Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 2014-11-26 22:18:04 
Wcale nie jestem uzależniony od forum

Dołączył(a): 2014-08-17 12:43:43
Posty: 1156
Lokalizacja: Przemyśl
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Tracer 900 GT 2019
Witajcie :)

Dziś złożyłem w całość film z jednej takiej wyprawy jaką odbyłem z paczką w tym roku w czerwcu. Celem było objechanie Tatr Polskich i Słowackich dookoła po drodze zahaczając o ciekawsze miejsca po obydwu stronach granicy. Jest to pierwszy dłuższy filmik motocyklowy jaki zrobiłem więc proszę Was o wyrozumiałość pod względem niedomagań w montażu ;) Filmik obejmuje czasowo pierwszy dzień z czterodniowego wypadu, planuję zrobić kolejną cześć niebawem, bo zima to wspaniały czas na takie rzeczy.
ENJOY!

http://www.youtube.com/watch?v=cZYQvI6mkGU

Mapa przejazdu dzień 1:
[ img ]


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-26 22:18:04 
admin ręczy i poleca:)

Dołączył(a):2011-10-03
Posty: 714
Lokalizacja: Polska

PostNapisane: 2014-11-27 10:39:29 
Prawie jak Mistrz Europy

Dołączył(a): 2012-09-10 12:40:16
Posty: 761
Lokalizacja: GDA.... czwarte miasto :)
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6 S2
Jakiś błąd mi wyskakuje :(


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 12:03:36 
Wcale nie jestem uzależniony od forum

Dołączył(a): 2014-08-17 12:43:43
Posty: 1156
Lokalizacja: Przemyśl
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Tracer 900 GT 2019
baxior a spróbuj z tym adresem:
http://youtu.be/cZYQvI6mkGU

Generalnie film działa bo znajomi oglądali, może to YT coś nawala :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 12:21:13 
Mistrz prostej

Dołączył(a): 2013-04-10 10:08:54
Posty: 140
Lokalizacja: Warszawa / Płock
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6 Fazer 05
Mi też działa. Bardzo fajna trasa :) też planuję objechać polskie góry w przyszłym sezonie. Przy okazji zapytam, ponieważ nigdy nie wyjeżdzałem poza granice... Wjeżdżając w Czechy/Słowację wykupuje się jakieś winiety czy nic i można śmiało jeździć?


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 14:24:02 
Pryszczaty jeździec

Dołączył(a): 2012-04-02 22:30:30
Posty: 55
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6
Dla motocykli w Czeachach i na Słowacji wszystkie drogi są darmowe, włącznie z drogami szybkiego ruchu i autostradami.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 16:24:30 
Mistrz prostej

Dołączył(a): 2013-04-10 10:08:54
Posty: 140
Lokalizacja: Warszawa / Płock
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6 Fazer 05
super, dzięki za info :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 16:33:55 
Pryszczaty jeździec

Dołączył(a): 2012-03-18 23:28:35
Posty: 96
Lokalizacja: Garwolin
Płeć: Mężczyzna
Telefon: 513453578
Obecne moto: FZS 600 02r
Aż się cieplej zrobiło :)
Mi się filmik podoba, obejrzałem do ostatniej sekundy. :moto:


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 17:08:25 
Wcale nie jestem uzależniony od forum

Dołączył(a): 2014-08-17 12:43:43
Posty: 1156
Lokalizacja: Przemyśl
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Tracer 900 GT 2019
danieleq86, tak jak wosio napisał jazda wszystkimi drogami jest za free ale w przypadku Słowacji szczególnie trzeba uważać na przekroczenia prędkości, bo motocykliści są szczególnie surowo traktowani. Mijaliśmy "kwiatki" po drodze ale zawsze było OK :) Słowacja piękny kraj, żeby przejechać wzdłuż i wszerz. W przyszłym roku planuje pojechać na Chorwacje i tam są 10ciodniowe winiety więc warto z takich skorzystać, no chyba że jedziemy na dłużej :) szczególnie polecam wycieczkę dookoła Tatr, bo drogi są świetne a widoki wspaniałe :)

maras_garas cieszę się, że Ci się podoba. Mam też napisaną dość obszerną relację z tego wyjazdu na potrzeby innego forum, jeżeli Was interesuje nasza wyprawa to mogę ją tutaj upublicznić. Zawsze to jakaś inspiracja ;)


Ostatnio edytowano 2014-11-27 17:11:24 przez blue7, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 17:10:55 
Prawie jak Mistrz Europy

Dołączył(a): 2012-09-10 12:40:16
Posty: 761
Lokalizacja: GDA.... czwarte miasto :)
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6 S2
Działa już z pierwszego linku, jest :thumbup:


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 17:32:10 
Mistrz prostej

Dołączył(a): 2012-05-07 19:54:35
Posty: 103
Lokalizacja: Więcbork
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6 S
Super, czekam na kolejne czesci. W przyszłym roku robie tez Tatry + Bieszczady. Co z dodatkowym wyposazeniem moto w Słowacji tj. żarówki itp - mieliscie czy nie, warto sie w to zaopatrzac czy dac sobie spokoj ?


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 19:22:13 
Wcale nie jestem uzależniony od forum

Dołączył(a): 2014-08-17 12:43:43
Posty: 1156
Lokalizacja: Przemyśl
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Tracer 900 GT 2019
Yaro dodatkowego zapasu sprzętu nie mieliśmy żadnego, tylko ogarniętego elektryka i mechanika na pokładzie ;) Nocowaliśmy w okolicach Zakopanego więc codziennie wyjeżdżaliśmy na Słowację i wracaliśmy przed zmrokiem i tak tym sposobem robiąc spore dystanse. Tym bardziej, że był to czerwiec i najdłuższe dni w ciągu roku więc nawet tak naprawdę jazdy nocnej nie było. Jak będziemy na Chorwację uderzać, to na pewno pomyślimy o takich rzeczach choć żarówki można kupić praktycznie na każdej stacji benzynowej. Na pewno zapasowe bezpieczniki i trytytyki warto wziąć. Nie jestem fanem wożenia całego warsztatu ze sobą. Wolę zrobić porządny przegląd przed wyjazdem i liczyć na szczęście ;) Każdy ma inne podejście w tym temacie.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 19:24:09 
Pryszczaty jeździec

Dołączył(a): 2012-03-18 23:28:35
Posty: 96
Lokalizacja: Garwolin
Płeć: Mężczyzna
Telefon: 513453578
Obecne moto: FZS 600 02r
blue7 napisał(a):
maras_garas cieszę się, że Ci się podoba. Mam też napisaną dość obszerną relację z tego wyjazdu na potrzeby innego forum, jeżeli Was interesuje nasza wyprawa to mogę ją tutaj upublicznić. Zawsze to jakaś inspiracja

No to na co czekasz? !! :D :D :D
Poprosimy szczegółowo :) Wiesz takie czytanki przydają się, bo ktoś również może wybrac się w twoją trasę :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-27 19:53:01 
Wcale nie jestem uzależniony od forum

Dołączył(a): 2014-08-17 12:43:43
Posty: 1156
Lokalizacja: Przemyśl
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Tracer 900 GT 2019
Relacja z pierwszego dnia:
Cytuj:
Dziś przygotowałem relację z wypadu naszej przemyskiej grupy p2oo.pl która odbyła się w ostatnich dniach. Celem było zwiedzenie regionu Tatr polskich jak i słowackich których jak dotąd nikt z nas jeszcze nie widział :x Osobiście bardzo mnie intrygowało to, czym będą się różnić Tatry które przedzielone granicą Polski i Słowacji, jak mogłoby się wydawać będą nadal tymi samymi górami. A jednak nie są - jest całkiem inaczej i trudno by było nam uwierzyć gdyby nie wcześniejsze wypady na Słowację gdzie od samej granicy zmieniało się dosłownie wszystko :) Jako, że cele podróży określone były od samego początku oraz co i jak chcemy zwiedzić to zdarzały się rzeczy nie przewidziane dzięki czemu każdy dzień był przygodą.
W tym poście opiszę cały pierwszy dzień czyli wyjazd z Przemyśla, drogę przez Słowację z metą w okolicach Zakopanego w prawdziwym góralskim domie z drewnianych bali u prawdziwego górala :mrgreen:.

