Dołączył(a): 2009-04-06 14:46:35 Posty: 78 Lokalizacja: Warszawa
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: brak...
|
SKANDYNAWIA’09
29.08.2009-05.09.2009
A oto bardzo krótki opis mojego totalnie spontanicznego wyjazdu, chciałoby się rzec wyprawy, która nieco z przyczyn technicznych została skrócona nad czym niezmiernie ubolewam. Ale do rzeczy. Pod koniec sierpnia dowiedziałem się, że moich dwóch kumpli przygotowuje się do wyjazdu – cel Norwegia. Zatem przejrzałem czego mi brakuje i zrobiłem szybkie zakupy. Nowa kurtka i spodnie, nowe buty. Motocykl był przygotowany do wyjazdu, niedawno dokupiłem centralny kufer, zatem w sumie miałem do dyspozycji 130L. Nie będę opisywał wyprawy ze szczegółami (co jadłem i kiedy brałem prysznic), jeśli ktoś będzie zainteresowany to służę pomocą / wskazówkami na priv. Zatem do opisu ;-) W roli głównej:
1. Honda CBR 1000
2. Honda VFR 800
3. Yamaha FZ6 600 Fazer
Mapka całego wyjazdu poniżej:
[ img ]
Dzień 1. (sobota) Ruszamy z Warszawy o godzinie 5 rano. Zatrzymujemy się tylko na tankowania. Naszym celem jest dotarcie do Rostock i w miarę możliwości przepłynięcie do Danii. Po przejechaniu prawie 700 km jedno moto zaczyna szwankować. Myślimy, że to akumulator, ale fakt jest taki, że robimy przymusowy przystanek. W sobotę po południu w Niemczech bardzo trudno znaleźć serwis lub jakąkolwiek pomoc, po kilkugodzinnych poszukiwaniach zatrzymujemy się w hotelu (nie przewidziane wydatki) i próbujemy wskrzesić motocykl. Przystanek: Wittstock (Niemcy). Przez noc doładowujemy aku, następnego dnia jedziemy dalej.
[ img ] [ img ]
Dzień 2. (niedziela) Pakujemy aku do motocykla i startujemy. Niby wszystko wygląda ok., ale… Znowu na autostradzie po ok. 40km w motocyklu ‘znika elektryka’… Tym razem nocleg wypada w miejscowości miło brzmiącej Krakow Am See ;-) Szef campingu poprzez swojego znajomego zamawia nam nowy akumulator. To najprostsze rozwiązanie, a znając historię motocykla – uzasadnione. Niestety przejechany dystans 70 km znacznie obniża nam średnią dzienną. Cóż – czekamy.
[ img ]
Dzień 3. (poniedziałek) Nowy akumulator mamy dopiero o 14:00. Sprawdzamy ładowanie – wygląda, że jest ok. Starujemy… po 40 km znowu ten sam problem. Szybka decyzja – jedno moto wraca na przyczepie do Polski. My lecimy dalej niestety już na dwa motocykle. Przez Rostock, później prom, późnym wieczorem jesteśmy w okolicach Wyspy Møn w Danii. Znajdujemy camping.
[ img ]
Dzień 4. (wtorek) Bardzo rano startujemy bo chcemy dostać do pod Oslo. Niestety poruszamy się głownie autostradami, gdyż zależy nam na czasie. Mamy opóźnienie. Nie wiemy, czy uda się choć w części zrealizować plan. Krótkie przerwy na tankowanie i przejechane ponad 700 km. Zaczyna padać. Znajdujemy camping, znowu prawie pusty, same ‘opuszczone’ przyczepy campingowe. Wieczorem zmieniamy plan. Nie uda nam się jechać na północny-zachód. Decydujemy, że kierujemy się na Szwecję.
