Forum Motocykli Yamaha https://www.motocykl.org/ |
|
Ku przestrodze dla mlodych kierowcow https://www.motocykl.org/viewtopic.php?f=18&t=5456 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | Viggen [ 2010-09-08 10:08:46 ] |
Tytuł: | Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Wiele razy pisali do mnie nastolatkowie ktorzy wlasnie odebrali prawo jazdy lub byli jeszcze w trakcie kursu (czasem nawet o zgrozo za mlodzi by moc isc na kurs prawa jazdy) bym sprowadzil im sporta lub supersporta. Niestety w polsce kazdy musi zgrywac "twardziela". Nie kupia na pierwsze moto 125 czy 250. Z 500 kumple tez sie beda smiali. 600 conajmniej. I to nie bandit czy ER6 bo nie ma 100 koni!!! Odsylam takich napalencow ze moge im sprzedac max 500cc a za rok jak przezyja moge im sciagnac cos mocniejszego. Owocuje to urazona duma i szukaniem dalej. W UK jest inaczej. Ludzie nie maja takich kompleksow. Moga jezdzic hayabusa zredukowana do 33km. Jezdza 500 przez wiele sezonow bo sa trwale i ekonomiczne. Niektorzy jezdza 125cc bo nie chce im sie uczyc testow i zdawac na prawko. Moja dziewczyna kupila sobie YZF-R125 bo idealnie pasuje do jej gustu. Zaskoczylo mnie jak ten motocykl staje na kolo. Wiekszosc 600 moze sie od tego malucha uczyc wywazenia i dostosowania przelozen do mocy i wagi motocykla. A to 15km ktore uczy pokory mlodego kierowce. W anglii nie ma kultu mocy. Nikt sie nie smieje z innych dlatego ze ma inny gust czy ze nie schodzi do kolana na zakretach. Nie myslcie ze tu nie ma "mlodych gniewnych". Sa tak samo tutaj jak wszedzie. Szaleja na rozwierocych stunigowanych 125 gnajac grubo ponad 100km/h przez miasto, nie zwarzajac na swiatla i innych uczestnikow ruchu. Lecz tutaj kultura jest inna. Ludzie kupuja moto terenowe ktorymi nigdy na droge nie wyjada. ZAczynaja od 125 a po zdaniu prawa jazdy moga jezdzic czym chca lecz przez pierwsze dwa lata ze zredukowana moca do 33km. Co tydzien niedaleko mnie zbiera sie ekipa milosnikow VESPY. Nazywam ich "wladcy lusterek" gdyz "miszczowie" potrafia zamontowac nawet do 50 lusterk na skuterze. "Wladcy" zbieraja sie w grupe 20-40 skuterow i jada na wspolne wyprawy. Przekroj wiekowy od wnuczka do dziadka. Dlaczego w polsce nadal trwa ten kult mocy? Dzieciaki wzrastaja w poczuciu ze pojazd "musi miec duzo na liczniku" i czy "da sie jezdzic na jednym kole". Pozniej majac lat nascie i przechodzac przez okres buntu musi sie pokazac. Wielu niestety nie doczeka pelnoletnosci. Znalazlem dzis cos takiego na scigaczu. Historia jakich wiele. Kolejny "mlokos" chcial sie pokazac. Kolejny raz zabraklo szczescia gdy moc motocykla przerosla umiejetnosci. To mogl byc twoj brat, kuzyn, syn. http://www.scigacz.pl/R6,na,pierwsze,moto,13618.html Szkoda go jak i wielu innych. Ja tez bylem taki sam jak oni. Moze zyje dlatego ze gdy przechodzilem przez ten okres nie bylo mnie stac na super sprzeta. Zamilowanie do adrenaliny nadal zostalo ale doswiadczenie nabyte z przebytymi kilometrami pomoglo nie raz ocalic skore. Zacznijmy cos zmieniac by bylo nas wiecej niz mniej. Zacznijmy od pokory do mocy... |
