Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 891 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38 ... 60  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 2010-09-17 09:56:08 
Pryszczaty jeździec

Dołączył(a): 2010-05-31 16:32:51
Posty: 56
Lokalizacja: Piaseczno
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: fzs 600 rocznik 99
z tą jazdą między samochodami, które jadą to jest tak, że można to analizować w dwóch aspektach. Jeśli chodzi o to, czy jest to zgodne z prawem i co się stanie jeśli koleś w puszcze w ramach swojego pasa odbije w bok i mnie stuknie - to będzie to jego wina. Drugi aspekt, to na pewno aspekt bezpieczeństwa. I tu zdania są podzielone. Jedni jadą za samochodami w sznurku inni pomiędzy. Ci pierwsi nie ryzykują bocznej stłuki, ale muszą uważać na gwałtowne hamowania przed sobą oraz na zaspanych za sobą. Ci drudzy mają odwrotny problem.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-09-17 09:56:08 
admin ręczy i poleca:)

Dołączył(a):2011-10-03
Posty: 714
Lokalizacja: Polska

PostNapisane: 2010-09-17 12:12:09 
Zamykacz opon

Dołączył(a): 2009-11-21 19:34:51
Posty: 280
Lokalizacja: Błonie
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZS 1000 - 2004r.
Maciek napisał(a):
No to i ja sie pochwale swoim wczorajszym wybrykiem, a mianowicie jak część z was wie jak tylko widze troche piasku na asfalcie, albo pasy ,itp lubie sie troche poślizgać ( znaczy sie odkręcam gaz i ide lekkim poślizgiem bokiem) jednak wczoraj okazało sie że mimo iż robie tak prawie zawsze jak tylko jest okazja może coś takiego nie wyjśc i zrobiłem taka o to figure
http://www.youtube.com/watch?v=qzsScCnW9AA
prawdopodobnie troche mniej mnie obruciło ale napewno tył dogonił przód. mysle że uratowało mnie to że w momencie gdy tylnia opona złapała przyczepność dodałem sporo gazu ( nie wiem czy był to odruch czy poprostu trzymałem sie kiery i samo sie dodało :) ) ale wiem że miałem wysiadke i odjechałem trzymając sie moto jedynie na jednej nodze. oczywiście cały zlany potem pojechałem dalej ,a co ciekawe jedyne co przysżło mi do głowy w trakcie zajscia ( bo byłem pewny że zalicze glebe) o k.....a podrapie sobie moto



O fuck! :D Ja bym chyba popuścił przy czymś takim. Raz tak zrobiłem skuterem, to już pisałem, ale na motocyklu, to jednak katapultuje człowieka znacznie bardziej :D


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-09-27 20:29:51 
Mistrz prostej

Dołączył(a): 2010-06-12 20:45:41
Posty: 171
Lokalizacja: Południowa Wielkopolska
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZS600S Fazer
Jeżdżąc na moto w ruchu ulicznym doszedłem do wniosku że należy przestrzegać kilku zasad:

1. Na prostej drodze, na której można szybko jechać i kusi by wyprzedzać a znajdują się przy niej np. komisy samochodowe lub przydrożne bary lub zjazdy do posesji należy uważać bo kierowcy puszek często nagle postanawiają zahamować i skręcić do baru na żarcie lub w komisie wypatrzą auto, które chcą obejrzeć.

2. Gdy mijasz auto skręcające w lewo z prawej strony jadąc poboczem też trzeba uważać bo na tym poboczu może leżeć rozjechana sarna, lis lub co gorsza dzik!!! (Wczoraj widziałem sarne gdybym na nią najechał to byłoby kiepsko)

3. Zero zaufania dla puszkarzy, nawet gdy masz pierwszeństwo to licz się z tym, że jakiś gamoń wyjedzie i wymusi pierwszeństwo. Ja często trąbie i daje sygnał światłami tak profilaktycznie.

4. Przed wyprzedzaniem zawsze warto chwilę jechać za puszką, dać sygnał długimi światłami i nie zaszkodzi zatrąbić.


5. Na bocznych drogach zagrożeniem są pijani rowerzyści, których spotykam bardzo często. Wtedy lepiej nie trąbić bo debile obracając się do tyłu zaczynają wężykować po całej drodze.