[ img ] [ img ] [ img ]
Dzień 5. (środa) Cofamy się nieco i jedziemy przez Halden, później totalnie pustymi i niesamowicie ‘bez-piasku’ doskonałej jakości drogami. Banan na twarzy… Nagle kończy się droga. Stoi mały prom, który służy za most. Jedziemy dalej. Widzę drogowskaz na Amal - nie mogę tego odpuścić (dla tych, którzy nie wiedzą, tutaj rozgrywa się akcja filmu ‘Fucking Åmål’). Później przed nami Karstad w okolice Lidköping. Jest bosko.
[ img ] [ img ] [ img ] [ img ] [ img ] [ img ] [ img ] [ img ]
Dzień 6. (czwartek) Ruszamy w deszczu. Przejeżdżamy przez Jönköping, Västervik, docieramy w okolice Loftahammar. Znowu camping. Tym razem sporo Niemców. Niestety ostatnie kilkadziesiąt kilometrów jedziemy w deszczu. Dojeżdżamy ‘nieco’ przemoczeni. Na szczęście na campingu jest kuchnia i 3 piekarniki ;-)
[ img ] [ img ]
Dzień 7. (piątek) Musimy dostać się do 16:00 do Nynashamn. Prom rusza o 18:00 ale o 16:00 trzeba być na miejscu. Ale przed nami zaledwie 270 km. Docieramy na miejsce ok. 14:00. Przeraża mnie prawie 19 godzin na promie… ale na szczęśnie mamy kajutę ;-)
[ img ] [ img ]
Dzień 8. (sobota) Dobijamy ok. 13 do portu w Gdańsku. Od razu ruszamy w kierunku Warszawy. Po kilku dniach w Skandynawii teraz mamy wrażenie, że wszyscy na drodze chcą nas zabić… Po południu jesteśmy na miejscu. Na licznikach ok. 3200 km ;-)
Koszt wyprawy:
Paliwo ok. 1100 PLN do przejechania ponad 3100 km (w Skandynawii wiele stacji ma dystrybutory na karty kredytowe). Szczegóły Hotel w Niemczech jedynka ok. 55 EUR, dwójka 70 EUR, prywatne pensjonaty ok. 30 EUR, camping w Niemczech za 3 osoby w namiocie 18 EUR (nie policzył nam motocykli, bo sam jeździ…), campingi w Danii, Norwegii i Szwecji to koszt 100-200 koron. Piszę generalnie ‘koron’ bo mają one podobny przelicznik (0,40-0,55 PLN). Jedzenie jest dość drogie, dlatego mieliśmy własne zapasy. Uzupełnialiśmy tylko wodę i czasami piwo (też drogie). Most w Kopenhadze to koszt ok. 70 PLN - ja niestety pomyliłem się i płacąc kartą zapłaciłem jak za samochód 250 koron ;-( … polskie autostrady to 33 PLN, prom z Niemiec do Danii 50 EUR, powrotny do polski 500 PLN (polecam opcję z wykupieniem kajuty (4-osobowa bez łazienki to koszt 200 PLN, 3-os z łazienką 450 PLN). Polecam zdecydowanie kabinę, gdyż… promem płyną pracownicy fizyczni, mieszkający podczas wielotygodniowego pobytu w Skandynawii na campingach, gdzie są płatne prysznice (2-3 PLN za 3-5 minut). Niestety jest to koszt dla wielu nie do zaakceptowania, więc w połączeniu z tanim alkoholem na pokładzie tworzy mieszankę EXTREMALNĄ. Poza tym prom płynie 18,5 godziny… a to ‘zaledwie’ 500 km. Niestety trafiliśmy na sztorm na Bałtyku ;-) ale przeżyłem ;-)
Wrażenia:
Bezcenne. A co mogę napisać ;-) Trzeba to przeżyć. Zdjęcia tego nie oddadzą. W planach mamy na przyszły rok Wyprawę: Warszawa-Wilno-Ryga-Talin-Helsinki-Oulu-Nordkapp-Narvik-Trondheim-Bergen-Kristianstad-Oslo-Goteborg-Kopenhaga-Rostock-Świecko-Warszawa – to wyprawa na prawie 8.000 km. Cóż – zobaczymy ;-)
|
|