Autor: | leszek88888 [ 2010-09-08 11:37:09 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Popieram Cię kolego, lecz kiedy przyjdą czasy żeby taki młody motocyklista (niekoniecznie młody wiekiem) zrozumiał co dla niego dobre??? Musi się w Polsce przede wszystkim poprawić jakoś szkoleń na kat A. Trzeba początkującemu motocykliście powiedź podstawy takie jak np przeciwskręt i wiele innych... Sam zacząłem od 600 , choć wcześniej były jakieś tam machiny( typu jawa 350), jeśli miałbym drugi raz zaczynać to... Drugi raz już nie zacznę stało się jak stało :) Lecz gdy mój bliski kolega ostatnio mi mówi, że planuje kupić sobie R6 (pierwsze moto)to tłumaczę mu , że to nie jest dobry pomysł. On na to ,że r6 mu się podoba i tyle, będę próbował odwieść go od tego planu, ale ja mu mogę tylko doradzić, nie mam większej władzy... |
Autor: | Viggen [ 2010-09-08 12:19:47 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Leszku pokaz mu pozniszy tekst. Dal mi kiedys do myslenia teraz moze da komus innemu: Tekst: Grzesiek (Dioblik) Nowak Jadę ulicą Zebrzydowicką w kierunku Raciborza, jest jesienny wieczór, robi sie chłodno . Droga jest prosta, z prawej strony ciągnący się las, z lewej zabudowania i dyskoteka, przed dyskoteka jest usytuowany przystanek autobusowy. Przejeżdżając koło przystanku spojrzałem na zegar było 60 km/h i pomyślałem: 60 km/h to prawie żadna prędkość, zdaje się że możesz zsiąść z motocykla i biec szybciej obok. Moje ciało przeszył dreszcz, "dreszcz zaskoczenia" który pomógł mi uświadomić sobie ze tak naprawdę to bardzo wielka prędkość w bezpośredniej konfrontacji z jakąś nie przewidziana sytuacją... Nie przewidziana sytuacja Intuicja matki nie zawiodła jej i tym razem, gdy szukała swojego syna, który nie wrócił na noc ( a zdarzało mu sie nie wracać bez wcześniejszego uprzedzenia). Zadzwoniła na policje... nic , zadzwoniła do szpitala -Stałem przy niej gdy trzymała słuchawkę w ręku, wiedziałem że motocykla nie było w garażu . - Marcin Nowak... -Tak jest taki pacjent, przywieziono go wczoraj. -Wczoraj ? Jak to ? Dlaczego nikt mnie nie powiadomił ? W jakim jest stanie? W tym samym czasie ubierałem już buty, kiwnąłem tyko do mamy i powiedziałem że zadzwonię zaraz jak sie czegoś dowiem. Tata był chyba jeszcze w pracy... Parę minut później jechałem już szpitalną windą i pomyślałem jak beztrosko ogląda się kiczowate seriale o szpitalach, życiowych tragediach, czasem zajadając w tym samym czasie kanapkę a kiedy się znudzi to po prostu wychodzisz... Winda stanęła, otwierają się drzwi a wraz z nimi "pryskają" złudzenia - to nie jest film, biorę chyba najgłębszy wdech mojego życia. Mój brat leży na małej sali, jest tam sam, łóżko na którym leży jest od polowy wzniesione o 45 stopni w górę. Widzę zagipsowaną rękę, głowę tak mocno spuchniętą w okolicy gardła, oraz ślad na szyi od paska trzymającego kask. Dotykam go w ramię, budzi się, ale jest tak naszprycowany, że przewracając się z boku na bok traci świadomość. Szok jakiego doznał nie pozwalał mu zjednać sie z "naszą" rzeczywistością, zobaczyłem go, jest-żyje!!!! 60 letni lekarz oznajmił treść: stłuczony mózg, złamana ręka, złamana szczęka no i obrażenia urologiczne w postaci zmiażdżonych jąder...a potem dodał takim tonem bez najmniejszej emocji "i tak miał szczęście". Zadzwoniłem do mamy, ale ona wraz z tatą była juz w drodze... Jakaś pielęgniarka powiedziała nam ze trzeba odebrać jego rzeczy. Rzeczy znajdowały sie w takim worku w jakim zwykle wyrzuca sie śmieci, ale to nie były śmieci ... Kto z "nich" zna to uczucie - ciężar worka? Niosłem go, idąc w milczeniu między rodzicami do samochodu na szpitalnym parkingu. Worek zawierał kask złamany i zakrwawiony w części przedniej, buty typu glany porozrywane w okolicach łydek, spodnie dżinsowe przecięte na pół, oraz kurtka skórzana po świętej pamięci Andrzeju Bieleckim również przecięta w połowie. Pomyślałem sobie, ze tak