Ciężko mi określić spalanie więc tutaj mogło by być za mało, tego nie miałem szans zweryfikować. Ale jak wspomniałem na początku tej "recenzji" - czegoś podobnego oczekiwałem od pierwszego wydania tenery 700, przyznam się że motocykl mi się spodobał do tego stopnia, że przypomniałem sobie że "na nakedzie jakoś mi ta turystyka szła" więc jeśli bym w przyszłości dokonywał zmian i kasa by się zgadzała to pewnie bym się pokusił na gasgasa. Kasa - około 50 tys - sugeruje że ma szansę się zgodzić. Interwały serwisowe co 10 tys. może są mniej wygodne niż klasyczne adv, ale są w zupełności wystarczające na takie wypady jakie zaliczam. Pomimo że ten motocykl na początku mi się nie zgadzał w głowie ostatecznie zaczął mi klikać i siadł we właściwym miejscy. Wielka szkoda że nie ma wersji fabrycznej z owiewkami (tu mówię o całej trójce) no ale trudno. Duże trudno. Do KTM 690 pełen zestaw "rally kit" to aż 40 tysi, ale tam w to wchodzą dodatkowe 2 zbiorniki paliwa, pompy do nich, amor skrętu, kanapa, airbox.... generalnie dużo dodatków. Niby jest tez opcja Baja ale tam też poza samą owiewką jest parę innych dodatków co powoduje ze jej koszt to 14 tysi. No a inne "zestawy" które znalazłem, które były w większości owiewkami na przód (czego mi brakowało) miały problemy z homologowaną lampą, bo trafiały tam ledy bez homologacji, nikt nie myslał o użyciu fabrycznej lampy. kurde szkoda...
|
|