Jako, że dzień wyjazdu przypadł na piątek będący zarazem końcem roku szkolnego, musieliśmy zaczekać aż wszyscy swoje obowiązku spełnią i spotkaliśmy się tradycyjnie pod klubem Alcatraz gdzie ustalony był start całej ekspedycji.

[ img ]

[ img ]

Pogoda była fantastyczna i zapowiadała się taka przez najbliższe trzy dni a więc byłem wręcz pewien, że to co mamy w planach objechać odbędzie się przy słońcu z wysokimi chmurami i dobrej widoczności co jest ważne jeżeli chce się zobaczyć góry. Nie śniło nam się nawet jakie widoki tego dnia zobaczymy!
Trasę do Zakopanego zaplanowałem przez Słowację, ponieważ zwykle jeździ się najkrótszą drogą przez Gorlice i Nowy Sącz jeżeli chodzi o samochód. Ta trasa miała nie mieć nic wspólnego z wyjazdami do tej pory więc postanowiliśmy przejechać Słowację wzdłuż granicy jednak, po południowej jej stronie:

[ img ]

Łączna długość trasy tego dnia to było około 360 km, wiodąca wyłącznie lokalnymi drogami omijając autostrady na których nic się nie dzieje i nie ma winkli ;) Trasę musieliśmy tak zaplanować aby nie tankować na Słowacji, przez co pierwszy przystanek mieliśmy w Sanoku na Orlenie na "ostatnie tankowanie". Trochę gonił nas jednak czas, ponieważ wyjechaliśmy 1,5 godziny później niż pierwotnie myślałem, że się uda. Dojazd do celu szacowany był mniej więcej na 21, jednak na naszą korzyść są ostatnie długie czerwcowe dnie dzięki którym jest jasno do późna ;)

[ img ]

Z rana czuć było chłód, jednak koło południa zrobiło się dość gorąco a część z nas ze względu na pogodę odczuwała szybko zmęczenie przez co co jakiś czas trzeba było zatrzymać się "rozprostować kości" :mrgreen:

[ img ]

Zatankowani po korek spostrzegliśmy, że daniell4 grzebie coś podejrzanie długo przy motocyklu. Jak się okazało to nie była nadmierna troska o lakier a raczej zdumienie na widok dziury w sakwie. Okazało się, że gorące spaliny z wydechu przypalają od spodu prawą sakwę przez co poszycie lekko się stopiło a wieczorem dopiero okazało się, że w ten sposób Kamil ma za co powiesić ręcznik w łazience na wieszaku ;) oryginalnie ręcznik nie miał takiej ładnej dziurki :mrgreen:! Jako, że obydwaj przechodzili szkolenie u samego McGyvera skonstruowali na szybko spoiler odbijający niszczycielskie płomienie trawiące resztę dobytku. Tak na poważnie to dobrze, że tylko tyle strat jeżeli chodzi o zawartość kufra bo rzeczy które wieźli ze sobą było potrzebne na późniejszą dużo dalszą wyprawę niż do Zakopanego. W dalszej drodze uważnie śledziliśmy co się dzieje z sakwami i na szczęście do samego Zakopanego obyło się bez niespodzianek.

[ img ]

Z Sanoka wyjechaliśmy z opóźnieniem jednak jadąc w grupie nie było się czego bać nawet gdybyśmy mieli jechać w nocy przez Słowację. Granicę przekroczyliśmy w Radoszycach do których wiodła fantastyczna droga z Zagórza, ze wspaniałymi widokami i wzgórzami. Częściowo położona jest tam nowa nawierzchnia a na części dopiero będzie przez co czasem trzeba stać na światłach oraz bardzo uważać na kamienie na drodze które biorą się z pobocza. Droga fantazyjna, z kościółkiem na serpentynach 8-) no po prostu coś wspaniałego i od razu czuć, że od Polskiej już strony wjeżdżamy w trochę inny klimat. Klimat Słowacji :D

[ img ]

Na przejściu robimy krótki postój aby jeszcze raz się upewnić co z sakwami Daniela oraz coś przegryźć, ponieważ później na Słowacji nie ma za bardzo gdzie się zatrzymać na postój gdyż rzadko są jakieś parkingi przydrożne a o tarasach widokowych nie wspominając.

[ img ]

Podziwiamy pierwsze oznaki tego, że jesteśmy już u naszych sąsiadów, sprawdzamy mapę i ruszamy dalej.

[ img ]

Na Słowacji wiadomą rzeczą jest, że trzeba bardziej uważać na wszystko, gdyż trudno zorganizować pomoc, tym bardziej w obcym kraju. Przede wszystkim nie dać się złapać na prędkość, gdyż kary są zbliżone wysokością do naszych, tyle że w Euro - tak więc nie są w ogóle zbliżone. Po przekroczeniu granicy droga jest miejscami dziurawa i nierówna i ten stan trwa chyba aż do Bardejova gdzie nawierzchnie są już dużo lepsze. Dzięki tej trasie mamy okazję właśnie też porównać trochę jak wyglądają różne regiony Słowacji i jak żyją w niej ludzie. Ta wschodnia część jest zdecydowanie uboższa i to chyba pod każdym względem. Czuć trochę ponury klimat. Jednak to co dodaje jej uroku to fantastyczna pogoda i chmury na niebieskim tle rozpościerające się od wschodu po zachód. To co mi się podobało w Słowacji to stale zmieniający się krajobraz, raz były to równiny a raz wzgórza z rzekami w dolinach. W pewnym momencie spostrzegłem też piękne ruiny na wzgórzu co od razu wywołało u mnie chęć zrobienia przystanku i poszukania drogi do tego tajemniczego miejsca. Jak się okazało były to ruiny Zamku Zborowskich zwany po słowacku "Zborovský hrad" wraz z rezerwatem przyrody. Widok o strony z której nadjeżdżaliśmy po prostu powalający! Korzystając z tej okazji zatrzymaliśmy się na krótki postój aby przesmarować napęd oraz wymienić się spostrzeżeniami z tego co widzieliśmy po drodze :)

[ img ]

Pierwszy raz także od kilku godzin jazdy widzimy też motocyklistę na Słowacji 8-) w jej wschodniej części było ich tego dnia niewielu.

[ img ]

Nie mając wiele czasu ruszyliśmy dalej, kierując się do Białej Spiskiej skąd było już nie daleko do Tatr. Godzina przyjazdu wciąż się opóźniała a mieliśmy jeszcze przed sobą sporo drogi :) niech żyje przygoda!

[ img ]

Za Bardejovem droga znacznie się polepszyła i możliwe było przyspieszenie tempa. Jednak szkoda było też gonić na złamanie karku skoro otaczały nas tak piękne widoki. Tutaj drogi były już bardziej relaksujące a na horyzoncie pojawiały się pierwsze zarysy prawdziwych gór.