właśnie działają ekipy ratunkowe, widok tej kurtki przyprawił mnie o dreszcze. Owy worek był bardzo ciężki... ... tak ciężki jak upalna noc spędzona w garażu przy naprawie tego motocykla. Noc w którą razem z bratem pochylałem sie nad silnikiem Hondy, starając sie wyłowić za pomocą kawałka drutu oring z pompy oleju, który wpadł do środka. Było tak ciepło ze pracowaliśmy bez koszulek, paliliśmy papierosy, piliśmy piwo, z magnetofonu leniwie sączyła się muzyka Dżemu a Bartek uwieczniał te chwile za pomocą aparatu robiąc nam zdjęcia przez "oczko" klucza. ... tak ciężki jak wyjazd na zlot do Szklarskiej Poręby, który zakończył sie awarią hondy na autostradzie, pamiętam jak to sie stało. Jechaliśmy autostradą w kierunku Wrocławia, Marcin jechał z Karoliną a ja wiozłem nasze wspólne rzeczy. Jechaliśmy jakieś 180 na godzinę przez parę minut i nagle vf zaczęła słabnąć, zjechaliśmy na pobocze w tym samym momencie zaczął padać deszcz. Szczęśliwe schroniliśmy się pod wiaduktem w okolicy 206 słupka. Próbowaliśmy "odpalić" Marcinowy motor, odpalił, ale generował takie dźwięki ze dobrze wiedziałem ze to "kaplica". W czasie deszczu pod mostem szukał schronienia jakiś Niemiec na ducati, któremu pomogliśmy wymienić żarówkę. Marcin miał wtedy łzy w oczach, było mi go bardzo żal, ale wszystko co mogłem wtedy zrobić to powiedzieć mu ze teraz jest smutno, pada deszcz , jesteśmy na autostradzie, nie mamy telefonu i ileś tam kilometrów do domu po czym klepnąłem go w ramie i powiedziałem ze kiedyś będziemy sie z tego śmiać. Za parę godzin wróciłem z transportem po niesprawny motor. Załadowaliśmy motor na samochód, Marcin z Karoliną weszli do środka, odetchnąłem z ulgą. O czwartej rano byliśmy w domu, przejechałem wtedy 400 niepotrzebnych kilometrów. Nazajutrz opowiadaliśmy Bartkowi całą historię ze szczegółami, śmialiśmy sie -byliśmy cali i zdrowi. ...tak ciężki jak jazda w grupie, ze świadomością że tam z tyłu jedzie mój brat, czy da radę? czy zdąży? Czy będzie rozsądny? Worek był ciężki, ale cały czas był lżejszy o 21 gram... "Dreszcz zaskoczenia" który pomógł mi uświadomić sobie, że tak naprawdę to bardzo wielka prędkość w bezpośredniej konfrontacji z jakąś nie przewidzianą sytuacją... Jechałem dalej przejeżdżając obok dyskoteki Medium zwolniłem jeszcze bardziej, upewniwszy sie, że żaden pijany małolat nie wyskoczy na drogę. Wróciłem do garażu, wrak VF dalej tam straszył ... Składasz się w kolejny zakręt, dobrze znasz tą drogę jeździsz tędy trzy razy w tygodniu, pochylasz motocykl do granicy zerwania przyczepności opon, kolejny zakręt, wyprzedzasz samochody na zakręcie. Wskazówka obrotomierza znowu dosięga czerwonego pola więc wbijasz kolejny bieg i jedziesz jeszcze szybciej. Zapala sie lampka w twojej głowie, zamknij gaz ! Zwolnij! Ale ty masz w sobie tyle adrenaliny... Kierowca jadącego samochodu z naprzeciwka mruga Ci długimi światłami, hamujesz tylne koło się blokuje, wpadasz w poślizg podświadomie kontrolujesz ten poślizg ale nie ma miejsca ... Jakoś się udało. Powinieneś wiedzieć, że Twój limit szczęścia został już wyczerpany, ale Ty czujesz się szczęściarzem. Jedziesz się jeszcze przejechać w stronę miasta, jakbyś chciał pokazać wszystkim" hej ludzie jestem szczęściarzem". Mijasz real z prawej strony, przejeżdżasz rondo prosto, zaraz za rondem odkręcasz manetkę do końca tak jak to zwykł robić twój brat kiedy podwoził Cie na miasto. Znowu ta sama sytuacja, wskazówka obrotomierza na czerwonym polu, zapinasz następny bieg, silnik twojej