6. Również na bocznych drogach zagrożeniem są ciągniki i inne maszyny rolnicze, które sptotyka się tam niemal przez cały sezon. Często takie pojazdy nie posiadają sprawnych świateł stop o kierunkowskazach nie wspominając.
Dużo można na ten temat pisać ale sytuacje któe opisałem na pewno nie jednemu się przytrafiły.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-19 19:02:32 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2010-10-03 21:53:37
Posty: 1
Lokalizacja: Wrocław
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6 S
Dla dobra ludzkości "pochwalę się" sytuacją, która miała miejsce w niedzielne popołudnie. Jadąc drogą do Oleśnicy od strony Trzebnicy (wiem, że większości niewiele to mówi) przejeżdżałem spokojnie przez wioskę jadąc ok. 50km\h a przede mną dwa samochody. Wioska ciągnęła się i ciągnęła aż w końcu oczom mym ukazał się znak informujący o końcu terenu zabudowanego. Poczekałem aż skończyła się podwójna ciągła i zabrałem się do wyprzedzania tych dwóch samochodów jadących przede mną. Za mną jechał kolega na VFR i jakiś przypadkowy motonita na Kawie ZX..-R. Włączyłem kierunkowskaz i zacząłem tatrzyk. Kiedy zrównałem sie z passatem jadącym przede mną pan kierowca zdecydował, że on także zacznie wyprzedzać więc ochoczo zmienił pas i tym samym zepchnął mnie z drogi. Poczułem karoserie samochodu na moim prawym bucie i moto zaczęło chwiać się jak pojeb...oszalałe. Całą swoją uwagę skupiłem na tym aby utrzymać motocykl w pionie w czym oczywiście nie pomagały zajebiste koleiny. Gość zorientował się, że właśnie morduje motocyklistę i przyhamował co dało mi możliwość odbicia w prawo i przyspieszenia. Wyprzedziłem samochód, który jechał z przodu i po kilkudziesięciu metrach musiałem się zatrzymać z nerwów. Gość z auta także przystanął, zapytał czy "noga cała" i dodał, że jego brat też jeździ na moto po czym pojechał. Ja musiałem usiąść bo tak mi się nogi trzęsły. Wszystko trwało dosłownie kilka sekund i gdyby nie kilka sprzyjających mi okoliczności myślę, że nie dane byłoby mi pisać tego posta. Po pierwsze jechałem tylko 80-85km\h i dzięki temu udało mi się zapanować nad motocyklem, który został wytrącony z równowagi. Po drugie nic nie jechało z naprzeciwka i miałem czas, żeby wrócić na swój pas. Po trzecie przygłup z passata w ostatniej chwili zorientował się, że dokonuje zbrodni i przyhamował. Tyle chyba...w każdym razie sezon 2010 już raczej uważam za skończony.

P.S. Choć zdaję sobie sprawę, że pewnie wiadomość ta nigdy nie dotrze do adresata to chciałem podziękować Motocykliście jadącemu na zielonej Kawie ZX..-R, który był świadkiem całego zdarzenia a po wszystkim zawrócił żeby sprawdzić czy nic mi się nie stało. W myślach wysyłam mu duże :beer: za tak szlachetną postawę.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-19 22:10:06 
Zamykacz opon

Dołączył(a): 2009-11-21 19:34:51
Posty: 280
Lokalizacja: Błonie
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZS 1000 - 2004r.
Mnie ostatnio zdjął by gość, który wyprzedzał z naprzeciwka. Na prawdę nie miałem już miejsca. Gdyby nie to, że schował się już prawie na mojej wysokości spowrotem, to niestety musiałbym zjechać już do rowu, żeby w niego nie zasadzić, co już właściwie powoli zaczynałem czynić. Ów człowiek tak podniósł mi ciśnienie, że zawracając do niego, obiecałem sobie, że będę go gonił dotąd, aż go wyciągne z tego samochodu. Złapałem go po jakichś 30 sekundach, oczywiście wtykając mu jobów we wszystkich gestach, jakie tylko znałem, po czym zacząłem jechać przed nim dokładnie 10 na godzinę i za każdym razem, jak chciał mnie wyprzedzać, zajeżdzałem mu drogę i troszkę przyspieszałem, po czym znów 10 na godzinę. Jechaliśmy tak DOKŁADNIE 30 minut z zegarkiem w ręku. (inne samochody nas wyprzedzały :D) W tym jednak czasie przeszedł mi impuls i odpuściłem dalsze zmagania :D


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-20 06:21:12 
Człowiek Szafka

Dołączył(a): 2008-12-03 13:04:26
Posty: 2647
Lokalizacja: Pulki k.Puław
Płeć: Mężczyzna
Telefon: 693183962
Obecne moto: VFR 800 FI 2000r
Paca_
i desable
super ze jesteście cali!!!
Jak dla mnie i jednemu i drugiemu sprawcy należały się joby a nawet więcej...
Najważniejsz że wasze posty są w tym a nie innym dziale.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-20 07:53:21 
Niemowlak