[ img ]

Jako, że miejsca którymi przejeżdżaliśmy były w większości dolinami zaczęło się robić odrobinę zimno przez co wymuszony był kolejny postój na cieplejsze ciuchy i parę zdjęć.

[ img ]

Jak się okazało postój był w pięknym miasteczku "Plaveč" które w tym momencie zasnute było chmurami z przechodzącymi przez nie promieniami słońca. Szkoda, że nie mogliśmy przejechać przez to miasto i poświęcić mu odrobiny więcej czasu ale naprawdę było już dość późno. Zamek Zborovskich i Plaveč to tematy na inny wyjazd ;)

[ img ]

Przed nami rozpościerały się góry, coraz bliżej i więcej :) Nie mogłem się już doczekać kiedy ujrzymy cały masyw gór tatrzańskich. Nigdy nie śniło mi się to, co będzie mi dane zobaczyć później..

[ img ]

Może się wydawać, że postoje robiliśmy często ale przy tych drogach którymi jechaliśmy trzeba było naprawdę co jakiś czas przystanąć i odpocząć. Raz to powalające widoki, dwa to konieczność przemycia szybek w kaskach oraz obiektywów kamer na których zbierały się owady.

[ img ]

Do mojego kasku jak widać wyżej zdolna była wlecieć jakimś cudem "cygańska zaraza" czyli mucha która znalazła sobie bezpieczne miejsce pomiędzy pinlockiem a szybką przez co nie mogłem jej pacnąć z żadnej strony. Jazda w ten sposób była zbyt niebezpieczna więc trzeba było coś z tym zrobić.

Słowacja w tym regionie naprawdę urzeka, bowiem jest tutaj tyle zamków, ruin i innych perełek, że ciężko naprawdę skupić się na jednej rzeczy. Po drodze kolejnym pięknie usytuowanym obiektem był Ľubovniansky hrad w pobliżu którego zatrzymaliśmy się tylko na fotkę i dalej w drogę ;) Podobało mi się, że coraz częściej i częściej zaczynają się pojawiać interesujące miejsca i obiekty 8-)

[ img ]

Świetną rzeczą którą przy okazji tej wyprawy odkryliśmy było to, jak przydatne bywają kamery. Mieliśmy dwie z czego jedna to najnowsze GoPro które robiło rewelacyjną robotę, druga natomiast to Drift Ghost. Efekty nagrywania obejrzymy w zapewne doskonałym wydaniu dzięki daniell4 gdy się weźmie za obróbkę video. Kręcenie kamerami wyjazdu daje możliwość innego spojrzenia na to co nas otaczało i daje szanse dostrzeżenia czegoś co w momencie jazdy było niemożliwe, nieuchwytne. Wniosek z kręcenia jest jeden - GoPro jest warte swojej ceny. Zobaczycie film to uwierzycie ;)
Poniżej jest screenshot z kamery daniell4 z Drifta Ghost. Myślę, że obrazek broni się sam :mrgreen:

[ img ]

W ten sposób i takimi drogami dojechaliśmy do Białej Spiskiej gdzie wyłonił się wyjeżdżając z dolin spektakularny krajobraz z Tatrami w roli głównej. Nie bez znaczenia były warunki pogodowe które były rodem z filmu "Planeta Ziemia". Robił się powoli wieczór, rolnicy opryskiwali uprawy gdyż jest wtedy najlepsza na to pora a my zatrzymaliśmy się tuż przed wjazdem do miasta w drodze polnej aby uwiecznić ten wspaniały widok :)

[ img ]

To był zaledwie początek bo Tatry o które mi chodziło wyglądają właśnie TAK!!! 8-)

[ img ]

Szczyty skąpane w chmurach zdradzają surowość pogody która jest bezlitosna w wysokich partiach chmur. My staliśmy w promieniach ciepłego, zachodzącego słońca, natomiast tam w górach zapewne było zimno, o wiele zimniej i ciemniej. Trudno było nawet objąć spojrzeniem ogrom tego piękna które tam widzieliśmy, poniższe zdjęcie daje pewne wyobrażenie na ten temat.

[ img ]

Niebo skąpane w chmurach w różnych odcieniach od fioletu i błękitu, wpadające w głęboki pomarańczowy kolor oraz żółty gdzie indziej. Do tego nisko położone słońce z pewnością dobrze oświetlające Zakopane będące z drugiej Tatr. Same szczyty jak widać to całkiem inna historia niż u podnóża tych zdumiewających gór. WARTO było pojechać!! 8-)

Nieoczekiwanie robiąc sobie beztrosko zdjęcia zauważyliśmy patrol Słowackiej policji który stanął dobrze schowany na zjeździe na wprost nas, który łapał kierowców jeden po drugim. Grzecznie uwieczniliśmy ten moment, wsiedliśmy na motocykle i odjechaliśmy wolno w stronę centrum ;)

[ img ]

Byłem w wielu miejscach w Polsce i w Europie gdzie widoki były cudowne, chwile były wspaniałe. Ale uwierzcie mi, jeszcze nigdy w życiu nie doznałem radości z przejażdżki w takich warunkach jak tamtego dnia. Wyobraźcie sobie długą prostą z drzewami posadzonymi na kształt alei na których końcu jest masyw górski a położone niziuteńko nad horyzontem słońce oświetla pięknie okoliczne łąki i plantacje zbóż, przedzierając się przez gałęzie i rozświetlając to co niesie powietrze i mgły gromadzące się tuż nad powierzchnią. Coś niesamowitego i to była zaledwie chwila - ALE JAKA!!! :mrgreen:

[ img ]

Długo nie zapomnę tamtego widoku, jednak nasza wyprawa jeszcze się nie zakończyła, bo nadal byliśmy na Słowacji, gdzie skręciliśmy na północ aby przez Jurgów i Gliczarów dojechać do Poronina. Po drodze kolejny postój z widokami na szczyty Słowackie "Tatry Bielskie" oraz "Szalony Wierch".

[ img ]

To już były góry, nie wzgórza - a pod nimi doliny ;)

[ img ]

Byliśmy naprawdę już zmęczeni ale równie podekscytowani, że to jest "TO" o co nam chodziło. Daliśmy upust temu entuzjazmowi i dalej w drogę do Zakopanego ;)

[ img ]

Bardzo często jadąc widzę w lusterkach motocykle jadące za mną i aż chce się zrobić zdjęcie, żeby uwiecznić ten moment. To jest zdjęcie z Tatrami ale już po polskiej stronie, niedaleko za granicą :)

[ img ]

Kolejne miejscowości zaczęły być już coraz bardziej zabudowane, coraz więcej pięknych góralskich domów oraz bacówek, pól z baranami które trudno zliczyć oraz ekskluzywnych chat do wynajęcia. Fajnie było podziwiać miejsce, gdzie przyjeżdżają ludzie z całego świata i napawają się widokami niespotykanymi gdzie indziej. My też tak zrobiliśmy ;)

[ img ]

i to było ostatnie zdjęcie zrobione aparatem, gdyż później zrobiło się całkowicie ciemno a my dojechaliśmy do Poronina gdzie dopiero myśleliśmy o zakupach żeby coś zjeść po całym dniu. Stamtąd dopiero wyruszyliśmy do Czerwiennego które jest kawałek drogi od Zakopanego ale mieliśmy tam wyśmienite miejsce do mieszkania przez te parę dni. Ustalałem trasę w oparciu o mapy google ale prowadziła mnie automapa, która dziwnym trafem miałe jednego bug'a. Jedna z dróg szybkiego ruchu wyglądała w ten sposób:

[ img ]

Jechałem jako pierwszy, za mną Bartek i Daniel. zjeżdżając z asfaltu nie zdawałem sobie sprawy co jest dalej, po prostu widziałem kamienistą drużkę łagodnie opadającą w dół :) wyobraziłem sobie ładny park i że wyjadę nim z drugiej strony.. Rzeczywistość była inna, bo była to droga poprowadzona tuż obok stromego zbocza w które nawet nie patrzyłem, bo podobno jedzie się tam gdzie człowiek patrzy ;) później długa około 150 metrowa droga ostro w górę po bardzo kamienistej drodze z wybojami gdzie trzeba było bardzo mocno trzymać kierownicę. Jakoś dojechałem na szczyt z sercem w gardle. Bartek początkowo był w moim lusterku widoczny ale na szczycie zgasł. Ja wyłączyłem motocykl, poszedłem szukać "ogona". Jak się okazało Daniel zaczepił się pługiem gdzieś po drodze i musiał zrzucić pasażera i starać się wyjechać samemu co się udało. Uffff to był naprawdę kwiatek drogowy pod koniec dnia :) wyszliśmy cało ale nie obyło się bez emocji!