vf dzielnie reaguje na dodanie gazu. Jedziesz juz bardzo szybko, widzisz autobus który próbuje włączyć się do ruchu wyjeżdżając z zatoczki przystankowej. Lampka instynktu samozachowawczego dawno zaczęła sie palić światłem ciągłym, wyprzedzasz autobus środkiem jezdni. Z podporządkowanej ulicy wyjeżdża młoda kobieta passatem kombi, pewnie była gdzieś na zakupach w realu, patrzy w lewo, w prawo. Prawa wolna, po lewej autobus, ale wyjeżdża zdąży przed autobusem... kiedy passat osiąga środek jezdni, czas dla Ciebie się zatrzymuje. Dzieli Cie jakieś 50 m od uderzenia, pewnie sobie nie uświadamiasz że w twojej sytuacji 1 sekunda to 30 metrów, ale reagujesz, naciskasz hamulec i zostawiasz 18 metrów śladu na asfalcie a pół roku później i tak sie dowiadujesz od biegłego specjalisty ze uderzyłeś z prędkością 90 na godzinę. Twoja pamięć wyłączyła się wcześniej, masz szczęście, nie będziesz miał koszmarów. Uderzasz w okolice tylnych drzwi, przestrzeń się załamuje . Przednie kolo twojej maszyny wbija sie do "środka" motocykla a cały motocykl "wkleja" sie w ten samochód, siła uderzenia jest tak duża ze tył motocykla podnosi sie wyrzucając cię tym samym w górę. Powoli opuszczasz "pokład" miażdżąc bak swoimi "klejnotami" po chwili jesteś już w powietrzu, przelatujesz nad tym autem, passat obraca się o 180 stopni wpadając tym samym na ogrodzenie pokonawszy wcześniej chodnik! Lecisz bezwładnie, machasz w powietrzu kończynami jak manekin w "crash teście". W końcu po 25 metrach spadasz przed nadjeżdżający samochód. Wstajesz szybko, rozglądasz się dookoła, nie ma cię w środku, Twoje oczy zachodzą mgłą, gdybyś był przytomny jeszcze przez chwilę to zacząłbyś krztusić się swoją krwią...upadasz. Świadkiem tego wypadku jest Pablo, którego twój brat poznaje miesiąc później na imprezie andrzejkowej. Budzisz sie w szpitalu nie wiesz gdzie jesteś, boli Cie wszystko i nic zarazem, jeszcze Cię nie ma w środku, więc gdzie jesteś? W pewnym momencie wyrywasz kroplówkę i wstajesz, nie wiesz dlaczego sikasz do umywalki, wyzywasz wszystkie pielęgniarki, nie masz kontroli nad ciałem, które jest jak po zderzeniu z pociągiem. Dają Ci silne środki uspokajające, jesteś omamiony, leżysz tak kołysząc sie z boku na bok, męczą cie majaki. Otwierasz oczy, widzisz Grzegorza trzyma rękę na twoim ramieniu, nic z tego nie rozumiejąc robisz" wielkie oczy". dowiadujesz sie ze miałeś wypadek, dziwisz sie jeszcze bardziej, ale twój anioł stróż każe Ci odpoczywać wyłącza twoją świadomość zapadasz w sen, przewracając się z boku na bok znikają resztki wspomnień, nie pamiętasz juz nawet że jechałeś tamtą drogą. Nie będzie koszmarów...Jesteś szczęściarzem... http://images28.fotosik.pl/248/a8d6abbb9f27042c.jpg http://images26.fotosik.pl/248/e7331566a9ed795a.jpg |
Autor: | Wojt@s [ 2010-09-08 19:12:46 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Co ciekawe, zamiast tłuc 8mki jak debil na placu uczono mnie przeciwskrętu do bólu, slalomy, jazda bez trzymanki z wykorzystaniem równowagi , każdy mówił że pan xxx jest nadgorliwy, a ja wiedziałem jedno , to był jedyny instruktor który śmigał na plastiku . Szkolenie to były anegdoty, jazda wszystkim co miało dwa koła, TW, TAJFUNY, GS-y, CB etc. Po paru latach miałem pierwszą sytuację klasyczną wykorzystania przeciwskrętu , TIR wycofywał w nocy z za rogu ulicy, bez świateł, nie miałem dużo może z 80km/h , i tylko było: przeciwskręt drugi pas, kontra i wracam, nie zrobiłem tego do końca świadomie tylko wyuczonym odruchem. Pan XXX