Dołączył(a): 2010-03-18 15:43:41
Posty: 31
Lokalizacja: Rzeszów,Lublin
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Yamaha Fazer 1000
jedną z moich sytuacji było to jak jechalem między autami w korku i wszystko ładnie auta w rządku dopóki jakis dureń skonczony CELOWO, widząc mnie przeciskającego sie w korku, zjechał do wewnątrz co uniemozliwiło dalszą jazdę środkiem i wymusiło na mnie konieczność bardzo nagłego hamowania

ale na tym sie nie skonczyło

gdy auta znowy ruszyły baran ów daje dalej trzymając się środka z uporem maniaka i ciągle zerkając w lusterko czy żeby czasem nie udało mi sie go wyprzedzić

nie chcialem ryzykowac czy zaostrzac sytuacji ale odezwała sie we mnie przekora i na siłe wcisnąłem sie miedzy niego a auto z lewej ktore widzac co sie dzieje zareagowało odsunieciem

i na tym prawdopodobnie by sie skonczylo gdyby nie to ze jakims trafem potem znow trafilem na tego durnia akurat w momencie kiedy chcialem zmienic pas - ten widzac to przyspieszył, przeleciał kolo mnie na centymetry na spidzie, odrobine wychylenia w prawo i by mnie zamiótł. bardzo widocznie wnerwiła go sytuacja w korku

a potem na swiatłach i tak bylem 10 aut przed nim

no i po co mu to wszystko?, rada: uważajcie na puszkarzy z problemami emocjonalnymi


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-20 09:41:46 
Pryszczaty jeździec

Dołączył(a): 2010-05-31 16:32:51
Posty: 56
Lokalizacja: Piaseczno
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: fzs 600 rocznik 99
Hm, ja mam taki dylemat, który już kilka razy był powodem nieciekawych sytuacji. Otóż dojeżdżam do pracy Puławską w Wawie, jest to 3 pasmówka i jadę nią przeważnie w korku między samochodami. Przeważnie jest elegancko, kierowcy kulturalni, rzadko zdarza się jakiś dureń, który zajeżdża drogę. Przeważnie ludzie mili i nawet zjeżdżają na boki jak widzą w lusterku mnie lub innego motocyklistę. I tu pies pogrzebany... Ja przeważnie jeżdżę najbardziej wewnętrznym międzypasem, ale czasem inni motocykliści jadą tym drugim, bardziej zewnętrznym. Już kilka razy miałem sytuację, że jakiś uprzejmy kierowca z środkowego pasa zjeżdżał na lewo puszczając motocyklistę, który jedzie prawym międzypasem. Przy okazji zajeżdżał mi drogę i zmuszał do hamowań (czasem ostrzejszych).

Zastanawiam się czy nie dałoby się ustalić, żebyśmy wszyscy na takich 3 pasmówkach jeździli tym samym międzypasem. Moi znajomi puszkarze, z którymi o tym rozmawiałem też mówią, że są zagubieni. Mają intencje tak stawać w korku, żeby nie blokować motocykli, ale jak jadą środkowym pasem to nie wiedzą czy jechać raczej z lewej strony tego pasa, czy raczej z prawej.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-20 12:13:48 
Pryszczaty jeździec

Dołączył(a): 2009-10-26 13:13:32
Posty: 85
Lokalizacja: Łódź
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: GSXR 750 K7
Zawsze jak się przeciskam to między pasem środkowym a lewym.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-20 12:29:07 
Prawie jak Mistrz Europy

Dołączył(a): 2009-04-28 10:19:35
Posty: 653
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: Mężczyzna
Telefon: 603873840
Obecne moto: Thundercat
undy napisał(a):
Zastanawiam się czy nie dałoby się ustalić


Codziennie latam kilkanaście km do pracy przecinając całą stolicę, z mojej praktyki:
- jak mamy trzy pasy to prawie zawsze latam "międzypasem" pomiędzy środkowym i lewym, są stabilniejsze i szersze. Kierowcy na prawym pasie zawsze trzymają pewien odstęp od prawej krawędzi z uwagi na śmieci i studzienki, i czają się aby wskoczyć na szybsze pasy lub czają się aby zjechać w boczną ulicę... itp. Niestety jest to międzypas ulubiony przez skutery.