[ img ]

Ostatecznie w okolicach godziny 22:30 dotarliśmy do miejsca noclegu :) cali i zdrowi, szczęśliwi (tak mi się wydaje ;) ) no i żądni prysznica i dobrego łóżka do spania. Przykryliśmy motocykle aby nie zmoczył ich przypadkowy deszcz, uruchomiliśmy alarmy i pozostawiliśmy pod opieką i czujnym okiem dwóch owczarków podhalańskich :) Jak widzicie to był bardzo długi i wyczerpujący dzień co będziemy jeszcze długo odczuwać później ale zdecydowanie wart przeżycia i doświadczenia. Tą relację pisze już trzecią godzinę :) mam nadzieję, że Wam się podobała, niebawem jak ogarnę zdjęcia i materiały z kolejnych dni wrzucę kolejny odcinek naszej wyprawy :) Dziękuję za wspólną jazdę całej naszej grupie, któregoś dnia napiszę ciąg dalszy. :moto: :moto: :moto: LwG!


Relacja z drugiego dnia:
Cytuj:
Przyszedł wreszcie dzień, w którym mogę napisać dla Was drugą część relacji z wypadu naszej grupy w Tatry Słowackie :mrgreen:.
Jako, że poprzedniego dnia przyjechaliśmy dość późno, w dodatku bez zakupów skromna kolacja i ciepła herbata wystarczyły by się nasycić i pójść czym prędzej spać. Rano jednak nie było długiego spania ;) nie jestem amatorem wstawania wcześnie i sądząc po tempie pobudki nikt z nas nie był :mrgreen: jednak pierwsze jednostki już przed 7 rano były na nogach aby co nieco się przygotować oraz obadać teren gdzie się znajdowaliśmy. Wychodząc na dwór spostrzegliśmy, że rosa już dawno znikła i jest słonecznie - a życie płynie tutaj swoim rytmem.

[ img ]

Powoli zebraliśmy się na podwórzu aby zobaczyć jak wygląda poranek, porozwijać motocykle z pokrowców i zaczerpnąć świeżego, górskiego powietrza.
Gospodarz jak na prawdziwego górala przystało chętnie oprowadził nas po zagrodzie i okolicach domu, pokazując interesujące rzeczy i inwentarz który naprawdę był niezwykły ;) Jednym z okazów był niezwykły baran "Dyzio" nazwany tak na potrzeby relacji ;) który swoje niewątpliwe walory i umiejętności zaprezentował pod koniec dnia - ale o tym później ;) Bardzo nam się spodobały owczarki podhalańskie pilnujące porządku na podwórzu - gdy wjeżdżaliśmy bardzo skutecznie dawały znać żeby się nie zbliżać, jednak po bliższym poznaniu tych 80-kilowych gigantów okazało się, że są to łagodne i przyjaźnie nastawione psy. Każdy kto lubi zwierzęta, a szczególnie psy poczułby się tam naprawdę dobrze :)

[ img ]

To, co podobało mi się szczególnie w tym miejscu to to, że jest to prawdziwy, góralski dom w całości wybudowany z drewna w tym charakterystycznym zakopiańskim stylu. Nawet wewnątrz można było znaleźć na belach pod sufitem ciekawe wzory które rzeźbiono ręcznie przez niedoszłego teścia gospodarza ;) no naprawdę dom z duszą i charakterem. Na zewnątrz tuż obok oczko wodne o słusznej głębokości i krystalicznie czystej wodzie, fantazyjnie ułożone budki dla ptaków które nie były same w sobie ozdobą a faktycznie domem dla szpaków. Tutaj przyroda naprawdę współistnieje z człowiekiem :) dodatkowo dom w którym mieszkamy nie jest na wynajem, przez co można nawiązać z właścicielem odrobinę inną relację niż typowa, czysto handlowa jak przy okazji wynajmu kwater. To był fajny aspekt naszej wyprawy, dzięki czemu czuliśmy się zdecydowanie bardziej jak u siebie w domu. Nawet mieliśmy piejącego o poranku koguta ;)

[ img ]

Jeżeli jesteśmy w fantastycznym miejscu, a od rana dopisuje pogoda to nie ma nic lepszego niż kawa z mlekiem prosto od krowy, po czym można śmiało brać się za pakowanie potrzebnych rzeczy i przygotowanie podróży 8-) pogoda zapowiadana na ten dzień - słonecznie, zero deszczu i umiarkowana temperatura w okolicach 20 stopni - :ok:

[ img ]

Do 10 mieliśmy czas na zebranie się, po czym wyruszyliśmy w stronę Zakopanego. Rano dostaliśmy informację, że "kolega z Krakowa" miałby ochotę zabrać się z nami który okazał się być już dobrym kolegą chyba wszystkich poza mną ;) Postanowiliśmy umówić się gdzieś na trasie i pojechaliśmy uzupełnić braki paliwa na Orlen w Poroninie po iście zbójeckich cenach. Jako, że kolega na którego czekaliśmy miał "trudności" z dojechaniem do Zakopanego pojechaliśmy 3 motocyklami w stronę Łysej Polany przez Bukowinę Tatrzańską gdzie dołączy do nas brakujący rider :moto:.
Zaraz za Poroninem gdy wyjechaliśmy z dolin naszym oczom zaczęły się ukazywać fantastyczne widoki polskich Tatr, począwszy od Bukowiny Tatrzańskiej krajobraz był imponujący! Powoli i niespiesznie kierowaliśmy się w kierunku granicy ze Słowacją ale naprawdę powoli - aby nie przeoczyć tego piękna, które nas otaczało.

[ img ]

Dzień w którym jechaliśmy to była sobota, a więc widać było wzmożony ruch na drogach w okolicach Zakopanego i generalnie trudno trochę było się stamtąd wydostać. Gdy dotarliśmy do Łysej Polany jasne już było, że był to ruch lokalny a nie transgraniczny, ponieważ na samym przejściu było bardzo spokojnie.

[ img ]

Zaparkowaliśmy motocykle tuż za mostem stanowiącym łącznik pomiędzy granicami Polski i Słowacji i tak podziwialiśmy otaczającą nas przyrodę oczekując przyjazdu spóźnionego motocyklisty ;)

[ img ]

Okolica była naprawdę piękna, rzeka Białka jest krystalicznie czysta i zimna jak przystało na coś co ma źródło w potokach górskich. Z jednej strony granica państw, z drugiej strony przyroda której tutaj nic nie rozgranicza - ona po prostu jest dookoła wszechobecna a granice mamy my - na mapach.