opierdalał mnie że skręcając w lewo na skrzyżowaniu opieram się tylko na prawej stopie a nie na komplecie, a tym bardziej na lewej , pokazał co to jazda z między-gazem, jak się lata po winklach tak by w miarę mnie puszki z tyłu nie rozjechały ( zasada wewnętrznej i zewnętrznej ) A teraz słyszę i widzę jak koleś zakręt w lewo na "L" bierze od wewnętrznej jezdni i go wyrzuca na skraj i ludzie się dziwują, że manewrując ciągną za sobą nogi i takie przypadki możemy mnożyć. I nie dziwota że jak ktoś kupuje r6 i nie ma hamulców a po 1000km czuje się pewnie ląduje w worku. Powinni ograniczyć do 22 roku życia pojemność max 600cm i do 65 kucy i mandaty po 5000zł za nie przestrzeganie tego to by się ludzie ogarnęli, u nas trzeba złapać za mordę towarzystwo, za jazdę bez prawka po 10 tys zł a jak nie ma to na roboty socjalne, niech kosi ronda, sadzi kwiatki, odśnieża, pracuje w szpitalach na paliatywce , Bo ludzie dostają mandat za brak kategorii 200-300zl i śmigają dalej, sam wiem bo przez parę lat miałem nieliczne kontrole więc takowi się uchowają. Chyba kolejną sprawę są rodzice, idą kupią synkowi r1 z katalogu bo ładnie wygląda i tyle, masz synek zabawkę, znieczulica a szczególnie jak się widzi że komuś nie idzie jazda to się zwalnia a nie z nim ściaga dodatkowo go upokarzając a ambicje ląduję w grobie .tyle :mrgreen: |
Autor: | Nemmo [ 2010-09-08 19:24:40 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Wojt@s napisał(a): Powinni ograniczyć do 22 roku życia pojemność max 600cm i do 65 kucy i mandaty po 5000zł za nie przestrzeganie tego to by się ludzie ogarnęli, u nas trzeba złapać za mordę towarzystwo, za jazdę bez prawka po 10 tys zł a jak nie ma to na roboty socjalne, niech kosi ronda, sadzi kwiatki, odśnieża, pracuje w szpitalach na paliatywce , Bo ludzie dostają mandat za brak kategorii 200-300zl i śmigają dalej, sam wiem bo przez parę lat miałem nieliczne kontrole więc takowi się uchowają. Polac mu bo dobrze gada.... o dziwo :D Jestem tego samego zdania. Ja bym nawet poszedl dalej.... nie tyle od wieku co od okresu kiedy ma sie prawko ograniczac moc. Jezdze regularnie na moto 8 sezonow.... do kontroli przez policje zostalem zatrzymany raz slownie RAZ ( 1 !! ) i to w tym roku.... (nawet w tv bylem :D ) wiec co sie dziwic ze ludzie bez prawka sie lansuja? |
Autor: | Robgie [ 2010-09-08 19:35:59 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
ja tez bylem 1 raz zatrzymany do kontroli i to było hmmmm z 10 lat temu jak mialem ETZ251. Co do ograniczania to jedyne sensowne ja widzę tak ze można jeździć moto o większej mocy pod warunkiem ze masz na siebie zarejestrowane minimum rok moto o jakiejś mniejszej mocy. I wtedy już nei koniecznie zdawanie od nowa kolejnego prawka tylko tak jakby z automatu. |
Autor: | person [ 2010-09-08 20:19:38 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Nemmo napisał(a): Wojt@s napisał(a): Powinni ograniczyć do 22 roku życia pojemność max 600cm i do 65 kucy i mandaty po 5000zł za nie przestrzeganie tego to by się ludzie ogarnęli, u nas trzeba złapać za mordę towarzystwo, za jazdę bez prawka po 10 tys zł a jak nie ma to na roboty socjalne, niech kosi ronda, sadzi kwiatki, odśnieża, pracuje w szpitalach na paliatywce , Bo ludzie dostają mandat za brak kategorii 200-300zl i śmigają dalej, sam wiem bo przez parę lat miałem nieliczne kontrole więc takowi się uchowają. Polac mu bo dobrze gada.... o dziwo :D Jestem tego samego zdania. Ja bym nawet poszedl dalej.... nie tyle od wieku