Z motocyklistami nie ma problemu, oni zazwyczaj jadą gęsiego w korku. Gorzej jest właśnie ze skuterami. Osobiście boję się właśnie o nie a nie o siebie. Jeśli ty lecisz lewym międzypasem a skuter prawym, kierowca auta prędzej dostrzeże motocykl bo: jest większy, ruchliwszy, głośniejszy, jest po stronie kierowcy i jest w lewym lusterku bliżej kierowcy. W efekcie jak tylko zobaczy bandytę na motocyklu i latające odłamki urwanych lusterek od razu walnie w skuter na drugim pasie.

Z drugiej strony, nie można wymagać od skuterów latania lewym międzypasem, jest za szybki dla nich.
Jedyne kompromisowe rozwiązanie to zrobienie wszędzie buspasów i latanie właśnie nimi przez wszystkie jednoślady. :D


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-20 20:15:08 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2010-10-15 08:12:38
Posty: 14
Lokalizacja: Września/Poznan/Gniezno/Konin
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZ6S Black
Jedna z moich przygód miała miesce pare lat temu, w sumie zaczynałem swoja z Moturami.

Kupiłem ER-6n...fajny sprzęt na początek. Któregoś pięknego popołudnia kilka telefonów do znajomków i szybka raiderka po mieście. Jechalismy w 5 wyrwałem się z kolumny bo co Kawa nie potrafi... i na dwu pasmówce dolatujemy do świateł a tu nagle niespodzianka "Czerwone". I wielka roszada przed światłami kazdy szuka swego miejsca. Nasza prędkość nie należała do przepisowych dużo za duzo wskazywał prędkościomierz. Nagle ku mojemu zdziwieniu jeden z puszkowozów nie moze sie zdecydować który pas zajac i zajeżdza mi droge. Robie dohamowanie ale (brak jeszcze wyczucia i umiejetnosci) powoduje ze mało skutecznie. Koledzy widząc co się dzieje powiedzmy wskazali mi wyjście z sytuacji jeden przesmyknął sie miedzy puszkami drugi zanim , trzeci odbił na lewo i też mu sie udało ja wybrałęm chodnik i naszczescie skończyło sie tylko na postojowej wywrotce. Strachu co niemiara bo zycie przebiegło błyskawicznie.

Od tamtego czasu kilka zasad które juz tutaj czytałem:
- Totalny brak zaufania do puszko-driverów... ( w sumie sam jeżdze ale mam dziwny odruch odwracania głowy w samochodzie za siebie patrząc czy nie zajade komus drogi :))
- dwa zanim obudzi sie w tobie Cwaniak "Bo co ja nie potrafie zastanów sie czy wyhamujesz". Ja miałem fuksa
Manetke fajnie sie odkreca i szybciej drogi ubywa ale przydalyby sie lekcje hamowania, i składania w zakretach
( w przyszłym roku wybieram sie na tor POznań Poćwiczyć)
Ciagle sie ucze... ponosi mnie czasem ale próbuje nad tym zapanowac... ostatnio wchodziłem w zakret na pełnej przepustnicy i źle obrałem kąt wejscia, w miedzy czasie dostrzegłem piasek w zakrecie... Puszka z przeciwka spanikowała bo znalazłem sie tuż na przeciw niej (wyprostowanie na chwile i z powrotem złozenie w zakret )bez obrażeń.
Złe doswiadczenia rowniez z hamowaniem gdy najechałęm na biała linie oddzielajace pasy jezdni i zaczołem hamowac...masakra tak mna telepotało, że takiej shimy to w zyciu nie miałęm z prawej na lewą i tak przez pare metrów, złapałem kiere mocno i w myslach ( qrwa nie teraz cholera lapma bedzie z 1000zł kosztować + malowanie o nieee nie dam sie) nogi mi latały jak na rodeo predkosc zminimalizowana wtedy nieszczęśliwie udezyłęm łydka w podnużek na poczatku ni nie czułem a później noga w gips...
czasem zastanawiam sie po co to wszystko.

A no Po to ze KOCHAM TEN STAN. Ten wirus jest w nas.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-20 21:01:45 
Mistrz Polski

Dołączył(a): 2009-12-08 09:33:58
Posty: 446
Lokalizacja: Gdynia
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: FZS 600 2002
Moja rada na wszelkie nietypowe sytuacje: uczcie się wciskać odruchowo klakson. To ratuje życie. Warunkiem jest, że klakson musi być szybki więc wymagane jest nabycie odruchu jego naciskania. To wymaga czasu i ćwiczeń. Trąbcie jak najczęściej. Próbujcie na sucho. Palec ma się nauczyć automatycznie trąbić w sytuacjach zagrożenia.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-21 01:12:43 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2010-10-13 21:45:37
Posty: 8
Lokalizacja: Lublin/Wawa
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Thundercat
Cześć Wam,

Tak sobie czytam od godziny ten wątek, zbieram Wasze cenne doświadczenia, to i postanowiłem dorzucić coś od siebie.