[ img ]

Korzystając z wolnej jeszcze chwili udaję się, żeby zrobić kilka zdjęć i trafiam na ciekawe okoliczne domy z fajnymi rzeźbieniami, ale moją uwagę przykuwa ta oto figura:

[ img ]

Chwilę później słychać już nadjeżdżający motocykl, który okazuje się być tym na którego czekamy. Witamy się z GutEQkiem, zamieniamy parę słów oglądając nowy nabytek i zabieramy się z miejsca gdzie stoi zakaz postoju ;) przecież mamy słowackie Tatry dziś do zobaczenia :moto: :moto: :moto: :moto:!

[ img ]

Początkowo droga wiedzie przez gęste lasy, gdzie ruch samochodowy jest raczej znikomy ale trzeba zachować czujność na wypadek pojawienia się na drodze dzikich zwierząt które mają swobodny dostęp do drogi po której się poruszaliśmy. Na Słowacji to raczej jest norma i mniej jest ogrodzeń zapobiegających wtargnięciu zwierząt na jezdnię w niebezpiecznych miejscach aniżeli w Polsce - ostrożność wskazana :)
Jeszcze raz na moment zatrzymujemy się w pobliżu słowackich szczytów Tatr: Havran (Hawrań), Belianskie Tatry (Tatry Bielskie) oraz Hlúpy (Szalony Wierch) gdzie przejeżdżaliśmy co prawda zeszłego dnia ale było zbyt ciemno aby dobrze się im przyjrzeć 8-)

[ img ]

Jadąc chwilę dalej zauważamy dającego nam z daleka znać motocyklistę, zarówno "mruganiem" jak i wyraźnym gestem ręki "SLOW DOWN!" aby nie pędzić z górki gdzie droga do tego jak najbardziej zachęcała. Jak się później okazało był to motocyklista - policjant słowacki który ostrzegł nas przed laserowym radarem, którego nie mielibyśmy szans zobaczyć z daleka a nawet jeśli - to byłoby już za późno na hamowanie. Powód tego sygnału okazał nam się podwójnie jasny, gdy dojechaliśmy do miejscowości Ždiar :)

[ img ]

No i obyło się bez kłopotów a jak widać inni kierowcy musieli się tłumaczyć :) Mając na uwadze tamto ostrzeżenie spokojnie jechaliśmy dalej wedle wytyczonej wcześniej trasy.
Zaplanowana przeze mnie trasa na ten dzień obejmowała lokalne drogi usytuowane jak najbliżej Tatr, omijając autostrady a bardziej kładąc nacisk na to co bezpośrednio u podnóży Tatr słowackich. Tam właśnie znaleźliśmy wspaniałe miejsca i widoki które są niepowtarzalne :mrgreen:

[ img ]

Podążając na zachód coraz bardziej wyłaniał się zza koron lasów jeden z najwyższych szczytów Tatr - Łomnica. Na sam jego szczyt wiodą dwie kolejki linowe, jednak tego dnia ani podczas tej wyprawy nie zdecydowaliśmy się na wyjazd w górę. Łomnica oferuje chyba najładniejsze widoki Tatr jakie można zobaczyć stojąc na tarasie widokowym. Pozostawiamy ten temat na inny wyjazd, bo jeszcze tego dnia dużo przed nami jest do zobaczenia.

[ img ]

Jeżeli chodzi o pogodę po Słowackiej stronie to miałem wrażenie, że było tam odrobinę chłodniej niż w Zakopanem oraz odczuć można było silniejszy wiatr. Jednak tego dnia poruszaliśmy się najbardziej właściwą trasą jaką można było zaplanować, po drodze mijaliśmy bardzo wielu motocyklistów z różnych zakątków Europy :) Tutaj lewa Bartka z "Rosją" 8-)

[ img ]

Poruszając się dalej wjechaliśmy w rejon Wysokich Tatr gdzie po prawej stronie objeżdżaliśmy szczyty takie jak: Slavkovský štít (Sławkowski Szczyt), czy Gerlachovský štít (Gerlach - najwyższy szczyt Tatr), zaś po lewej płaskie i nisko względem nas położone równiny.

[ img ]

Ku naszemu zdumieniu w pewnym momencie piękne lasy zaczęły się przeradzać w istny krajobraz po bitwie. Ogromne drzewa powalone i wystające z ziemi niczym kikuty, chyba nie jedyni turyści zadawaliśmy sobie pytanie "co tutaj się stało"? Jak się okazuje był to efekt orkanu, który w 2004 roku zniszczył 1/5 wszystkich drzew w całych Tatrach.
Cytuj:
Tamte wydarzenia do dziś uważane są przez Słowaków za największą katastrofę naturalną w historii ich kraju. W skutek wyjątkowego układu frontów atmosferycznych po polskiej stronie Tatr nagromadziły się potężne masy powietrza, które poruszając się w kierunku południowym w końcu natrafiły na naturalną przeszkodę w postaci grani Tatr. W godzinach popołudniowych w piątek 19 listopada 2004 roku powietrze przetoczyło się przez nią, nabierając na południowych, słowackich stokach ogromnej prędkości, dochodzącej do 230 km/h


Tyle wiedzieć wystarczy, aby zrozumieć co się stało i pojąć jak mali jesteśmy w obliczu sił natury. To było trochę przygnębiające doświadczenie.

Jadąc tak nieustannie było mnóstwo fantastycznych widoków, jednak na Słowacji brakuje wydzielonych miejsc gdzie można by się zatrzymać, chwilę odetchnąć i zrobić zdjęcie. Na szczęście znaleźliśmy w pewnym momencie zjazd w boczną drogę który wyglądał obiecująco, więc zatrzymaliśmy się aby rozprostować kości i na pogaduchy na temat tego krajobrazu który widzieliśmy :)

[ img ]

Widoki - jak na wyciągnięcie dłoni :) Tutaj Honda CBR600F GutEQa ze szczytem Hrubý Vrch w tle :)
[ img ]

Oraz nasza grupa tamtego dnia ze szczytem Kriváň w tle 8-) Od lewej daniell4 z bratem Kamilem, GutEQ, mój plecaczek Weronika, ja oraz Ula z Creedem :)

[ img ]

Jak się okazało, tamto miejsce to była boczna droga dojazdowa do miasteczka Štrbské pleso, a zarazem i Jeziora Szczyrbskiego o powierzchni około 20 ha, którego okolic bliższe zwiedzanie na ten dzień było w planach :) Dojeżdżając do niego trochę się naszukaliśmy parkingu, gdzie nie zapłacilibyśmy fortuny za postój. Ostatecznie w okolicach przyjemnej restauracji "Plesnivec" zmieściliśmy się w 4 na jednym miejscu postojowym dla samochodu. Dalej wyruszyliśmy pieszo, aby dotrzeć jezioro.

[ img ]

Tutaj na pierwszym planie sławny hotel Patria, a w tle niewidoczne na zdjęciach dwie skocznie narciarskie o punktach konstrukcyjnych K-90 "MS 1970 B" i K-120 metrów "MS 1970 A" pełniące niegdyś ważną rolę, bowiem organizowano tutaj Mistrzostwa Świata w skokach narciarskich. Jest tutaj położony cały kompleks olimpijski FIS, co tłumaczy trochę ceny czegokolwiek by się chciało kupić lub wynająć oraz obecność drogich samochodów z segmentu premium ;)
My wykorzystujemy to piękne miejsce na odpoczynek po dłuższej jeździe bez przerwy, nie ukrywając nawet zmęczenia dniem poprzednim :) Dlatego mały piknik nad brzegiem jeziora dodaje nam powera i chwilę później udajemy się na krótki spacer :)

[ img ]

Widoki? Oceńcie sami ;)
Jezioro Szczyrbskie z Hotelem Patria oraz polskimi Rysami daleko w tle :)

[ img ]

Od razu w lepszych nastrojach :) było tam naprawdę fajnie!