co od okresu kiedy ma sie prawko ograniczac moc. Jezdze regularnie na moto 8 sezonow.... do kontroli przez policje zostalem zatrzymany raz slownie RAZ ( 1 !! ) i to w tym roku.... (nawet w tv bylem :D ) wiec co sie dziwic ze ludzie bez prawka sie lansuja? A ja powiem ze własnie od wieku dużo zależy, przeciętny 18-22 latek myśli kutaskiem. Bardzo często widać takich to osobników, którzy wypruwają ze swoich golfów (pojemność 1300ccm) ostatnie poty. Aż strach pomyśleć co by się działo gdyby rozdać im ferrari. A i Panów bez prawka obowiązkowo powinno się tępić, to oni w dużej mierze przyczyniają się do powiększania niechlubnej statystyki wypadkowej. |
Autor: | Nemmo [ 2010-09-08 23:03:42 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
person napisał(a): A ja powiem ze własnie od wieku dużo zależy, przeciętny 18-22 latek myśli kutaskiem. Z jednej strony sie to zgadza. Ale w dzisiejszych czasach jest mnostwo przypadkow, ze na drzewie wyladuje gosc stateczny majacy zone i dzieci, dlaczego? A dlatego, ze mysli, ze ma 35 lat, dzieciaki to mu nie odpierdala jak siadzie na 100+ konne moto a w rzeczywistosci jezdzil x lat temu na wsce i mysli ze wszystkie rozumy pozjadal ..... |
Autor: | joszek [ 2010-09-09 00:06:43 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Nemmo napisał(a): person napisał(a): A ja powiem ze własnie od wieku dużo zależy, przeciętny 18-22 latek myśli kutaskiem. Z jednej strony sie to zgadza. Ale w dzisiejszych czasach jest mnostwo przypadkow, ze na drzewie wyladuje gosc stateczny majacy zone i dzieci, dlaczego? A dlatego, ze mysli, ze ma 35 lat, dzieciaki to mu nie odpierdala jak siadzie na 100+ konne moto a w rzeczywistosci jezdzil x lat temu na wsce i mysli ze wszystkie rozumy pozjadal ..... Powiem wam tak:każdy ma po trochu racji,giną młodzi,giną stateczni,giną doświadczeni.Dobrze wiecie że nie koniecznie musi być wina motocyklisty żeby się rozbić.Ale na młodego powiedzą że nie ma doświadczenia,na statecznego że kiedyś tam jeździł a na doświadczonego że zawsze zap.......ł. Na każdego cos się znajdzie. Co do wypadków z winy motocyklisty też jest podobnie,a może tak samo Może powinniśmy jeździć zgodnie z ograniczeniami prędkości....ale tego nie da się zrobic |
Autor: | stoodent1 [ 2010-09-09 06:15:36 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
50% sukcesu to odpuścić w mieście w terenie zabudowanym ograniczamy w ten sposób możliwość skrzywdzenia postronnyc... A co do innych rzeczy typu pojazd do wieku? To od nas zależy też co i jak. Powinniśmy promować naukę jazdy rzetelną naukę jazdy. Po wszystkich przemyśleniach mój przyjaciel nie ogarną Horneta 600 te niecałe 100 koni bliźniaczo podobne (no można się kłócić) do fazera było ich o wiele za dużo dla świeżaka. Także jeżeli wbija tu nowy zazwyczaj pytam jakie jego doświadczenie. Ludzie nie rozumieją że 100 koni w motocyklu to jak 500KM w aucie! Kto daje Porshe na 1 auto lub Lamborghini? A nawet w tamtych autach mamy kupę zabezpieczeń i 4 koła. Przez 1 sezony doświadczenia mamy tyle ile kot napłakał mały kot!! Przez 1 sezony uczymy się nawyków reakcji i dlatego powinniśmy zaczynać od sprzętów lekkich 125,250,500, i jakaś docelowa. Moje doświadczenie to komarki, jawki, delty, wsk, shl, jawa, mz, fazer no i na fazerze ciach 1000km i kubeł zimnej wody 3miesiące rehabilitacji. Od poważnejszych uszkodzeń uratowało mnie to żeby jak najszybciej odbić od moto. Ale!! Gdybym miał doświadczenie nie popełnił bym więcej błędów które do tego