Sytuacja miała miejsce w czerwcu, podczas przedpołudniowego przelotu z Wawy na chatę, do Lublina. Pogoda piękna, sucho, ciepło, a ja spóźniony na spotkanie z rodzicami. Ale może to nawet lepiej - mam pretekst żeby dać po garach. Jak normalnie jeżdżę ze średnią 120...140, dość rozsądnie ale na pewno nie zachowawczo, tak tym razem szło 150...180. Co zwalniałem na zakrętach i w zabudowanym, to odrabiałem na prostych, czy wyprzedzając. Na obwodnicy Garwolina pewnie średnio ze 200. Tak mi się doskonale wymijało samochody, że wszystko wskazywało, że spóźnienie nadrobię. Wiecie jaki to stan: jestem zajebisty, panuje nad maszyną, wszystko inne jest wolniejsze ode mnie. Banan na twarzy, strzał adrenaliny co lepszy zakręt i minięcie na 3-go, złudne wrażenie panowania nad maszyną i genialnego przewidywania.

Taka jazda trwała 160 km no ale na koniec, żeby dotrzeć do domu, musiałem zjechać z trasy warszawskiej w boczną drogę. Ulica dość wąska, ale asfalt świeży i do tego fajne winkle. Zasuwam ile mogę, składam się w prawy zakręt... a tu cholera zacieśnia się.... za bardzo! Wszystko trwało ze 3 sekundy: oczy jak 5 złotych, odruchowo po heblach, moto się prostuje, przejeżdżam przez przeciwny pas, wypadam z jezdni, lecę na glebę, Kocur sunie przede mną i z impetem wpada do rowu... troche jeszcze klekocze i gaśnie. Robie system-check: kolana, rece, glowa (uderzyłem kaskiem w ziemię) - OK. Kocur... na szczęście ziemia w rowie była miękka i ani geometria moto ani mechanika nie ucierpiały. Spawanie bocznej owiewki (pękła w połowie), czachy, malowanie prawej strony, nastawienie tłumika (wypadł z mocowania) i wygląda lepiej niż przed zakupem.

Wniosek: mniej zajebistości, więcej pokory, no i więcej praktyki w cięciu winkli :/

Pozdro,

spokorniały Fimek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-21 08:01:59 
Zamykacz opon

Dołączył(a): 2010-01-08 16:02:01
Posty: 224
Lokalizacja: Tczew
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Po Tcat czas na FJR
fimek
tak to już niestety bywa :( .szczęście,że i tak dobrze z tego wyszedłeś.
a w jakich ciuchach jechałeś?tak z ciekawości.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 2010-10-21 10:31:36 
Funkiel Nówka

Dołączył(a): 2010-10-13 21:45:37
Posty: 8
Lokalizacja: Lublin/Wawa
Płeć: Mężczyzna
Obecne moto: Thundercat
Siema,

Mój strój wówczas: skórzana całkiem gruba kurtka z lubelskiego Tarboru, dżinsy :/ i buty sportowe. Normalnie tak nie jeżdże, ale wtedy bardzo ciepło było i przejazd dość rutynowy. Na szczęście poleciałem jakoś tak, że wylądowałem na klacie albo na plecach (nie pamiętam) i nie przywaliłem w nic nogami. Z resztą prędkość już nie była duża bo dałem zdrowo po heblach.

Tak na marginesie, poprzednim motocyklem łatwiej wchodziło się w zakręty (Kawa GPZ500). Np. kiedy złapałem uślizg tylnego koła w lepszym złożeniu, to w miarę umiałem to kontrolować. A uślizgi tyłu na mokrym nie były stresujące - jakoś tak naturalnie się z tego wychodziło. Nie prostował się też tak w zakrętach przy próbie hamowania. GPZ nie jest wcale dużo lżejszy - ze 200 kilo waży, ale środek ciężkości znacznie niżej i wąskie opony. Z kotem jest inaczej, i sporo siły trzeba włożyć w utrzymanie go w zakręcie. No i te hamulce... genialne, ale trzeba uważać :)

PS. Czy ktoś ma książkę Keith Code "Twist of the wrist"?. Warto kupić? Bo "Motocykliste doskonałego" mam i jest OK, ale jak przeglądałem "Strategie uliczne", to mój wnosek był taki, że to raczej pisanie dla samego pisania i lepiej poszukać wątków jak ten :)

Pozdro,

Fimek


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 891 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38 ... 60  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Administracja forum: admin@motocykl.org