[ img ]

Stąd spacerkiem wśród jeziora oraz imponujących luksusowych apartamentów, od których bardziej zachwycają widoki gór oraz ich otoczenia jak i rozległa panorama Słowacji na południe od Tatr 8-)

[ img ]

Same lokale w tym mieście są naprawdę urzekające, wspaniałe apartamenty z widokami na góry dla każdego kto takie góry lubi ;) Powoli udajemy się w stronę naszych zaparkowanych motocykli kontemplując luksus dookoła i ogólnie fantastyczny klimat tego miasteczka. Warto tutaj zaglądnąć :)
Chwilę później odjeżdżamy spod restauracji by udać się w drugą część trasy zaplanowanej na ten dzień - Tatry Zachodnie :)

[ img ]

Tutaj zostawiamy za sobą piękne krajobrazy Tatr Wysokich i podążamy na zachód i zjeżdżając na niższe wysokości poprzez gęste i rzadko zaludnione lasy :) Drogi tutaj są fantastyczne!

[ img ]

Wykorzystujemy zjazd pośrodku lasu na krótki postój dla siebie i dla przesmarowania napędów maszyn :) Zapach lasu jest niesamowity!

[ img ]

Dalej kierujemy się już równinnymi rejonami u podnóża Tatr Zachodnich w stronę Liptovskýego Mikulásu gdzie spotykamy po drodze polską grupę motocyklistów na przecinakach :) my natomiast jedziemy spokojnie, bo pogoda dopisuje a czasu mamy sporo, do obejrzenia jeszcze nie jedno fajne miejsce :)

[ img ]

Kierujemy się bowiem dookoła jeziora Liptovská Mara będącego zarazem największym sztucznym jeziorem na Słowacji - coś jak odpowiednik polskiej Soliny - również z elektrownią wodną oraz o podobnej genezie powstania. Jezioro jest całkiem spore, objechaliśmy je dookoła od południowo wschodniej części zaczynając na północno-wschodniej kończąc :) jest tutaj wiele ciekawych atrakcji, m.in. Tatralandia, Aquaparki i szkoły windsurfingu, jednak tym razem zdecydowaliśmy się na przejazd i oglądanie wyłącznie z perspektywy motocykla - jak zwykle najszybciej i najdokładniej ;) miałem ochotę nawet się zatrzymać gdzieś na chwilę by zrobić choćby pamiątkowe zdjęcie ale uwierzcie - jezioro jest dobrze odgrodzone i nie ma praktycznie miejsc gdzie można by się na chwilę zatrzymać i rzucić okiem na to piękne miejsce. W dodatku są miejsca, gdzie cały masyw Tatr odbija się w lustrze wody i jest to niezwykły widok z pewnością wart uwagi, jednak trudno łatwo go znaleźć. Trzeba również trafić z pogodą aby woda była spokojna by dało się zauważyć ten efekt oraz wiedzieć który zjazd z autostrady wybrać i którymi lokalnymi drogami tam dotrzeć :) My nie mieliśmy już na to raczej ochoty bo zmęczenie dawało nam się we znaki i wyruszyliśmy na północ, w stronę Zakopanego. :)
Na poniższym zdjęciu jedynie fragment tego jeziora w tle o którym pisałem, ale jednak. Pomimo tego, że mieliśmy włączone kamerki nie sposób było znaleźć choćby krótkie ujęcie jak wygląda to jezioro :)

[ img ]

Droga do tego miejsca na zdjęciu prowadziła przez fantazyjne serpentyny o których dobrze wiedzieliśmy planując trasę i trzeba przyznać, że trasa ta jest niesamowita! Gładki asfalt z wieloma naprzemian ułożonymi zakrętami bezpośrednio przy skałach dawały możliwość poszalenia i zachęcały do odkręcania, co chętnie robiły również inne grupy motocyklistów które co chwila mijaliśmy z naprzeciwka :ok:

[ img ]

Warto zwrócić uwagę na stan barierek, gdyż nie są one zwyczajnie pordzewiałe. Noszą ślady wielu nieudolnych walk kierowców motocykli jak i samochodów, które pozostawiły trwałe rysy i zagięcia na barierkach - stąd marny ich stan na łukach ;)

[ img ]

Gdy tylko się zatrzymaliśmy, praktycznie na naszych oczach jeden motocyklista pokierował maszyną nie tak jak powinien i dosłownie o centymetry minął się z barierką, o czym dawało nam znać charakterystyczne szuranie żwiru gdy motocykl sunął po nim. Nas przeszył dreszcz emocji, ale ten kierowca musiał mieć już mokro ;) To było dokładnie w tymi miejscu:

[ img ]

Był to już ostatni nasz dłuższy postój tego dnia, gdzie mogliśmy popatrzeć na jezioro, po czym wyruszyliśmy na północ nadal wspaniałymi drogami, prowadzącymi tym razem wzdłuż urwisk z pięknymi panoramami słowackich wiosek :)

[ img ]

Opuszczając region górski przejechaliśmy w bardziej równinne tereny, gdzie od czasu do czasu zdarzały się wioski i miasteczka, gdzie życie płynęło swoim rytmem niezależnie od ruchu turystycznego w Tatrach. Zadziwiające było to, że pomimo takiej bliskości gór praktycznie nie miało to wpływu na ilość domków do wynajęcia i innych atrakcji turystycznych, które w Polsce ciągną się już wiele kilometrów zanim zobaczymy Zakopane :)

[ img ]

Stąd już blisko było do Suchej Hory, która bezpośrednio leży w sąsiedztwie z Chochołowem, gdzie po krótkiej rozmowie pożegnaliśmy GutEQa dziękując za wspólną jazdę i wyruszyliśmy do miejsca, gdzie nocowaliśmy :) Tutaj zdecydowaliśmy z plecaczkiem, że czas zjeść coś naprawdę konkretnego z którejś jadłodajni na Krupówkach, bowiem wedle naszych wcześniejszych doświadczeń jedzenie tam jest naprawdę pyszne i relatywnie tanie. Skusiliśmy się więc na syty posiłek po wyczerpującym dniu, pieczętując go słodkim małym "co nieco" z Mc Donalda :) Była to sobota, ruch na Krupówkach spory no i czuć było, że Zakopane żyje - a noc będzie długa ;)

[ img ]

Tymczasem "w domu" gdzie mieliśmy punkt wypadowy w najlepsze zaczęło się moto ognisko na które również zamierzaliśmy przyjechać. Jego otwarcie przypadło Dyziowi wspomnianemu na początku relacji :) Dyzio jest dobry w tym co robi i na dodatek się na tym zna ;)

[ img ]

Trasa warta przejechania, dzień warty spędzenia, świetne miejsca i widoki - i o to właściwie chodzi :mrgreen: !!