doprowadziły! Na moto POKORA POKORA POKORA POKORA i jeszcze POKORA ! Jeżeli zajrzy tu MŁODY JEŹDZIEC niech sobie to mocno przemysli. Nie jesteśmy Rossim! A jeżeli nawet jesteśmy to i zawodnicy mają wypadki ALE!! są w warunkach sterylnych wręcz wzorcowych do których na drogach publicznych nie mamy dostępu !!! każdy wypadek na publicznej drodze jest 100razy niebezpieczniejszy!!! A nasze doświadczenie, obycie, przejechane kilometry, przemyślane sytuację, brane do serca rady ratują nam dupe!!! NA ULICY NIE MA MIEJSCA NA URAżONĄ DUMĘ!!! NIGDY NIE GOŃ ZA SZYBSZYM KOLEGĄ A JAK PRZEGINA JADĄC Z TOBĄ NIE JEST TWOIM KOLEGĄ!!! ZAWSZE TRZYMAj SIĘ SWOJEGO TEMPA!!! |
Autor: | Leśmian [ 2010-09-09 11:07:36 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Aż przyśpiesze pisanie pracy mgr. Opracowałem troche badań z całego świata i wnioski będzie można wyciagać samemu. Powiem tylko, że nawet nie wiecie jak jesteśmy nieświadomi ryzyka ;/ Wszyscy od 18 latka do 60+ latka. |
Autor: | krynio [ 2010-09-10 00:09:20 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Niektórzy po prostu do jazdy motocyklem się nie nadają.Jeszcze biedy kolegom mogą zrobić. Mam kumpla co ma CBR 929 i co i ch..j z jego jazdą.Tak jak któryś kolega wcześniej napisał, skręca w lewo a wali do środka przed zakrętem.Oczytany elegancko i co i nie chcę się powtarzać.Ja też lubię poczytać, jeździć technicznie, ale to trzeba wprowadzać na drodze a nie kupić sobie tysiaka, gadżetów dowalić kamerki srerki, złote klamki a opona łysa i buch w rowie leży.Dobrze że mu strzeliła jak skręcał w prawo bo jak by skręcał w lewo i jeszcze z przeciwka jakiś tir jechał to już był by zonk.Ale na światłach podymić musi. Można jeździć szybko ale z głową.Ja w mieście nie staram się jeździć szybko. To moim zdaniem podstawa.Poza miastem lubię szybko - nie ukrywam. |
Autor: | miki [ 2010-09-10 10:09:42 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
sporo racji ma każdy z Was, a ja i tak uważam, że doświadczenie i umiejętności nabywa sie poprzez jazdę...Wojt@s miał sporo szczęścia, że trafił na kolesia, który uczył jeździć, a nie tlyko prowadził kurs...ja puchą doszedłem do wprwy po kilku latach intensywnej jazdy0czy jeżdżę dobrze-nie wiem, ale sprawnie to idzie, z moto jest sprawa trudniejsza...szkoda sie rozpisywać na temat techniki, ale wystarczy żeby każdy przyjrzał sie swojemu zachowaniu i czuciu motocykla po dłużsszej przerwie w jeździe-ot choćby po zimie, ja tam jescvze w maju nie czułem sie na moto swobodnie, choć majac 2oo jezdzilem codziennie....wnioski-duzo jeździć, kontrolować emocje, w miare mozliwosci-doszkalac sie gdzie sie da w miejscach do tego przeznaczonychm ambicjonalnie traktowac tylko chec poprawy panowania nad motocyklem..pamietajcie-na prostej i idiota umi odkręcić, położyć moto w winkiel i wyjść z niego na kole nie będąc jeszcze w pionie-bezcenne...panowie w dresach i sportowych butach-tak nie umnom :lol: |
Autor: | leszek88888 [ 2010-09-10 13:13:06 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
