Polecam omijać szerokim łukiem firmę BOYS-TOYS z Barlinka. W mojej ocenie oni sprzepają ulepy. Sciągają z zagranicy tirami motocykle powypadkowe i później składają jeden z kilku. Sam jestem tego przykładem, dwa lata temu kupiłem u nich Fz6 rocznikowo z 2009, w dowodzie 2010, faktycznie był srebrny, dopiero po fakcie dowiedziałem się po numerze VIN, że powinien być czarny, zgodnie z malowaniem rocznika 2009. Dodatkowo po wnikliwyvh oględzinach okazało się, że rama pomalowana sprayem ("wałkowała się" farba przy tarciu palcem oraz miała minimalnie inny odcień niż stelaż pod siedzeniem, dodatkowo były ślady odkręcania lakierowanych śrub). Tak to jest jak się człowiek napalił na wypicowany do sprzedaży motocykl i pojechał sam na oględziny. Na szczęście udało mi się zwrócić motocykl po dwóch tygodniach, skorzystałem z prawa konsumenta, a sprzedający na szczęście nie robił problemów. Oczywiście jest to moja opnia, jeśli ktoś chce zaryzykować i jest pewny siebie, to może oglądać i kupować. Dodam jeszcze, że dla potwierdzenia, że rama była ponownie malowana przemawiał fakt, iż naklejka z numerem VIN na ramie była brudna, jakież było moje zdziwienie, gdy po przetarciu jej kokpit sprayem zmyły się napisy. Oryginalna naklejka jest dwuwarstowa: biała warstwa z nadrukiem i folia przeźroczysta jako zabezpieczenie przed warunkami atmosferycznym i chemią. U mnie tej drugiej warstwy już nie było, ktoś pomalował ramę razem z naklejką, a później zerwał folię zabezpieczającą. W załączeniu zdjęcia. Z racji faktu, iż do Barlinka mam 270 km w jedną stronę, zapewniłem sobie dwa kursy: jeden po motocykl oraz drugi celem zwrotu. Średnia to przyjemność: 680 km autem z przyczepką, dwa dni zmarnowane oraz koszt rejestracji, razem 500 zł w plecy. No cóż człowiek uczy się na błędach, teraz jestem o wiele mądrzejszy :).
Ostatnio edytowano 2015-02-20 14:07:16 przez pawcio81, łącznie edytowano 3 razy
|