Relacja dzień trzeci i czwarty:
Cytuj:
Witajcie po długiej mojej nieobecności :) przepraszam z góry za spore opóźnienie w napisaniu tej relacji - a wiem, że parę osób czekało na nią :) Jeżeli chodzi o 29 czerwca to był to dzień na który zaplanowałem dosyć elastyczny program wycieczki, ze względu na najzwyczajniejsze w świecie zmęczenie materiału i bolące tyłki ;) Jeżeli chodzi o pogodę to zaczynała nam się ona delikatnie komplikować, jednak jeżeli chodzi o czas do wieczora nie powinniśmy byli spodziewać się deszczu :mrgreen: Jako punkt, który musowo musieliśmy zobaczyć podczas tej wyprawy był zarekomendowany dawno temu przez Magpie - wspaniały Zamek Orawski - będący klejnotem wśród zamków w Europie. Tak więc tego dnia trasa przebiegała w taki sposób, że mamy dojechać zobaczyć zamek i go zwiedzić, następnie to co będziemy robić będzie zależało od pogody i ilości czasu którym będziemy dysponować.
Tradycyjnie o 10 musieliśmy być gotowi :) Tak się też stało, i parę minut po 10 mknęliśmy z Zakopanego na zachód :) Trasa wyglądała tego dnia następująco:

[ img ]

Z Ratułowa udaliśmy się prosto do Zamku Orawskiego przez Twardoszyn. Pogoda była przyjemna, nieco wietrzna i na przemian ze słońcem i chmurami ale w taki pozytywny sposób 8-) Miejscowości którymi się poruszaliśmy w drodze do zamku były ulokowane na terenach równinnych, widoki zachęcały raczej do wolnej, relaksującej jazdy. Z biegiem czasu im bardziej przemieszczaliśmy się na południe tym więcej mijaliśmy pięknych lasów i wzgórz z fantastycznymi skałami. Jako, że na Słowacji ciężko o miejsca postojowe zatrzymaliśmy się na krótki postój na odcinku drogi pomiędzy wzgórzami, aby popatrzeć i podziwiać przez chwilę, zamiast tylko przejechać ;)

[ img ]

Pozytywnym znakiem, że jesteśmy na właściwej drodze i w dobrym kierunku był fakt, że mijaliśmy sporo grup motocyklistów praktycznie co chwilę :) byliśmy tam gdzie powinniśmy być! Miłym akcentem była nawet sytuacja, kiedy para niemców zatrzymała się z pytaniem czy potrzebujemy jakiejś pomocy ponieważ staliśmy na poboczu drogi :) pozdrowiliśmy ich i dając znać, że jest OK patrzyliśmy jak znikają za horyzontem :)

[ img ]

Niedługo później też poruszaliśmy się już dalej, mając około trzydziestu kilometrów do Zamku. Bardzo fajne wrażenie na nas zrobiły malowniczo położone miejscowości: Nižná, Podbiel oraz Dlhá nad Oravou za którą zaraz skręcaliśmy na zjazd prowadzący do Zamku Orawskiego. Bardzo fajna była też droga poprowadzona wzdłuż rzeki Oravy :)

[ img ]

Jak widać niebo było trochę zachmurzone, ale za sprawą wiatru który tego dnia wiał raz w prawo a raz w lewo zdarzały się dłuższe chwile upalnego słońca jak i momenty kiedy niebo było zachmurzone. Zaparkowaliśmy motocykle przed bramą wejściową gdzie kupuje się bilety i mając chwilę czasu przed wejściem ucięliśmy krótką pogawędkę :) Jako, że godziny wejść są ściśle określone spokojnie spakowaliśmy się aby wziąć ze sobą to co najpotrzebniejsze i to czego nie możemy zostawić przy motocyklach. Zbawienne okazało się zabranie przez nas wygodnych półbutów dla każdego, bo ponad dwugodzinne chodzenie po zamku byłoby przekleństwem gdybyśmy ich nie mieli :) Dlatego pamiętajcie - na dłuższe chodzenie po takich obiektach obowiązkowo wygodne buty - nie tylko dla wygody ale i bezpieczeństwa :) Koło południa otwarto dla nas bramę główną, gdzie przewodnik po słowacku przywitał naszą grupę i nawet zaoferował przechowanie kasków podczas wycieczki, aby było nam lżej. Sporo udało nam się zrozumieć z historii zamku pomimo tego, że była ona wykładana w sąsiednim języku. Początkowo wchodziliśmy na zamek przez ciemne korytarze, które dawały nam poczucie, że wkraczamy do innego świata niż ten za jego murami :) Było to uczucie całkowicie uzasadnione, gdyż dziedziniec zamku po prostu był wspaniały! Weszliśmy tam i było faktycznie WOW! [ img ]

[ img ]

Tam z dołu widać, że zamek jest wyraźnie podzielony na segmenty, z których każdy to całkowicie inna bajka, inna funkcja, inny prestiż. Zostaliśmy poczęstowani nawet regionalnymi specjałami możliwymi do kupienia w zamkowym sklepiku. Wafelki są pyszne - polecam! ;) Zwiedzanie rozpoczęliśmy od dolnych partii zamku, czyli bardziej użytkowych pomieszczeń w których nie było aż takiego przepychu jak na piętrach wyżej. Przede wszystkim jadalnia z obrazami kolejnych właścicieli Zamku Orawskiego.

[center][ img ] [/center]

Być może są to mniej znaczące miejsca w zamku, jednak taka sztukateria na meblach codziennego użytku robi wrażenie i biorąc pod uwagę zamierzchłe czasy, takie meble to coś rzadko spotykanego nawet dziś :)

[ img ]

I misie na ścianach też nie są codziennością ;) nawet w dzisiejszych czasach.

[center][ img ] [/center]

Zwiedziwszy dolną część zamku, przeszliśmy na wyższe partie, gdzie rozpoczęło się prawdziwe życie w przepychu jak i widoki z zamku całkiem inne. Najpierw krótkie zebranie na drugim, wyżej położonym dziedzińcu :) swoją drogą dodam, że wycieczki na tym zamku są rewelacyjnie zorganizowane i nie ma szans, aby ktoś się pogubił albo czegoś nie zobaczył.

[ img ]

Myślę, że nikt nie wejdzie tam gdzie go nie trzeba ;) są tacy panowie, co pilnują porządku ;) i zabierają kamery turystom gdy filmują bez pozwolenia! Dlatego Creed chyba wygląda na takiego zaniepokojonego :x ta historia pozostanie wśród uczestników.

[ img ]

Gdy wyszliśmy na wyższe partie zamku zaczęła się dopiero fantastyczna, piękna pogoda która podkreślała okazałość Zamku Orawskiego :) coś niesamowitego!

[ img ]

Każdy z nas cieszył się, że tego dnia i o tej porze był w tym miejscu :) Mamy naprawdę super wspomnienia! :)

[ img ]

To, co było też fajne w tym zamku to to, że wszelkie przejścia i barierki nie były w zbyt przesadny sposób zabezpieczone, przez co zamek można było oglądać z perspektywy ówczesnego mieszkańca. Wrażenia pierwsza klasa :)

[ img ]

Wychylanie się z okien i szukanie ciekawych ujęć dla fanów ekstremalnego focenia i kręcenia jak najbardziej możliwe ;)

[ img ]

Wyżej ulokowane pomieszczenia mają niesamowitą klasę i na etapie tworzenia były pieczołowicie dopracowane. Pomimo upływu lat wszystkie te cuda zostały zachowane, bowiem żadna wojna ani trudne czasy nie odznaczały się na historii Zamku Orawskiego. Wszystkiego co tutaj jest ciekawe i piękne nie jestem w stanie Wam pokazać, nawet gdybym chciał :) Dlatego warto tutaj przyjechać i przekonać się na własnej skórze.