miki napisał(a): ja i tak uważam, że doświadczenie i umiejętności nabywa sie poprzez jazdę... No to są złote słowa o których każdy powinien wiedzieć. Żadna książka, żaden kurs nie nauczy Cię wszystkiego od razu. Niestety w praktyce mamy tak, pierwsze paręset km jeździmy uważnie, nie przekraczając 140 km/h , myślimy sobie jak oni jeżdżą po 250 i w górę, to szaleństwo... Następnie my zaczynamy jeździć coraz szybciej i szybciej i szybciej... przychodzi dzień w którym myślimy sobie tak: dzisiaj pojadę wolniej bo to co robię jest nieodpowiedzialne, chwilę po tej myśli już jedziemy motocyklem, wskazówka znowu przekracza 200km/h. Jednak dojechaliśmy na miejsce już jesteśmy tacy dobrzy, że nikt nas nawet nigdzie nie wyprzedził. Kolejnego dnia, stoicie na światłach, patrzycie obok w samochodzie siedzą dziewczyny uśmiechają się(obiekty pożądania), jakiś pomysł? aaaaa pokażę im jak się odkręca manetkę przy starcie na światłach. Zielone, ogień! Na następnych skrzyżowaniu znowu spotykacie się razem, mimo iż my jechaliśmy średnią 200 km/h, a one 70... Dziewczyny się cieszą,a nas rozpiera energia , jacy my to fajni... Mamy przejechane już ponad 1000km czujemy się na motocyklu jak ryba w wodzie, aż tu nagle przychodzi taki dzień: Jak co dzień siadamy na motocykl, można rzec monotonia jak zwykle, wyprzedzamy wszystkich po kolei nie ma mocnych na nas,aż tu nagle patrzymy się.... zakręt! Szok!!!! Panika!!! Co zrobić hamować? Nie damy rady... jeszcze dobrze o tym nie pomyśleliśmy, a już robimy koziołki w powietrzu, teraz wszyyystko zwolniło. Wydaje się nam, że to trwa wieki. Nie wiecie co się dzieje, co to za stan, czujecie jak waszym ciałem ktoś wykonuje ruchy, a wy jesteście na to bezradni, chcielibyście coś zrobić, ale nie możecie. Nagle zejście na ziemię, parę koziołków po glebie już wiecie co się stało, przegięliśmy... Zrywasz się po tych akrobacjach, rozglądasz się gdzie Twój motocykl, na którego tyle odkładałeś???? OOO jest! Spoglądasz na niego i płakać Ci się chce, jedna myśl : o Boże co ja zrobiłem. Powoli zaczynasz odczuwać skutki szaleństw, zaczyna bolec kręgosłup,a po chwili całe ciało, jakby ktoś Cię skopał. W domu ciągle rozmyślasz spać nie możesz,duma ucierpiała strasznie. Lecz po jakimś czasie zaczynasz dostrzegać , że to było szczęście, Ty chodzisz i nic Ci nie jest. Dostałeś szansę, nie wszyscy ją dostają... Obiecujesz sobie, że koniec z taka jazdą, niektórzy nawet całkiem rezygnują mówiąc: to jednak nie dla mnie pomyliłem się. Czy dotrzymuje własnej obietnicy??? Przez miesiąc na pewno wszyscy... Na prostej każdy potrafi odkręcić, problem się robi gdy na naszej drodze wyrośnie zakręt/drzewo lub inne "niespotykane" zjawisko. |
Autor: | motórzystaa [ 2010-09-10 19:33:46 ] |
Tytuł: | Re: Ku przestrodze dla mlodych kierowcow |
Ja na pierwszy motor kupiłem sobie kota. Wcześniej nie miałem doświadczenia dużego z motorami. Na początku sie przeraziłem masą i "kopytem" motoru. Gdy od kupca wracałem na moto po raz pierwszy przekroczyłem 2oo km/h. Nie powiem bo było fajnie, ale nie czułem się bezpiecznie przy takiej prędkości. Doszedłem do wniosku że to nie ma sensu bo nie problem się rozpędzić ale problem może być jeśli trzeba bedzie się zatrzymać. Polatałem jeszcze 2 miesiące i przyszła zima. Miałem chwile czasu żeby porobić sobie przy moto. Siedziałem w garażu na prawde długo, odpicowałem go na glanc. No i nadszedł dzien wyjazdu na zlot do Małej (woj. podkarpackie) 25. 04. 2010. Niestety nie dojechałem na ten zlot. 3 km przed osiągnięciem celu miałem wypadek. Miałem duże szczęście bo skończyło się to tylko wstrząsem mózgu i skręceniem nadgarstka. Doszedłem do wniosku że na drodze nie wystarczy myśleć za siebie, ale trzeba też za innych "puszkarzy" czy motocyklistów. JEŚLI TY JEDZIESZ PRAWIDŁOWO ZAWSZE ZNAJDZIE SIĘ JAKIŚ IMBECYL, KTÓRY ZEPSUJE TWOJE PLANY, TWOJE ŻYCIE!!!!!!!!! |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ] |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |