Mam kufer centralny SHAD SH45 oraz 2 boczne GIVI nie wiem jakie, prawdopodobnie GIVI MONOKEY E360N
Motocykl zakupiłem na jesień, kufer śmierdział do tego stopnia, że po otworzeniu drzwi garażu od razu go było czuć. Mycie wodą, płynem do szyb, płynem do naczyń, "neutralizatorem zapachów" nic nie dało. Podobno mydło wyciąga smród, więc na zimę zostawiłem go zamkniętego z kilkoma kostkami mydła zapachowego i od czasu do czasu wietrzyłem. Na wiosnę zapach był prawie zniwelowany, ale po powąchaniu z bliska dalej było czuć.
W zeszłym tygodniu moto zostało na 8h na słońcu i znowu zapach się pogłębił, że do garażu nie idzie wejść.
Po zakupie, w kufrze znajdowały się tylko drewniany klocek docięty pod stopkę oraz kawałek szmaty, ale ona nie śmierdziała tak samo jak ten kufer.
Ciężko mi ten zapach do czegokolwiek przyrównać, ale chyba najbliższe skojarzenie to stęchlizna.
Nie znalazłem nigdzie w internecie takiego problemu, żeby komuś kufry dosłownie waliły.
Jakieś rady/sposoby/doświadczenia ? Czy ktokolwiek się spotkał z czymś takim ?
Czy zostaje mi sprzedaż/utylizacja ?
| Załączniki: |
20220703_175646.jpg [995.86 KiB]
Pobrane 231 razy |
|
20220703_175157.jpg [1.12 MiB]
Pobrane 221 razy |
|
20220703_175227.jpg [1.08 MiB]
Pobrane 221 razy |