Kominiarka zakrywajaca szyje... co polecacie.

Gdy się ma 20 lat,to nie przeszkadza jazda w trampkach lecz, gdy ma się więcej to trzeba mieć w kuferku nie tylko takie wyposażenie.

W kominiarkach jeździć nie lubię, ale jeszcze bardziej nie lubię kiedy mi gdzieś wieje.

Na chłodniejsze dni do tej pory używałem zwykłej kominiarki firmy Spark (szczerze nie polecam, tandeta), a na to "komin" Kobi ale to się nie sprawdza bo ten komin jest ze zbyt grubego polaru i nie wchodzi mi pod kurtkę i nie daję rady się zapiąć, poza tym z tyłu jest cienki i krótki.

Zakupiłem więc kominiarkę firmy Rukka.

Wady:
- cena /~160 zł/

Zalety:
- duża powierzchnia z oryginalnego Windstoppera - można zakryć do wysokości nosa lub same usta albo brodę, na cieplejsze dni ściągnąć z głowy i tylko samą szyję
- jest cienka ale też dobrze izoluje od wiatru i zimna, można wcisnąć pod dobrze spasowaną kurtkę
- widać porządne wykonanie
- idealnie dopasowuje się do głowy, jest w 3 rozmiarach i w jakim kto jeździ kasku taka kominiarka będzie odpowiednia
- nigdzie nie wieje bo nie ma takiej szansy, nie wyjdzie spod kurtki w żaden sposób i można się rozglądać na boki co na moto jest bardzo ważne, przy tym nie krępuje ruchów.

Według mnie warto i już wiem, że to jeden z najlepszych zakupów jakie zrobiłem, a trochę kominiarek o podobnym zastosowaniu miałem w rękach i każda miała niemalże takie same wady - za mało materiału typu windstopper. Ogólnie polecam jak ktoś sobie może pozwolić na taki wydatek, ale wg mnie warto - raz, a porządnie, bez jakichkolwiek półśrodków.

kurczę, poczułem się stary, chorowity i takie tam, no ale tak to już jest po trzydziestce...w lato jak wiem, że możemy wracać późno to nawet kalesony do kufra pakuje ;p

ja kominiarkę oxford używam praktycznie za każdym razem (czy to zima +5 czy lato +30) od blisko 4 lat.