[ img ]

A co powiedzielibyście o takim widoku z Waszej jadalni? :) bo to jest widok z jadalni Zamku Orawskiego. Można było tam zostawić oczy 8-)

[ img ]

Ostatnim takim fajnym elementem, który mi się podobał była ogromna słowacka flaga, dumnie powiewająca na silnym tego dnia wietrze. Obowiązkowe wspólne zdjęcie przed wejściem na ostatnią część zamku i zwiedzanie można uznać za zakończone :)

[ img ]

Na przed ostatnim piętrze ulokowana jest studnia, do której można wrzucać pieniążki z życzeniami a później ktoś sobie je zbiera i kupuje co lubi ;) Życzylibyśmy sobie więcej podróży w takie cudowne miejsca jak Zamek Orawski i takiej pogody, takich ludzi z jakimi podróżujemy i jakich spotykamy podczas naszych wyjazdów. Już się nie mogę doczekać kiedy następny taki? Pomysły już mamy ;) Pomijając studnię z drobnymi na dnie spędzamy jeszcze sporo czasu podziwiając najwyższe partie zamku, później schodzimy na dolny dziedziniec do kaplicy, aby zwiedzić duchowy zakątek zamku - kaplicę - i tak kończymy zwiedzanie. Opuszczając zamek decydujemy się na postój i posiłek w jego otoczeniu i znajdujemy takie oto miejsce :)

[ img ]

Tutaj dzielimy się spostrzeżeniami na temat tego co widzieliśmy, spędzamy trochę czasu na obserwowaniu Zamku Orawskiego który wygląda naprawdę niesamowicie na tej skale :) zbierając siły po długim zwiedzaniu podejmujemy decyzję, że nie jedziemy już dłużej na południe i trzeba poszukać alternatywnej trasy do Zakopanego, aby nie powielać tego co już dziś przejechaliśmy.

[ img ]

Odpalamy motocykle i wyruszamy w kierunku Namiestowa w taki sposób, aby objechać zbiornik "Vodná nádrž Orava" czyli po prostu Jezioro Orawskie i dalej przez Jabłonki i Czarny Dunajec do Zakopanego. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na chwilę przy wejście do Doliny Kościeliska, aby pokazać tym którzy nie byli tutaj nigdy - gdzie zaczynają się jedne z najpiękniejszych widoków na polskie Tatry ;) no i najromantyczniejsza trasa dla wędrówek we dwoje. Dla tych, którzy byli wcześniej jest to okazja do wspomnienia tego co było, bo było cudownie! ;)

[ img ]

W Zakopanem znajdujemy na Krupówkach jadłodajnię "Owczarnia" gdzie można zjeść prawdziwą, pyszną baraninę z grilla i odpocząć po podróży słuchając skocznej góralskiej muzyki granej na żywo :) Ruch na Krupówkach spory, czas pomyśleć o powrocie.
Dojeżdżając do naszego tymczasowego "domu" parę kilometrów przed nim zaczyna padać całkiem obfity deszcz i tyle ile dojeżdżamy do domu to jesteśmy jeszcze niezbyt mokrzy. Uffff, udało się zdążyć przed największą ulewą. Tego wieczora wiadomo było, że od następnego dnia zapowiadane są deszcze które nie przejdą bokiem, zaczęliśmy wiec pakować się aby rano wyruszyć :) Zamek Orawski sprawdził się świetnie i jest to rewelacyjne miejsce, dziękuję bardzo za inspirację na temat zamków Magpie, inaczej bym nawet chyba o nim nie usłyszał :) dzięki temu ten dzień dzień zaliczyliśmy do wyjątkowo udanych :)

Następnego dnia rano wiedzieliśmy, że padało przez całą noc.

[ img ]

Przez cały czas pakowania się, nie było ani czasu na rozmowy ani tak mi się wydaje nawet chęci :) te trzy poprzedzające dni były super - tyle przejechaliśmy i zobaczyliśmy - że aż szkoda wracać. Do tego pogoda nie zachęca a goni nas trochę czas co działa mobilizująco.

[ img ]

Na podwórzu widać głębokie kałuże a wedle prognoz największe fajerwerki mają się dopiero zacząć. Wyjazd planowaliśmy naprawdę na wcześnie rano, jednak ostatecznie wyjechaliśmy parę minut po ósmej. Na 14 musieliśmy być nie wiadomo jakim sposobem w Przemyślu :)

[ img ]

Tutaj żegnamy się serdecznie z gospodarzem i wyruszamy w drogę. Fajnie byłoby tutaj wrócić innym razem, z kolejnym fajnym planem podróży i nowymi ciekawymi miejscami do zobaczenia :) czas pokaże kiedy co i jak!

[ img ]

Zaraz po wyjeździe rozdzielamy się, bowiem daniell4 z bratem Kamilem jadą na północ od Zakopanego w kierunku Łodzi aby przemierzyć całą Polskę dojeżdżając do Międzyzdrojów. Natomiast Creed z Ulą oraz ja z plecaczkiem jedziemy do Przemyśla, najpopularniejszą trasą przez Nowy Sącz :) Zaraz za Zakopanem zaczyna padać, jednak to w okolicach Nowego Targu mamy możliwość spróbowania jak to jest jechać w burzy. Całe szczęście, ze mieliśmy jakiekolwiek zabezpieczenie przed wodą i choć nie były to stroje stricte motocyklowe to jednak przeciwdeszczowe i sprawdziły się podczas tego wyjazdu. Ojjj przydał się wyjazd na Spisski Hrad aby być zawsze na to przygotowanym ;) Nie, żebyśmy przemokli ale jednak komfort podróży i komfort psychiczny jest całkiem spory.

[ img ]

Po drodze mijamy Zalew Czorsztyński, jednak skręcamy na północ przez miejscowość Knurów aby zobaczyć cały ten akwen z pięknie wyglądającymi chmurami spowijającymi deszczowe Tatry tego dnia :) Wspaniały widok, przed nami jednak jeszcze kręta droga przez las i miejscowości o takim górskim klimacie który lubię, dlatego wybieramy tą drogę ;) Do Przemyśla dojeżdżamy tuż po 13, tutaj też jest burza i ładuje piorunami.

[ img ]

Nie inaczej sytuacja wygląda u Daniela z Kamilem gdzie przez 8 godzin drogi do Łodzi padało jednym ciągiem. Ten dzień nauczył nas co to znaczy być wdzięcznym za pogodę przez minione 3 dni :) Wszyscy docieramy cało do celu, zmęczeni i zadowoleni. Z nowymi doświadczeniami i wrażeniami ;) Tak trzymać! :mrgreen:


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-28 10:58:13 
Mistrz prostej

Dołączył(a): 2013-04-10 10:08:54
Posty: 140
Lokalizacja: Warszawa / Płock
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6 Fazer 05
Super wycieczka :) tylko pozazdrościć :) Mam nadzieję że i mi się uda gdzieś pojechać w przyszłym sezonie


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2014-11-28 20:04:23 
Niemowlak

Dołączył(a): 2014-10-30 20:04:47
Posty: 21
Lokalizacja: Wadowice
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Yamaha FZ6 S2
blue7: nic tylko pozazdrościć takiego wypadu. Zapewne doświadczyłeś wiele niezapomnianych wrażeń. Nakręciłeś piękny materiał. Tym sposobem zapewne zachęciłeś wiele osób do odwiedzenia tych miejsc. Ciekawe okolice, fajne drogi. Nie ukrywam, że również jestem zainteresowany przejechaniem tej trasy.
Na marginesie chciałem Cię poprosić o informację n/t kamerki, która zarejestrowała te piękne widoki. Jeżeli możesz, napisz jaką masz kamerkę – mam na myśli markę i typ. Jeżeli do tego dołożysz info n/t sposobu jej montażu, będę zobowiązany 
Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Administracja forum: admin@motocykl.org